4. Kolejka     II liga NLH     Sezon:  2014-2015

Dar-Mar

3 - 3

Mir Bud


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  16 grudnia 2014   Godzina:  22:15

Sędzia: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Paweł Żochowski (5), Adam Drewnowski (18), Dorian Kapała (33) - Michał Lementowicz (25), Fryderyk Mścisławski (35), Bartłomiej Mucha (40)

Asystenci:



Kartki: Michał Kalata (22), Paweł Dąbrowski (34), Paweł Żochowski (40) - Artur Ciok (23)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Mir Bud


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Gracze Mir Budu przed swoim spotkaniem oglądali mecz FC Białowieskiej z FC United. I łapali się za głowy, gdy zespół z Zielonki w ostatniej minucie spotkania konsekwentnie marnował stuprocentowe sytuacje, po czym został skarcony. A przecież ich zwycięstwo lub nawet remis bardzo by Budowlanym pasował, oczywiście biorąc pod uwagę, że samemu również trzeba było wygrać. A rywalem tego wieczora był Dar-Mar, który przed tygodniem został boleśnie sprowadzony na ziemię przez Andromedę. Tym razem Mirek Bryl miał jednak ten komfort, że wreszcie dysponował Michałem Kalatą, a ile ten zawodnik znaczy dla gry Dar-Maru można się przekonać w każdym spotkaniu z jego udziałem. Nie było za to Rafała Roguskiego i trzeba było postawić pytanie, czy zespołowi z Kobyłki wystarczy armat, ale z drugiej strony – futsal to sport gdzie wszyscy bronią i wszyscy atakują, więc idąc tym tokiem rozumowania, gola może zdobyć każdy, nawet zawodnik który rzadko kwapi się do przekraczania granicy własnej połowy boiska. I faktycznie – w 5 minucie rozpoczęło się strzelanie, a do meczowego protokołu wpisał się Paweł Żochowski. Wyprowadził on kontrę wspólnie z Michałem Kalatą i celnym strzałem zmusił do kapitulacji Artura Cioka. Dla Mir Budu to mogło być i powinno być ostrzeżenie. Ale od dłuższego czasu zespół wicemistrza 2.ligi B poprzedniego sezonu charakteryzuje się dość luźnym podejściem do meczów i do własnej gry. Zawodnicy chyba odnoszą wrażenie, że gole dla zespołu są tylko kwestią czasu, a najlepiej gdyby przeciwnik już po kilku minut sam złożył broń, to wtedy Budowlani zachwycą nas kilkoma efektownymi zagraniami. A tutaj zaczęło się od problemu, który chociaż próbował być naprawiany, to nieskutecznie. Dar Mar bronił się mądrze a pod koniec pierwszej połowy zdobył drugiego gola! Mądrym podaniem z autu popisał się Paweł Żochowski, który wysokim lobem zagrał do Adama Drewnowskiego. A ten skorzystał na nieporozumieniu Artura Cioka z Michałem Lementowiczem i gdy dwóch Budowlanych biło się o piłkę, tam właśnie skorzystał napastnik Dar-Maru. A wynik 2:0 wcale nie był najniższym wymiarem kary, bo chwilę przed przerwą stuprocentową szansę zmarnował również Dorian Kapała i gdyby filigranowy zawodnik zespołu w czerwonych koszulkach przymierzył lepiej, to sytuacja ze złej, zrobiłaby się dla Mir Budu fatalna. A tak nadal była realna szansa, by najpierw wziąć się w garść a później przełożyć determinację na boiskowy obraz. I zaczęło się nieźle, bo już na początku drugiej połowy żółtą kartkę zobaczył Michał Kalata i była możliwość gry w przewadze. Na krótko, bo Artur Ciok zagrał ręką poza polem karnym i stan liczebny się wyrównał. Ostatecznie nikomu nie przyniosło to ani korzyści ani strat a prawdziwa gra zaczęła się, gdy obie drużyny miały komplet graczy. W 25 minucie rzut wolny rozgrywał Mir Bud. Michał Lementowicz podał „na ściankę” do Piotrka Wilewskiego, po czym sam pobiegł za akcją i dostał podanie zwrotne a potem inteligentnie posłał piłkę obok bezradnego Mateusza Kutery. Przeciwnicy odgryźli się akcją z 27 minuty. Wtedy to zakotłowało się w polu karnym Budowlanych, lecz ani Adam Drewnowski ani Paweł Dąbrowski nie potrafili wepchnąć piłki do siatki. Co się jednak odwlekło, to nie uciekło. W 33 minucie bramkarz Mir Budu za szybko wznawia grę z rzutu wolnego, nie orientując się dokładnie, gdzie są jego koledzy z zespołu, a do piłki wyskakuje Dorian Kapała i zdobywa najłatwiejszego gola w swojej karierze – 3:1! I teraz Dar Mar musi tylko dowieźć ten rezultat do końca. Ba! Może nawet pozwolić sobie na stratę jednej bramki, a i tak w żadnym stopniu nie umniejszy to radości po ostatnim gwizdku arbitra. Tyle że zaczynają się schody. W 34 minucie żółtą kartkę ogląda Paweł Dąbrowski a rywal wykorzystuje sposobność i za sprawa Fryderyka Mścisławskiego zalicza trafienie kontaktowe. W 37 minucie ten sam zawodnik trafia w słupek, a po chwili ma niemal pustą bramkę i też fatalnie pudłuje! A sekundy mijają nieubłaganie. Przegrywającym nie pomaga wprowadzenie lotnego bramkarza, którym staje się Filip Kamiński. Lecz w 40 minucie nadchodzi tak wyczekiwane wyrównanie! Bartek Mucha po raz kolejny potwierdza swoją przydatność do zespołu i z bliskiej odległości doprowadza do remisu, a przeciwników do niemałej rozpaczy. I o ile dogonionym wcale nie zależy, by jeszcze atakować i walczyć o komplet punktów, to doganiającym a i owszem! I na kilkanaście sekund przed końcem spotkania Michał Lementowicz otrzymuje piłkę meczową! Mija już nawet bramkarza i strzela z lewej nogi i gdy piłka leci, wszyscy zawodnicy rezerwowi Mir Budu widzą już selecta w siatce. Niektórzy krzyczą nawet głośne ”JEST!”, ale piłce brakuje kilkudziesięciu centymetrów, by zmieścić się w siatce. A oddający ten strzał nie wstaje z parkietu. Ale musi, bo Dar-Mar ma jeszcze kilka sekund i chociaż przenosi ciężar gry na połowę rywala, to nic więcej ugrać nie jest w stanie. Kończy się więc remisem. I dla obu zespołów jest on traktowany w kategoriach niedosytu. Gdyby ekipie Mirka Bryla ktoś zaproponował jeden punkt przed meczem, być może zostałby on przyjęty. Ale gdy prowadzi się 3:1, to mecz trzeba wziąć za rogi i za wszelką cenę dociągnąć do samego końca. Nie udało się, a przecież równie dobrze mogło się skończyć na porażce. Michał Lementowicz pewnie do dziś tę sytuację przeżywa, tak jak po meczu, gdy jeszcze długo leżał w miejscu, skąd zdarzyło mu się to fatalne pudło. Nie powinien mieć jednak do sienie pretensji – dwa punkty w tym meczu zostały przegrane wcześniej. Kto wie - może jeszcze nawet przed spotkaniem, bo na pierwszą połowę Mir Bud na dobrą sprawę nie wyszedł. I dlatego teraz musi przesunąć się z pierwszego miejsca na pudle i zrobić tam miejsce dla FC Białowieskiej. I już nie możemy się doczekać co będzie dalej.

R.B.