9. Kolejka     I Liga NLH    Sezon:  2013-2014

Offside

1 - 3

AbyDoPrzodu


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  28 lutego 2014   Godzina:  22:15

Sędzia: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Przemysław Górski (35) - Krzysztof Powierża (24), Michał Wytrykus (32), Konrad Kupiec (36)

Asystenci:



Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
AbyDoPrzodu


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Kibice i sympatycy NLH jeszcze na długo przed rozpoczęciem potyczki zapełniali trybu zielonkowskiej hali. Wszyscy chcieli zobaczyć na własne oczy, jak gra zespół, którego w przyszłym sezonie będziemy tytułować mianem mistrza 1.ligi. Pub Offside czy Szóstka? Dla jednych i drugich była to okazja, by zapisać się do historii – podopieczni Pawła Buli znali już ten smak, z kolei zespół Artura Radomskiego zarzekał się, że swoje i tak już w tym sezonie osiągnął. Wydawało się jednak, że mamy do czynienia z zięciem, który na rodzinnym obiedzie w towarzystwie przyszłych teściów, nie chce za dużo zjeść, by nie zostać uznanym za łakomczucha. Tymczasem w brzuchu było jeszcze sporo miejsca. I tak postrzegaliśmy słowa zarówno Piotrka Kozy, jak i Artura Radomskiego, którzy w żaden sposób nie dawali się namówić, że stać ich na mistrzostwo. Ale skoro właśnie stawali do walki o nie, oznaczało to jedno – mamy do czynienia z zespołem, którego potencjał dawał takie właśnie możliwości. Doświadczenie było jednak po stronie Pubu. Kamil Tlaga podobnych spotkań rozegrał pewnie w swoim życiu więcej, niż wszyscy gracze Szóstki razem wzięci. Ale nic to – statystyki nie grały tutaj już żadnej roli, a po pierwszym gwizdku sędziego, całkowicie uciekły w niepamięć a nocno-ligowa społeczność miała zamiar z zapartym tchem śledzić każdą uciekającą sekundę spotkania. Gdyby jednak w pewnym momencie odwrócić się w kierunku trybun, pewnie można byłoby zauważyć ziewanie, lub nawet znudzenie. I nic dziwnego, bo pierwszych kilkanaście minut rywalizacji, to piłkarskie szachy. Coś z kategorii: "chcę, ale boję się". Wyczekiwanie na błąd przeciwnika nie mogło jednak trwać wiecznie i w 12 minucie szansą dysponował Pub Offside. Jacek Klimczak zgrał piłkę do Pawła Buli, a ten błyskawicznie odegrał ją koledze i tylko interwencja Piotrka Kozy uchroniła zespół z Duczek od utraty bezpiecznego 0:0. W 15 minucie na strzał zdecydował się z kolei Michał Wytrykus, lecz w tym momencie ustawienie jego celownika pozostawiało jeszcze wiele do życzenia. Później trzema akcjami popisali się bracia Radomscy i każda kolejna była groźniejsza niż poprzednia – najpierw Rafał strzelił po rykoszecie minimalnie obok słupka, następnie Artur po solowej akcji również złapał się za głowę myląc o kilkadziesiąt centymetrów, aż wreszcie młodszy z braci trafił z dystansu w słupek. I tak minęła pierwsza, typowo bezbramkowa połowa. Oczywiście koneserzy mogli w niej znaleźć coś dla siebie, zwłaszcza gra obronna Szóstki budziła uznanie, lecz nawet kilkuletnie dziecko wie, co jest solą tego sportu. I dobrze, że gracze obydwu ekip też sobie o tym przypomnieli. Druga odsłona była bowiem nieporównywalnie lepsza, jakby wycięta z zupełnie innego spotkania. Zaczęło się w 24 minucie. Piotrek Koza otrzymał piłkę i wybił ją niejako na uwolnienie, ale ta posłusznie zaczęła wędrować w kierunku Krzyśka Powierży. Zawodnik z Duczek miał jednak nikłe szanse na jej opanowanie, bo posiadał towarzystwo w postaci dwóch przeciwników. Ale ponieważ ci zupełnie się między sobą nie dogadali, select spadł prosto pod nogi przedstawiciela Szóstki, który sprytnym strzałem między nogami Grześka Reterskiego, dał prowadzenie ekipie w żółto-czerwonych koszulkach – 1:0! Offside wiedział co się święci – teraz potrzebował już dwóch goli, by osiągnąć zamierzony cel i chociaż błyskawicznie po wznowieniu gry, Kamil Tlaga był o krok od zrealizowania połowy planu, to strzał okazał się niecelny i korzystny dla Szóstki rezultat ani drgnął. W 26 minucie szansę miał również Przemek Górski, lecz będąc bardzo blisko Piotrka Kozy, nie znalazł miejsca na właściwe posłanie futbolówki obok przeciwnika. Jeszcze lepszymi okolicznościami dysponował za to Mariusz Rutkowski. Miał selecta na swojej lepszej lewej nodze i zamiast uderzyć ile sił, zdecydował się na miękką podcinkę. Gdyby piłka wpadła, trybuny biłyby brawo na stojąco, ale ponieważ tylko odbiła się od górnej części poprzeczki, słychać było wyłącznie jęk zawodu. Dla Szóstki to był trudny moment. Blok defensywny nie mógł odetchnąć nawet na chwilę, bo choćby sekundowe spuszczenie z oka jednego z oponentów, groziłoby katastrofą. W dodatku w 28 minucie Przemek Górski zdołał wreszcie posłać piłkę obok Piotrka Kozy i gdy wydawało się, że sędzia za chwilę wskaże na środek boiska, selecta sprzed linii zablokował Artur Radomski! Lada moment na uderzenie z dystansu decyduje się Kamil Tlaga, a futbolówkę lecącą w okienko bramki, kapitalnie paruje Piotrek Koza. Szóstkowy mur nie dał się skruszyć. I gdy wszystko szło po ich myśli i gdy wreszcie udało się odsunąć niebezpieczeństwo od własnej bramki, w 31 minucie przy próbie uderzenia, na parkiet jak rażony piorunem upadł Rafał Radomski. Złapał się za nogę i wyraźnymi okrzykami bólu dawał do zrozumienia, że dla niego jest to koniec rywalizacji. Przez kilka dobrych chwil nie podnosił się z parkietu. Koledzy z drużyny, wspólnie z Kamilem Tlagą, złapali go jednak pod bok i przy aplauzie publiczności, znieśli na ławkę rezerwowych. A wraz z jego brakiem, szanse na utrzymanie korzystnego rezultatu przez Szóstkę spadły nieprawdopodobnie. A przynajmniej tak wszyscy myśleli. Tymczasem zespół z Duczek wykazał się niesamowitą determinacją i mimo dramatu swojego najlepszego zawodnika, nie odpuścił nawet na moment. I dosłownie w następnej akcji miał kapitalną okazję by przypieczętować sukces. Do tej pory trudno znaleźć słowa, które opisałyby, w jaki sposób Pub uniknął straty gola, bo piłka najpierw została zatrzymana na linii przez interweniującego wślizgiem Daniela Kanię, a następnie odbiła się jeszcze od słupka i wpadła w ręce Grześka Reterskiego. Ale co nie udało się wtedy, stało się ciałem chwilę później. Piotrek Koza chwyta piłkę po jednej z akcji przeciwników i dalekim wyrzutem wypuszcza w bój Michała Wytrykusa. Ten dobiega do niej i mając przed sobą tylko bramkarza, decyduje się na zagranie selecta lobem. Piłka dla napastnika Szóstki leciała w tym momencie prawdopodobnie o kilka sekund dłużej, niż dla każdego z bezstronnych obserwatorów. Ale wpadła tuż pod poprzeczkę, co autor gola przyjął z ogromną radością, wpadając za chwilę w ramiona kolegów z zespołu! Mistrzostwo było już o krok, a nawet mniej. Pub nie chciał jednak wywiesić białej flagi. W 35 minucie Przemek Górski wreszcie znajduje sposób na Piotrka Kozę i pokonując go uderzeniem przy bliższym słupku, daje nadzieję, że nic nie jest jeszcze stracone. Ale Szóstki nie był w stanie nikt powstrzymać. W 36 minucie trójkowa akcja tego zespołu, gdzie główną rolę odgrywają najpierw dwaj rezerwowi, czyli Kamil Melcher i Krzysiek Powierz, a finalizuje Konrad Kupiec i jest już jasne, że drużyna Artura Radomskiego, która w trakcie sezonu przechodziła różne koleje losu i która w pierwszych trzech meczach zdobyła tylko trzy punkty, została właśnie nowym i zasłużonym mistrzem 7 edycji Nocnej Ligi Halowej! Wielkie gratulacje! W 5 edycji byli blisko identycznego sukcesu, ale przekornie mówiąc, może dobrze się stało, że na splendory poczekali dwa lata. Wtedy wszystko przychodziło im z łatwością, a teraz sukces był niespodziewany, a wszystko co przychodzi znienacka, przynosi ze sobą więcej radości. Ciekawe, czy sami zawodnicy zdążyli już przyzwyczaić się do myśli, że osiągnęli coś, co w historii NLH udało się tylko trzem innym ekipom. I chociaż nie można przesadnie gloryfikować tego osiągnięcia, bo nie mamy do czynienia z mistrzostwem świata, to sprawozdawca z tego spotkania do dziś pamięta, jak pewnego niedzielnego popołudnia, rozmawiając z przedstawicielami Szóstki usłyszał, że chociaż odnieśli wiele sukcesów, to 2 miejsce w 5 edycji traktują najwyżej. Śmiali się wtedy, że puchar który za to otrzymali był paradoksalnie najmniejszy z tych, które zdobyli, a przecież najcenniejszy. Możecie być pewni – trofeum które odbierzecie na uroczystym zakończeniu, będzie widać z odległości kilkudziesięciu metrów. Zasłużyliście na to. Z tego miejsca życzymy też zdrowia Rafałowi Radomskiemu i mamy nadzieję, że zdąży on dojść do pełni zdrowia, wszak zespół czeka jeszcze rywalizacja z Niespodzianką w Pucharze Ligi. Gorący w to wierzymy, bo mamy do czynienia z zawodnikiem o kapitalnych umiejętnościach, którego nie może tam zabraknąć. To on był architektem sukcesu drużyny i teraz już wiadomo, skąd jego pseudonim "Uszy". W tym sezonie nie było drugiego takiego gracza, który właśnie za USZY pociągnąłby swój zespół do walki, jak to robił Rafał. Jego spontaniczna radość po bramkach dawała siłę drużynie, która w ostatnim i decydującym meczu sezonu, oddała swojemu najlepszemu graczowi to, co on dał jej. Klasa, klasa, klasa. Ale dla Pubu Offside również wielkie brawa. Za postawę w tym sezonie, za postawę po meczu i za to, że od dłuższego czasu mówimy o nich wyłącznie w aspektach czysto sportowych. Mimo 4 miejsca, również jesteście zwycięzcami tego sezonu. Sezonu, który aż szkoda, że właśnie się skończył. Dzięki za wielki mecz i wspaniałe rozgrywki. Nie wyobrażamy sobie, by mogło Was zabraknąć w listopadzie. Do zobaczenia!