4. Kolejka     II liga NLH     Sezon:  2014-2015

Multi-Medica

6 - 8

Remberticos


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  17 grudnia 2014   Godzina:  21:45

Sędzia: Dariusz Łazicki

Strzelcy:

Krystian Szóstak (28, 28, 38), Daniel Lipski (30, 34, 40) - Łukasz Migała (3, 19), Sławomir Lubelski (7, 24, 24, 25, 34), Adam Jurkowski (28)

Asystenci:



Kartki: Patryk Maliszewski (31)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Remberticos


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Medyczni przed tygodniem ostatecznie pozbawili się złudzeń, o co w tym sezonie walczą. Aspiracje dotyczące awansu trzeba było odłożyć do pudełka a następnie schować je w miejsce, do którego prawie nigdy się nie zagląda. Niestety – siła Multi została brutalnie zweryfikowana przez inne zespoły i praktycznie poza solidnym występem przeciwko Białowieskiej, zespół Krzyśka Rozbickiego wyłącznie rozczarowuje. W dodatku w środę nie zobaczyliśmy chyba nawet połowy zawodników, których zwykle widzieliśmy na zielonkowskim parkiecie. Nie był to jednak problem zespołu Remberticos, który z kolei dysponował praktycznie najsilniejszym składem. Poza Patrykiem Strzeleckim nie brakowało nikogo, kto mógłby znacznie podnieść jakość gry drużyny i to, w połączeniu z niezłymi dotychczasowymi wynikami powodowało, że właśnie w drużynie z Rembertowa upatrywaliśmy faworytów tej potyczki. I wszyscy którzy tak myśleli nie zawiedli się. Pierwsza połowa to od samego początku lepsza i bardziej poukładana gra drużyny Kamila Jedlińskiego. Przynosi ona efekt w 3 minucie, gdy kontrę zapoczątkowaną przez Łukasza Praska wykańcza uwielbiający ofensywne wypady z obrony Łukasz Migała. Nie mijają 4 minuty, a do meczowego protokołu i na nieszczęście dla Medyków – również do rubryki „strzelcy” wpisuje się Sławomir Lubelski i jeśli ktoś sądził, że ten mecz będzie dla Multi przełomowy, musiał poważnie zweryfikować swój osąd. Ochotę do gry w barwach zespołu w biało-zielonych koszulkach przejawiał głównie Daniel Lipski i gdyby w 9 minucie skutecznie zamknął akcję Patryka Maliszewskiego, nie trafiając do bramki z kilku metrów, być może pierwsze 20 minut byłoby ciekawszym widowiskiem. A tak wszystko przebiegało pod dyktando Remberticos. Wynik mógł być dużo wyższy, bo w 12 minucie szansę Sławomira Lubelskiego świetnie obronił Tomek Matuszewski a chwilę później Adam Jurkowski był w jeszcze lepszych okolicznościach, lecz zamiast podawać do lepiej ustawionych kolegów, chciał sam zakończyć akcje strzałem i cóż – zebrał tylko kilka „miłych słów” od tych, którzy na owe podanie czekali. Na szczęście cały zespół szybko zapomniał o całej akcji, bo na minutę przed końcem drugiego gola w spotkaniu zdobył Łukasz Migała i z rezultatem 3:0 ekipa dawnych Kanonierów ze spokojem mogła oczekiwać tego, co przyniesie drugie 20 minut. Nic nie wskazywało na to, że może się tutaj coś zmienić, chociaż do zespołu Mediki dołączył Krystian Szóstak. Przez całą pierwszą połowę siedział on na ławce rezerwowych i jak wytłumaczył po meczu, było to spowodowane bólem pleców. Widząc nieporadność kolegów zdecydował się jednak wziąć udział w drugiej części meczu i już w pierwszej akcji po przerwie mógł zdobyć gola! Grzegorz Silicki był w niemałych opałach, lecz poradził sobie z napastnikiem przeciwników, a tego samego nie mógł powiedzieć jego vis-a-vis. Tomek Matuszewski od 24 minuty, przez blisko 60 sekund został pozostawiony praktycznie sam sobie, na czym skrzętnie skorzystał Sławomir Lubelski. Na przestrzeni trzech kolejnych akcji zdobył on trzy gole i mógł się pochwalić klasycznym hat-trickiem. I w tym momencie z Remberticos nieco zeszło powietrze. Pozwalali oponentom na zdecydowanie więcej niż wcześniej, co początkowo przyniosło stratę tylko jednego gola, autorstwa Krystiana Szóstaka, na którego błyskawicznie odpowiedział zresztą Adam Jurkowski. Tyle tylko, że Multi widząc grającego na pół gwizdka rywala zaczęła być coraz odważniejsza w swoich próbach i w 34 minucie było już tylko 4:7. Chwilę później bramkę zdobył jednak Sławomir Lubelski i chociaż Medica dzielnie walczyła i w ostatnich minutach zaliczyła jeszcze dwie bramki, to na więcej nie starczyło już czasu. Ale trzeba sobie powiedzieć jasno – wynik dla zespołu Krzyśka Rozbickiego był zdecydowanie lepszy niż gra. A gdyby nie wejście Krystiana Szóstaka, który tylko w drugiej połowie zdobył trzy gole, mogło się skończyć nawet dwucyfrową katastrofą. Co się dzieję z tą drużyną? Na to pytanie odpowiedzi nie znamy i jeśli sami zawodnicy również nie postarają się znaleźć recepty, to trzecia liga chętnie w swoje szeregi taki zespół wcieli. A czy pierwsza liga stałaby się mocniejsza, gdyby dołączyło do niej Remberticos? Na odpowiedź na to pytanie jest chyba wciąż za wcześnie. Najważniejsze jednak, że ten zespół ewidentnie ma się dobrze. Przestał być to składak, z jakim mieliśmy do czynienia przez wiele poprzednich sezonów. To już jest sukces, chociaż wiadomo, że Kamilowi Jedlińskiemu i Łukaszowi Migale marzy się co innego – powrót do elity. Kto wie, kto wie...

R.B.