4. Kolejka I Liga NLH Sezon: 2014-2015
Informacje na temat meczu:
Hala sportowa w Zielonce
Data: 18 grudnia 2014 Godzina: 21:30
Sędzia: Hubert Siejka Sędzia 2: Piotr Olszewski
Strzelcy:
Paweł Stańczuk (17), Damian Zawadzki (37), Paweł Gołaszewski (38, 39)
Asystenci:
Kartki: Marcin Jackiewicz (14), Damian Zawadzki (40) - Artur Radomski (9)
Skrót meczu: TUTAJ
Składy zespołów:
Legenda:
Bramka
Asysta
Najlepszy zawodnik meczu
Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
Wszedł z ławki
Cały mecz na ławce
Relacja z meczu
Na swojej zwycięskiej ścieżce Sami Swoi tym razem spotkali Szóstkę. Zespół, który od wielu sezonów jest dla Swojaków bardzo niewygodnym rywalem i który chociaż nigdy w tych meczach faworytem nie jest, to niemal zawsze osiąga korzystne rezultaty. Co więcej – niektórzy w ekipie z Duczek widzą właśnie zespół Samych Swoich sprzed dobrych kilku lat, gdy też wygrywali wszystko i wszędzie. I w czwartek mimo znacznej różnicy miejsc w tabeli, również niczego nie można było przesądzać, chociaż nieobecność w zespole aktualnego mistrza Kamila Melchera na pewno mocno redukowała siłę ognia Szóstki i ograniczała pewne manewry taktyczne. Na początku spotkania nie miało to jednak większego znaczenia, bo – czego mogliśmy się zresztą spodziewać – wraz z pierwszym gwizdkiem arbitrów nie było pressingu, skomasowanych ataków czy walki o każdy centymetr boiska. Był spokój, który cechował się dokładnością zagrań i myśleniem pro-defensywnym. Bo przy tak grających zespołach, które wcale wielu bramek nie zdobywają, ale też mało tracą, było jasnym, iż ten kto otworzy wynik potyczki, utoruje sobie drogę do zgarnięcia trzech punktów. W 6 minucie szansę ku temu zmarnował Rafał Radomski, który otrzymał podanie od swojego brata Artura, lecz strzał nie zmusił do wielkiego wysiłku Adama Stańczuka. W 9 minucie żółtą kartkę ogląda za to Artur Radomski i Swojacy dość szybko otrzymują pierwszy poważny prezent od rywali. Tyle że nie potrafią z niego skorzystać a przy okazji sami o mało nie tracą gola, gdy akcję „od bramki do bramki” przeprowadza Maciek Waliłko i gdyby nie Adam Stańczuk, mogło być 0:1. A za chwilę sytuacja się odwraca – tym razem „żółtko” ogląda Marcin Jackiewicz i to Szóstka może się wykazać umiejętnością gry w przewadze. Ale w okresie owych 120 sekund tylko raz zagraża oponentowi, chociaż na dobrą sprawę strzał Artura Radomskiego, który trafił w spojenie bramki, był kontrolowany przez golkipera Swojaków i większej krzywdy i tak nie mógł zrobić. A w 17 minucie mamy za to rzut karny dla Samych Swoich! Po zamieszaniu w polu karnym ekipy z Duczek, piłkę zmierzającą do bramki ręką na linii bramkowej zatrzymuje Konrad Kupiec i chociaż sędziowie czekają najpierw jak potoczy się cała akcja, to po chwili słusznie wracają do przewinienia i wskazują na punkt oddalony o 6 metrów od bramki. Do piłki podchodzi Paweł Stańczuk i wygrywa tę wojnę nerwów z Piotrkiem Kozą – 1:0! A pod sam koniec pierwszej połowy mogło, powinno a wręcz musiało być 2:0! Bramkarz Szóstki stracił piłkę na rzecz Damiana Zawadzkiego w niepotrzebnym dryblingu i napastnik SS miał przed sobą pustą bramkę. Uznał jednak, że jest to zbyt małe wyzwanie dla tej klasy napastnika i zdecydował się na leciutki strzał, który z linii bramkowej wybił jeden z przeciwników. Jak można było się w ten sposób zachować, wie tylko autor zagrania. Ale mimo tej niewykorzystanej szansy, Swojacy przed drugą odsłoną i tak byli w dość komfortowej sytuacji. Ze swoją zdyscyplinowaną obroną, która traci w tym sezonie najmniej goli w pierwszej lidze, mogli z optymizmem oczekiwać kolejnych 20 minut. Szóstka ani myślała jednak złożyć broń i trzeba przyznać, że pierwsza część drugiej odsłony zdecydowanie należała do urzędujących mistrzów. W 26 minucie szansę marnuje Rafał Radomski, chwilę później strzał Konrada Kupca pewnie wyłapuje Adam Stańczuk, a w 28 minucie Artur Radomski strzela w słupek. Najlepszą okazją była jednak ta z 32 minuty, gdy Szóstka zawiązała koronkową akcję w swoim stylu i gdyby Konrad Kupiec lepiej przyłożył stopę do piłki powinno być 1:1. Ale tak się nie stało i Sami swoi odetchnęli. A gdy mecz zbliżał się ku końcowi, mogli wykorzystywać akt, że Szóstka przesunęła swoje szeregi zdecydowanie bliżej bramki przeciwników aniżeli swojej. I w 37 minucie Damian Zawadzki wykorzystał podanie od Mateusza Antoniaka i stało się wtedy jasne, że trzy punkty pojadą do Kobyłki. Tym bardziej, iż bracia Radomscy i spółka spuścili w tym momencie z tonu i zostali jeszcze dwukrotne wypunktowani przez Pawła Gołaszewskiego. Ostatecznie przegrali więc 0:4, chociaż spokojnie mogli przegrać np. 0:2, lecz nie miało to dla nich żadnej różnicy. Byli za to godnym przeciwnikiem dla Swojaków i kto wie jakby się ten mecz potoczył, gdyby nie tyle zmarnowanych szans na początku drugiej połowy. To jednak tylko teoria. Sami Swoi zrobili natomiast swoje i dzięki porażce AGD, zostali tuż przed nowym rokiem samodzielnym liderem zmagań pierwszej ligi NLH! I absolutnie nie musimy się domyślać, czego życzyli sobie nawzajem gdy opuszczali halę i wracali do swoich domów po całym dniu meczowym. I są w tej komfortowej sytuacji, że w przeciwieństwie do dziewięciu pozostałych ekip, w kwestii mistrzostwa wszystko zależy tylko i wyłącznie od nich. Zobaczymy jak to wykorzystają.
R.B.