4. Kolejka II liga NLH Sezon: 2014-2015
Informacje na temat meczu:
Hala sportowa w Zielonce
Data: 16 grudnia 2014 Godzina: 21:30
Sędzia: Piotr Olszewski
Strzelcy:
Artur Sierociński (4, 37), Krystian Rytel (13), Damian Mularczyk (37), Marcin Krucz (40) - Filip Bagiński (4, 14, 39), Tomasz Rzepniewski (29)
Asystenci:
Kartki: Damian Mularczyk (31) - Tomasz Nojszewski (33)
Skrót meczu: TUTAJ
Składy zespołów:
Legenda:
Bramka
Asysta
Najlepszy zawodnik meczu
Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
Wszedł z ławki
Cały mecz na ławce
Relacja z meczu
Fajerwerków w tym spotkaniu się nie spodziewaliśmy. Nie było ku temu powodów, bo FC Białowieska wydawała się być w nieosiągalnej dla przeciwnika dyspozycji i chociaż w piłce wszystko jest możliwe, to pewnie wszyscy dopisywali ekipie Darka Jaskłowskiego trzy punkty w tej konfrontacji. Zresztą – najważniejszym było, by tego samego nie zrobili zawodnicy FCB, bo ta edycja pokazuje, że każdy mecz żeby wygrać, trzeba go wybiegać. Inna sprawa, że w dotychczasowych spotkaniach z udziałem z FC United, dwa z nich zespół Maćka Grabowskiego oddał praktycznie darmo. Ale teraz zaczęło się nieco inaczej niż zwykle. Ekipa z Zielonki wyszła z Adamem Księżopolskim w bramce czy też Kamilem Beredą w środku pola. Ciężko było powiedzieć, czy wszystko to przyniesie skutek, lecz widać było, że kapitanowi FC United zależy na losach drużyny, bo w przeciwnym wypadku zostawiłby wszystko jakim było. I proszę – już w 4 minucie przyszły efekty. Krystian Rytel wyszedł daleko poza pole karne, ale chcąc przekazać piłkę dalej, został zblokowany i padła ona łupem Daniela Bartczaka. Ten podał do Filipa Bagińskiego, który nie miał problemów z ulokowaniem selecta w siatce. Tyle że natychmiast po golu strzelonym, nadszedł stracony. Marcin Krucz zagrał do Artura Sierocińskiego, a gracz FCB nie namyślając się pokonał bramkarza przeciwników i mecz rozpoczął się na nowo. Ale wcale nie był on - wbrew powszechnym zapowiadaniom - jednostronny. FC United absolutnie nie grało tak, jak wskazywałaby na to tabela i chociaż w 13 minucie straciło gola, gdy znów daleko grający od własnej bramki Krystian Rytel skutecznie wykorzystał podanie Darka Jaskłowskiego, to chwilę później Filip Bagiński skorzystał na złym rozegraniu rzutu rożnego przez oponentów i wygrywając niemal na środku boiska przebitkę z golkiperem FCB, wpakował piłkę do pustej bramki. Wszystko oscylowało więc wokół remisu i niemal non stop na akcję jednego zespołu odpowiadał drugi. A ponieważ obie ekipy czyniły to nieskutecznie, to wynik pierwszej połowy zatrzymał się na czterech golach. Druga połowa to z kolei próby wyjścia na prowadzenie drużyny z Warszawy. I były one naprawdę niezłe, lecz wciąż szwankowała skuteczność. Wiele sobie do zarzucenia może mieć przede wszystkim Kamil Jaskłowski, który w 23 minucie miał naprawdę dużo czasu by celnie przymierzyć w jeden z rogów bramki Adama Księżopolskiego, a wolał strzelić na siłę i select wylądował w rękach bramkarza. A w 29 minucie zadanie wykonało FC United! Z akcją poszedł Kuba Nowak i chociaż jego strzał obronił Krystian Rytel, to będąc na ziemi, nie miał możliwości by obronić wysoką dobitkę Tomka Rzepniewskiego i zapachniało sensacją! Sytuacja przypominała tę z meczu Plastan – FC Białowieska, gdzie ekipie Darka Jaskłowskiego także przyszło odrabiać straty pod koniec meczu i wtedy uczynili to skutecznie. Ale teraz nic im nie wychodziło. W 33 minucie gola powinien zdobyć Marcin Krucz, lecz mając przed sobą pustą bramkę, zabrakło mu równowagi, by celnie dołożyć nogę do piłki i ta powędrowała daleko obok bramki. Za chwilę karę dwóch minut otrzymuje Tomek Nojszewski, lecz Białowieska pudłuje na potęgę – najpierw Kamil Jaskłowski trafia w słupek, później jego brat Darek nie domyka akcji, a na końcu fatalnie myli się Damian Mularczyk. Wytchnienie przychodzi w 37 minucie. Artur Sierociński wreszcie właściwie mierzy po długim rogu i tym razem strażnik świątyni miejscowych jest bez szans! Tak samo jak przy następnej akcji! A cała jej zasługa to postawa Marcina Krucza, który chociaż faulowany, to przedziera się przez mur obronny FC United i wykłada piłkę jak na tacy Damianowi Mularczykowi i nie chcielibyśmy widzieć, jakich słów użyłby asystent przy tym golu, gdyby piłka ostatecznie nie wpadła do bramki. Ale wpadła! I Białowieska musiała teraz uspokoić grę, umiejętnie wybijając z rytmu rywala. Tyle że nie potrafiła tego zrobić. Pogubienie w obronie spowodowało, że Tomek Nojszewski odnalazł niepilnowanego Filipa Bagińskiego, który z bliskiej odległości nie pozwolił na skuteczną interwencję Krystianowi Rytlowi – 4:4! I wtedy weszliśmy w ostatnią minutę spotkania. To co się w niej działo, aż trudno opisać. Ale w skrócie – FC United miało trzy dwustuprocentowe(!) sytuacje, by wyjść na prowadzenie! Zmarnowali pierwszą, ale Białowieska dała im drugą i trzecią szansę. I jak napastnicy z Zielonki tego nie wykorzystali, wiedzą tylko oni sami. Mieli wszystko – czas, miejsce, praktycznie zero obrony i bramkarza na ziemi. Nie skorzystali jednak z oferty all inclusive, przez co na 5 sekund przed końcem stracili gola na 4:5! Wszystko zaczęło się od złego podania z rzutu wolnego Adama Księżopolskiego. I już w osobie wybijającej ten stały fragment gry leżał problem. Ze stojącej piłki powinien uderzyć zawodnik z pola, dysponujący dobrym przerzutem, który przeniósłby ciężar gry jak najdalej od własnej bramki. Tymczasem wykop bramkarza okazał się za krótki – futbolówkę przejął Marcin Krucz, dograł ją do Damiana Mularczyka, a ten z powrotem zwrócił ją koledze z drużyny i strzał z kilku metrów do praktycznie pustej bramki był formalnością. 5:4 dla FCB! I takiej huśtawki nastrojów już dawno na Nocnej Lidze nie uświadczyliśmy. Abstrahując od tego, czy FC United było w tym meczu lepsze czy nie, to mając wynik 4:4 i tyle doskonałych okazji, ten mecz musiał zakończyć się ich zwycięstwem. A zakończył się smutną porażką, która coraz mocniej spycha ich w trzecioligową otchłań. Ta ostatnia minuta i im i zwycięzcom i nam zapadną w pamięć na bardzo długo. Ale tylko tym pierwszym będzie się jeszcze dodatkowo śniła.
R.B.