4. Kolejka II liga NLH Sezon: 2014-2015
Informacje na temat meczu:
Hala sportowa w Zielonce
Data: 17 grudnia 2014 Godzina: 21:00
Sędzia: Dariusz Łazicki
Strzelcy:
Rafał Słowik (18, 37), Przemysław Milerski (21, 28), Kacper Smoderek (28, 38), gol samobójczy (33), Łukasz Glanowski (40) - Krzysztof Skrzat (35)
Asystenci:
Skrót meczu: TUTAJ
Składy zespołów:
Legenda:
Bramka
Asysta
Najlepszy zawodnik meczu
Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
Wszedł z ławki
Cały mecz na ławce
Relacja z meczu
Przełamanie – w kwestii występów zespołu Juta Jazz to słowo jest chyba kluczowe. Po zaledwie jednym punkcie w pierwszych trzech meczach, podopieczni Patryka Banaszkiewicza muszą desperacko szukać oczek, bo w przeciwnym wypadku jeszcze na długo przed końcem sezonu trzeba będzie pogodzić się z wizją spadku. A w 2.lidze nie ma łatwych rywali, a jeśli nawet moglibyśmy kogoś określić mianem teoretycznie łatwiejszego, to na pewno nie należał do tego grona Plastan. Drużyna Łukasza Paszkowskiego od samego początku sezonu pokazuje dobrą formę, a minimalna porażka z FC Białowieską absolutnie tego nie przekreślała. Wręcz przeciwnie – zespół ze Stanisławowa pokazał to, z czego jest znany, czyli charakteru, walki, ale też wymienności pozycji czy dużego zaawansowania taktycznego. I w środę miało to przynieść trzy punkty. Tyle że pierwsza połowa przez długi czas nie dawała nadziei, że wynik który towarzyszył jej od pierwszego gwizdka ulegnie jakimkolwiek zmianom. Akcji bramkowych było bardzo mało i chociaż Plastan miał optyczną przewagę, to gubił się pod bramką przeciwnika i brakowało decydującego podania. Aktywny był przede wszystkim Rafał Słowik, który nawet w 3 minucie miał niezłą okazję do otwarcia wyniku, lecz za bardzo wypuścił sobie piłkę i gdy ostatecznie ją uderzył, było już za późno by osiągnąć lepszy efekt niż strzał w siatkę za bramką. W 8 minucie bliżej szczęścia był Tomek Gańko, wypuszczony w bój przez Przemka Milerskiego. Strzał był silny, lecz Adrianowi Wyrwińskiemu sprzyjało szczęścia i piłka odbiła się ostatecznie jedynie od słupka. Na akcje Juta Jazz czekaliśmy jeszcze dłużej. W 10 minucie stratę popełnił Tomek Gańko i pozwoliła ona dojść do sytuacji sam na sam z Danielem Pszczółkowskim Maćkowi Pietrzykowi. Można było zrobić wtedy wszystko, a skończyło się na strzale, po którym trzeba było schować twarz w dłoniach. Ten sam zawodnik dostąpił możliwości zaliczenia pierwszego gola także siedem minut później. Znów miał przed sobą tylko bramkarza Plastanu i tym razem uderzył lepiej, po długim rogu. Tyle że Daniel Pszczółkowski przewidział to i nogą wybronił strzał i tym samym na tablicy świetlnej wciąż widniał remis. Można było się domyślać, że utrzyma się on do końca pierwszej połowy, lecz na 120 sekund przed jej zakończeniem akcję Rafała słowika z Łukaszem Glanowskim wykończył ten pierwszy i ekipa ze Stanisławowa zeszła na przerwę z minimalnym zapasem. A sytuacja zrobiła się dla nich o niebo lepsza w chwilę po wznowieniu gry. Już w 20 sekundzie Przemek Milerski szybko rozegrał piłkę z Piotrem Paszkowskim i strzałem z lewej nogi, po którym select odbił się jeszcze od słupka, pokonał bezradnego Adriana Wyrwińskiego. Gracze Juta Jazz powoli szykowali się więc na najgorsze. I chociaż mieli świadomość, że nie takie straty są w stanie odrobić, co pokazał mecz z Remberticos, to tym razem brakowało im argumentów, by przedostać się pod pole karne przeciwnika. Tym bardziej, że ten nie popełniał błędów, a jeśli nawet takowy się zdarzył, to w asekuracji zawsze pozostawał inny zawodnik Plastanu, który natychmiast łagodził sytuację. I tak ekipa z Rembertowa biła głową w mur. Zawodnicy próbowali cierpliwie rozgrywać piłkę, ale zatrudniając do tego własnego bramkarza i nie wystawiając mu się do gry, sama skazywała się na niepowodzenie. A Plastan był cierpliwy i w 28 minucie zaliczył dwa kolejne gole. Najpierw Przemek Milerski a później Kacper Smoderek wpisali się do meczowego protokołu i przy czterech bramkach różnicy kapitulacja Juty została podpisana. Jazzmeni zupełnie odpuścili i gdyby przy stanie 0:5 nie zdobyli honorowego trafienia za sprawą celnego strzału z rzutu karnego Krzyśka Skrzata, polegliby mało honorowo. Inna sprawa, że przegrywając aż 1:8, bo taki wynik pod koniec spotkania wyśrubowali przybysze ze Stanisławowa, swojej sytuacji tym jednym golem za bardzo nie poprawili. W tym momencie współzamykają ligową stawkę i są jedną z trzech ekip, które mają na swoim koncie jeden punkt. Wygląda to bardzo źle, ale na szczęście jest trochę czasu by wyciągnąć wnioski. Plastan natomiast gruntownej analizy swoich występów czynić nie musi. Zespół braci Paszkowskich gra dobrze i nadal pozostaje jednym z głównych kandydatów do awansu. Szczególnie, że chociaż kilka punktów już stracił, to ścisła czołówka tabeli uczyniła to samo. Trzy punkty mniej do liderów nie są więc żadną przeszkodą, by na święta móc sobie życzyć, by za rok spędzić je już w 1.lidze. Potencjał na to w tej drużynie zdecydowanie JEST.
R.B.