4. Kolejka     II liga NLH     Sezon:  2014-2015

Kartonat

5 - 7

Al-Mar


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  17 grudnia 2014   Godzina:  22:30

Sędzia: Dariusz Łazicki

Strzelcy:

Krzysztof Włodyga (4), Mateusz Ordyniak (9, 12, 37), Adam Janeczek (20) - Paweł Godlewski (2, 21, 26), Paweł Maliszewski (5, 40), Przemysław Godlewski (27, 29)

Asystenci:



Kartki: Adrian Rychta (16)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Al-Mar


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Gdy przed tygodniem Al-Mar wygrał pierwszy mecz w nowym sezonie, stało się jasne, że ta ekipa wreszcie się odblokowała. I dla Andromedy na pewno nie był to dobry sygnał, zwłaszcza, iż zespół Wojtka Kuciaka na razie nie prezentuje takiej formy, jaką zachwycał nas w starciach z poprzedniego sezonu z Niespodzianką czy Dar-Marem. A teraz mogło być o to tyle trudniej, że kapitan zespołu nie mógł skorzystać z jednego z głównych ogniw – Maćka Włodygę rozłożyła choroba i pewnie z niepokojem oczekiwał on, aż na wyświetlaczu swojego telefonu zobaczy informację „1 nowa wiadomość”. Bo chociaż Andromeda była faworytem tego starcia, to nikt nie mógł jej w ciemno przypisać kompletu punktów w obecności takiego rywala jak Al-Mar. No i proszę – w 2 minucie, jakby na potwierdzenie tych słów gola dla zespołu z Wołomina zdobył będący w świetnej formie Paweł Godlewski i ta bramka zapowiadała niemałe emocje. Andromeda nic sobie jednak z tego nie zrobiła i w 4 minucie, za sprawą nieocenionego Krzyśka Włodygi doprowadziła do wyrównania. Ale na krótko. W 5 minucie akcję po skrzydle zapoczątkował Łukasz Godlewski. W pewnym momencie jedyną opcją która mu została, było podanie do stojącego przed bramką Pawła Maliszewskiego. Tyle że golkiper Andromedy Marcin Dudek antycypował to zagranie i już prawie miał piłkę w rękach. Na jego nieszczęście, nie dość silnie przycisnął ją do klatki piersiowej, na czym błyskawicznie skorzystał Paweł Maliszewski i Al-Mar ponownie prowadził. Ale z biegiem czasu zaczął grać coraz słabiej. Efektem tego było trafienie wyrównujące Mateusza Ordyniaka, po asyście Krzyśka Włodygi. A później mieliśmy do czynienia z klasycznym dominem w wykonaniu Al-Maru. Po upadku jednego elementu, zaczęły się sypać kolejne, co przeciwnik z zimną krwią wykorzystywał. W 12 minucie Mateusz Ordyniak wychodzi z kontrą i ponieważ podanie do kolegi z zespołu jest niemożliwe, bo odcina je Sebastian Radzki, pomocnik Andromedy decyduje się na strzał i trafia w wprost w okienko świątyni Maćka Soboty! Rezultat 3:2 daje komfort gry ekipie Wojtka Kuciaka, a dodatkowo w 16 minucie żółtą kartkę ogląda Adrian Rychta. Błękitni marnują jednak 120 sekund gry w przewadze, lecz z nawiązką odrabiają to w niemal ostatniej akcji pierwszej połowy. Bartek Siuchta dwa razy podbił piłkę nad siebie mimo bliskiej odległości Łukasza Godlewskiego i za chwilę podał ją do Adama Janeczka,a ten nie namyślając się przymierzył w kierunku bramki i po raz czwarty zmusił golkipera rywali do kapitulacji. W ten sposób spadkowicz z I ligi miał do odrobienia aż dwa trafienia i chociaż w tym sezonie zdecydowanie lepiej gra w drugich połowach, to przy tej klasie przeciwnika, mało kto spodziewał się, że uda mu się wyciągnąć wynik. A jednak! Już na starcie drugiej odsłony kopię bramki z początku spotkania zalicza Paweł Godlewski. Al-Mar decyduje się od razu na szybkie podejście do przeciwnika, który ma problem by poradzić sobie z pressingiem i wiele piłek oddaje za darmo. W tym momencie jedyna szansą na oddalenie gry od własnego pola karnego jest „klepa”. I taka zawiązuje się na linii Wojtek Kuciak – Bartek Siuchta i ten drugi ma idealną szansę, by Andromeda z powrotem miała dwa gole przewagi. Ale przegrywa on pojedynek z Maćkiem Sobotą i to błyskawicznie się mści. W 26 minucie do pozycji strzeleckiej dochodzi Paweł Maliszewski i korzysta z tego uderzając na bramkę Marcina Dudka. Golkiper Andromedy paruje strzał, lecz przy dobitce Pawła Godlewskiego jest bezradny i mamy remis! I gdyby Błękitni mogli wtedy wziąć czas, na pewno by to uczynili. Ale nie mieli takiej możliwości i zasypywani kolejnymi ciosami, zupełnie przestali reagować na to, co wyprawia rywal. A ten konstruował kolejne ataki, w których jednym lub dwoma podaniami rozmontowywał całą obronę oponenta i w 27 i 29 minucie Przemek Godlewski dwukrotnie zamyka akcje Pawła Maliszewskiego i jest już 6:4 dla Al-Maru! A zespół z Kobyłki nadal nie jest w stanie odpowiedzieć. Minuty mijają i dopiero w 37 Mateusz Ordyniak wykorzystuje „dziurawość” muru w trakcie wykonywania rzutu wolnego i płaskim strzałem przywraca tętno zespołowi. Do końca spotkania jest jeszcze sporo czasu i Andromeda powoli zaczyna przesuwać wszystkie swoje siły do przodu. W 39 minucie szansę ma Krzysiek Włodyga, lecz minimalnie pudłuje. Lada moment Marcina Dudka zastępuje w bramce Adam Janeczek, ale przewaga jednego zawodnika w polu nie daje efektów i Al-Mar chociaż najpierw marnuje wyborną sytuację, to później korzysta na złym podaniu Wojtka Kuciaka i Paweł Maliszewski pieczętuje niezwykle ważną, może nawet kluczową dla Al-Maru wiktorię w VIII edycji. 7:5! Bracia Rychta i spółka wreszcie wstają z kolan i udowadniają przede wszystkim sobie, że chcą, że umieją, że potrafią. Oni będą w tym sezonie jeszcze bardzo groźni. Z kolei Andromeda musi czuć ogromne rozczarowanie. Przewaga dwóch goli do przerwy i nagle kilka minut, w których ekipa Wojtka Kuciaka była chyba na grzybach. Nie tak miało to wyglądać i chodzi tu nie tylko o pozycję w tabeli, bilans punktów ale i grę. Albo nawet przede wszystkim o grę. Coś musi tutaj się zmienić, bo jeszcze jedno potknięcie i przestaniemy pisać o Andromedzie jako o kandydacie do awansu. A kolejny sezon szlag trafi.

R.B.