4. Kolejka     I Liga NLH    Sezon:  2014-2015

Gold-Dent P.T.

3 - 4

Team4Fun


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  18 grudnia 2014   Godzina:  22:15

Sędzia: Hubert Siejka   Sędzia 2: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Marcin Błędowski (15), Łukasz Kania (18), Michał Kania (35) - Norbert Ciok (20), Jarosław Sochocki (34), Oskar Bajkowski (38), Daniel Wicher (40)

Asystenci:



Kartki: Łukasz Kaczmarczyk (40) - Paweł Czerski (28, 32)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Team4Fun


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Mimo że obie ekipy nie miały przed tym spotkaniem nawet punktu, to ich bezpośrednia konfrontacja była tą z gatunku o sześć oczek. Mimo bowiem wieloletniej tradycji występów w 1.lidze zarówno Gold Dent jak i Team4Fun muszą już po trzech kolejkach desperacko bronić się przed uniknięciem spadku a trzy punkty zdobyte w czwartek, mogły w tym względzie odegrać kluczową rolę. Tym większe było nasze zdziwienie, gdy okazało się że w ekipie Dentystów nie może wystąpić Przemek Tucin. Okazało się, że zmaga się on z kontuzją i w dużym stopniu redukowało to szansę wicemistrzów Nocnej Ligi na odniesienie korzystnego rezultatu. Ciężar gry musieli wziąć na siebie inni, chociaż początkowo ani przedstawiciele Team4Tun ani Gold Dentu nie wyglądali, jakby mieli nóż na gardle. Mecz rozkręcił się na dobre dopiero po objęciu prowadzenia przez zespół w niebiesko-żółtych koszulkach, a miało to miejsce w 15 minucie. Błąd popełnił wtedy Paweł Czerski i skrzętnie skorzystał z tego Marcin Błędowski, który miał dużo czasu by spokojnie przymierzyć na bramkę Damiana Zielińskiego i to też uczynił. I Gold Dent ani myślał zwalniać tempa. W 18 minucie z kontrą poszedł Łukasz Kania, który w decydującym momencie dobrze dograł do nieobstawionego Maksa Poczmana. Niestety koledze z drużyny zabrakło szczęścia i golkiper Team4Fun uratował drużynę przed dwubramkową stratą. Ale na krótko. Po chwili Dentyści dysponowali rzutem rożny. Maks Poczman zagra do Łukasza Kaczmarczyka a ten uderzył i wydaje się że select wpadłby do siatki i tak, lecz tuż przed linią bramkową piłkę dobił jeszcze Łukasz Kania i było 2:0! A mogło być wyżej, gdyby po chwili znakomitej szansy nie zmarnował Marcin Błędowski. To się zresztą zemściło na kilkadziesiąt sekund przed końcem pierwszej połowy – wtedy to gola dla trzykrotnych mistrzów NLH zainkasował Norbert Ciok, dzięki czemu zespół Łukasza Mroza pozostawał w grze o całą pulę. Tyle że radykalnie musiał zmienić swoją boiskową postawę. Teraz nie mogło być już żadnej kalkulacji i od samego wznowienia trzeba było z impetem wejść w drugą połowę. I tak się stało. W 23 minucie dwie szanse miał Marcin Kur, lecz przy obydwu świetnie zachował się Piotrek Rosłon. W 25 minucie również dwiema okazjami dysponował Daniel Wicher, ale i on sposobu na bramkarza Dentystów nie znalazł. Po drugiej stronie boiska rozkręcił się za to Michał Kania i gdyby w jednej z akcji przymierzył nie nad poprzeczkę, a metr niżej, mielibyśmy rozstrzygnięcie. Spotkanie robiło się coraz ciekawsze, a o dodatkowe emocje zadbał Paweł Czerski. W 28 minucie zarobił pierwszą żółtą kartkę w meczu, a ponieważ nie wyciągnął żadnych z niej wniosków, to w 32 minucie za konsekwentne i wulgarne komentowanie decyzji sędziego został ukarany drugim „żółtkiem”, co zaskutkowało pięcioma minutami gry w przewadze dla Gold Dentu! Zespół Przemka Tucina miał więc wszystko. Prowadzenie, większą liczbę zawodników na boisku i brakowało tylko pieczętującego trafienia. Tyle że to Team4Fun zdobył gola! W 34 minucie rzut wolny sprzed pola karnego wykonywał Jarek Sochocki, a Piotrek Rosłon był tak zaangażowany w ustawianie muru, że nie zorientował się iż gra wcale nie miała być wznowiona od gwizdka. Pomocnik ekipy w czerwonych koszulkach zawinął więc piłką po długim rogu i był remis! Ale radość w ekipie Łukasza Mroza trwała krótko – już w następnej akcji podanie Kamila Boratyńskiego wykorzystał Michał Kania i niebiesko-żółci znów mieli wszystko w swoich rękach. Tyle że nie dość, że nie potrafili uspokoić gry, to gdy siły się wyrównały, błąd popełnił ich bramkarz. Piotrek Rosłon zbyt wcześnie po uderzeniu Oskara Bajkowskiego poleciał do prawego rogu swojej bramki i piłka która być może po drodze zaliczyła rykoszet, ale wcale nie była uderzona silnie, ostatecznie wturlała się w środek bramki i mieliśmy kolejny remis! I nikogo on nie satysfakcjonował. Zwłaszcza zespołu z Wołomina, który miał świadomość, że jeśli straci punkty to na własne życzenie, dlatego też panicznie chciał tego uniknąć. I w końcówce spotkania wyklarował sobie dwie okazje, które powinien zamienić na bramkę. Tyle że Damian Zieliński i po strzale Michała Kani i Maksa Poczmana potwierdził klasę i dzięki niemu wynik ani drgnął. A do końca meczu pozostawały już tylko sekundy. I wtedy żółtą kartkę obejrzał zawodnik Dentystów, Łukasz Kaczmarczyk. Dawny Duet zdawał więc sobie sprawę, że remis ma już w garści i teraz wystarczy trochę spokoju i mądrości w rozegraniu, by dołożyć do tego dorobku jeszcze dwa punkty. I na kilkanaście sekund przed końcem na strzał decyduje się Daniel Wicher i znów źle zachowuje się Piotrek Rosłon. Niepewnie chwyta piłkę, a raczej w ogóle jej nie chwyta, i ta, ku załamaniu kolegów z drużyny i siedzącego na ławce kapitana, wpada do siatki. A po chwili mecz kończy syrena dochodząca z zegara. 4:3 dla Team4Fun! Sposób w jaki to spotkanie przebiegało było nie do napisania przez żadnego scenarzystę. Gold Dent miał wręcz obowiązek, by w zaistniałych okolicznościach zanotować przynajmniej remis, który wcale nie byłby złym osiągnięciem, zwłaszcza w perspektywie końcowego rezultatu. Niestety, czegoś lub kogoś tej ekipie ewidentnie brakuje i jak tak dalej pójdzie, to Dentyści po tylu latach gry w najwyższej klasie rozgrywkowej zanotują spektakularny spadek. Ten czarny scenariusz nieco oddalił od siebie za to Team4Fun ale i on z tak chaotyczną postawą będzie miał ciężko, by uratować pierwszoligowy byt. Szczęście Łukasza Mroza i spółki polega jednak na tym, że może się okazać, iż do pozostania w lidze wystarczy 6 punktów, a trzykrotny mistrz jest w połowie drogi ku temu i w dodatku ma w perspektywie mecz z dołującą w tabeli Cubaną...

R.B.