9. Kolejka     III liga NLH    Sezon:  2013-2014

Atomowe

6 - 4

Ponad Promil


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  20 lutego 2014   Godzina:  22:30

Sędzia: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Łukasz Kokosza (4, 32, 34), Kamil Wiśniewski (5, 18), Damian Rudnik (37) - Jarosław Dobroński (6, 35), Michał Jakubowski (20, 38)

Asystenci:



Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Ponad Promil


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Angry Bears, w swoim ostatnim spotkaniu w sezonie, podejmowali innego debiutanta w rozgrywkach, Atomowe Orzechy. Każda drużyna chciałaby zakończyć sezon zwycięstwem, ale wiadomo, że w każdej z lig uda się to maksymalnie pięciu zespołom. I popularne "Niedźwiadki" chciały się znaleźć w tym gronie. Po wielu porażkach, niektórych bardzo bolesnych, a niektórych mniej, dysponowali ostatnią szansą, by wreszcie ich kibice mogli cieszyć się dłużej, niż kilka sekund po świetnych interwencjach własnego bramkarza. Ale Orzechy nie zamierzały ułatwiać zadania przeciwnikom. Adrian Ziółkowski ani myślał, by przejść do historii jako kapitan zespołu, który jako pierwszy straci oczka z Angry. I chociaż skład na czwartkowy wieczór na pewno nie był po stronie ekipy z Wołomina optymalny, to i tak nie pozostawiał złudzeń, kto będzie tutaj faworytem. I parkiet to potwierdził. Przewaga faworytów w początkowych fragmentach nie pozostawiała dyskusji – już w 3 minucie szansą na zdobycie gola dysponował wspomniany Adrian Ziółkowski, lecz jego strzał z ostrego kąta ostatecznie nie zmieścił się w bramce. Ale chwilę później, w dogodniejszych okolicznościach znalazł się Łukasz Kokosza i będąc sam przed polem karnym, nie pomylił się i Andrzej Szymaniak musiał po raz pierwszy wyciągać piłkę z siatki. A lada moment przyszło mu tę czynność wykonać znowu. Tym razem świetny strzał po długim rogu Kamila Wiśniewskiego i jest 2:0. Ale Angry Bears odpowiadają! Jarek Dobroński odnajduje się pod bramką przeciwnika i za chwilę unosi ręce w geście zadowolenia – gol kontaktowy staje się faktem. Po chwili szansę na wyrównanie marnuje Tomek Banaszek, bo jego strzał nogami broni Michał Krawczyk. Atomowe starają się odsunąć zagrożenie z własnej połowy i po kilku słabszych fragmentach, znowu zaczynają przejmować inicjatywę. W 9 minucie wprost w bramkarza strzeli Damian Rudnik, a w 13 minucie stuprocentową sytuację Łukasza Kokoszy zniweczy Andrzej Szymaniak. Wszystkiego strażnik świątyni Angry Bears obronić jednak nie mógł. Na dwie minuty przed końcem kapitalnym strzałem pod poprzeczkę popisuje się Kamil Wiśniewski i jest 3:1. Atomowe nie są jednak w stanie powiększyć przewagi i gdy pierwsza połowa chyli się ku końcowi, wspaniałą kontrę zawiązują outsiderzy. Kończą ją Michał Jakubowski i do przerwy czerwona latarnia rozgrywek przegrywa tylko jednym trafieniem. Tutaj wszystko mogło się jeszcze zdarzyć. Dla ekipy Adriana Ziółkowskiego nie był to przyjemny moment. Ich ambicje były zdecydowanie większe, niż prowadzenie wyrównanego boju z ostatnią ekipą w tabeli. Widać to było po zachowaniach zawodników zespołu, którzy wielokrotne prowokowali przeciwników, chcąc wytrącić ich z równowagi. Ale ci wcale nie zamierzali się temu poddać. Po wznowieniu gry zamierzali skupić się wyłącznie na graniu i w 26 minucie Paweł Walczak był blisko pokonania Michała Krawczyka. Golkiper Orzechów pokazał jednak, iż jest ostoją swojego zespołu i nie dał się zaskoczyć. W 28 minucie szansę zmarnował również Jarek Dobroński, chociaż w tym przypadku strażnik świątyni przeciwnika nie miał swojego udziału – piłka przeleciała po prostu obok słupka. Atomowe także odpowiedziały dwiema akcjami – najpierw Łukasz Kokosza strzelił minimalnie niecelnie, a następnie w słupek trafił Konrad Bukowicki. Pionową strukturę bramki upatrzył sobie także Adam Dobroński, który w 30 minucie był najbliżej do doprowadzenia do wyrównania. Ale nie udało się, co chwilę później zemściło się na "Niedźwiadkach". Ładny drybling Konrada Bukowickiego, następnie oddanie piłki w tempo do Łukasza Kokoszy, a ten z zimną krwią pokonuje Andrzeja Szymaniaka i jest 4:2. A autor tego gola, wpisuje się do meczowego protokołu również w 34 minucie. Tym razem nie potrzebuje niczyjej pomocy i uderza z bezpańskiej piłki, która spadła przed pole karne i robi się 5:2. To koniec nadziei Angry na przynajmniej remis. Ale ci widzą to inaczej – w 35 minucie dwójkowa akcja Pawła Boćkowskiego i Jarka Dobrońskiego i temu drugiemu pozostaje jedynie dołożyć stopę do podania kolegi – 5:3! Ale emocje kończą się chwilę później, gdy indywidualną akcję strzałem kończy Damian Rudnik. "Niedźwiadki" wałczą jednak do końca i w kilkanaście sekund po wznowieniu gry od środka, gola zdobywa Michał Jakubowski. Na więcej obu ekip już nie było stać. Skończyło się więc tak, jak miało się skończyć, lecz po raz kolejny trzeba pochwalić drużynę Pawła Boćkowskiego. Po tylu porażkach, które niejedną ekipę wbiłyby na stałe w bujany fotel i domowe kapcie, oni ani myśleli się załamywać i ambitnie walczyli z każdym oponentem. Ambicji mogliby się od nich uczyć gracze nie jednej z ekip, która była od nich wyżej w tabeli. W przyszłym sezonie życzymy im historycznego punktu, a później zwycięstwa – absolutnie na to zasłużyli. Potwierdzają to zresztą słowa kapitana Atomowych Orzechów w pomeczowym wywiadzie. Ani on, ani jego koledzy nie spodziewali się, że mecz może mieć taki obrót, gdzie rezultat będzie niewiadomą praktycznie do samego końca. Liczy się jednak zwycięstwo, a ono pozwoliło Orzechom zakończyć zmagania na 7 pozycji. Apetyty były większe, ale co zrobić. Ekipa z Wołomina ma sporo do nauki i jeśli w przyszłym sezonie nerwy będzie trzymała na wodzy, to jest w stanie powalczyć o powrót na drugi poziom. A za ten sezon i przede wszystkim wspaniałe emocje w Pucharze Ligi – wielkie dzięki.