6. Kolejka     I Liga NLH    Sezon:  2014-2015

Ormed

3 - 10

AutoDelux


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  15 stycznia 2015   Godzina:  20:00

Sędzia: Hubert Siejka   Sędzia 2: Dariusz Łazicki

Strzelcy:

Mateusz Lewandowski (17), Mateusz Kowalski (33, 38) - Marcin Jackiewicz (5, 25, 36), Damian Zawadzki (14, 14), Jakub Zasadziński (19), Paweł Gołaszewski (34, 35, 38, 39)

Asystenci:



Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
AutoDelux


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Gdyby tydzień temu Ormed Zielonka w głupich okolicznościach nie stracił punktów z AGD Marking, starcie z Samymi Swoimi można byłoby nazwać spotkaniem na szczycie. Ale nawet mimo iż takim nie było, to zapowiadało się ciekawie, po boziom prezentowany w ostatnim czasie przez Ormed dawał nadzieję na wyrównane widowisko, którego wynik wcale nie musiał być formalnością. Tym bardziej, że miejscowi w porównaniu do poprzedniej kolejki znowu dysponowali swoim podstawowym bramkarzem Michałem Charzyńskim i gdyby udało mu się powtórzyć dyspozycję z meczu z Pubem Offside, a kolegom z zespołu z rywalizacji z Markingiem, to zapach niespodzianki coraz intensywniej zaczął unosić się w powietrzu. Niestety, wszystkich oczyma wyobraźni widzących taki scenariusz spotkało spore rozczarowanie. Co prawda początek spotkania w wykonaniu ekipy nieobecnego w czwartek Piotrka Dudzińskiego był niezły, bo Swojacy mieli problemy z ruchliwością przeciwników, to i tak faworytom udało się w 5 minucie otworzyć wynik spotkania. Bezpośrednio z rzutu wolnego przymierzył Marcin Jackiewicz i było 1:0. Mało kto wtedy myślał, iż będzie to dopiero początek strzeleckiej kanonady, jaki urządzi sobie lider tabeli. Ormed próbował się co prawda odgryźć, lecz całkowicie zgubił koncentrację w 14 minucie. Gola zdobył wtedy Damian Zawadzki, chociaż uczynił to przy dużej pomocy bramkarza przeciwników, a dosłownie w następnej akcji ten sam zawodnik strzałem z lewej nogi znowu znalazł sposób na Michała Charzyńskiego i było już 3:0. Ekipa z Zielonki przebudziła się wtedy na chwilę i w 17 minucie Mateusz Lewandowski wykorzystał stratę w obronie oponentów i oddał niesygnalizowany strzał, na który zasłonięty Adam Stańczuk nie był w stanie zareagować. Mylił się jednak ten, kto sądził, że to początek odrabiania strat. Tuż przed przerwą Kuba Zasadziński zaliczył trafienie na 4:1 i z dużą dozą prawdopodobieństwa mogliśmy stwierdzić, że druga połowa będzie typową na dogranie. I tak było – miejscowi jakby nie wierzyli, iż nic nie jest tu jeszcze stracone, a gdy w 25 minucie Marcin Jackiewicz po dużym zamieszaniu w polu karnym Ormedu wbił piłkę z bliskiej odległości do siatki, nie było możliwości, by trzy punkty nie pojechały do Kobyłki. Od tego momentu mieliśmy na placu gry więcej zabawy, efektownych zagrań i radosnego futbolu aniżeli myśli taktycznej, pressingu czy czegokolwiek, co zmuszałoby do większego wysiłku. I doskonale wstrzelił się w całą tę sytuację Paweł Gołaszewski, który walczył do samego końca i w 34 minucie rozpoczął kompletowanie szeregu bramek. Zwłaszcza w ostatnich minutach był nie do zatrzymania przez obrońców, którzy zresztą specjalnie nie nadwyrężali swoich sił, by udawać się w pościgi za bardzo szybkim napastnikiem przeciwników. Ostatecznie najlepszy strzelec poprzedniego sezonu 2.ligi zdobył cztery gole i znakomicie poprawił swoją sytuację w klasyfikacji króla strzelców. Natomiast zespół swojej lokaty nie poprawił, bo i nie mógł. Zrobił to, co do niego należało i teraz mógł ze spokojem oczekiwać tego, co zrobią najgroźniejsi konkurenci w walce o mistrzostwo. A sam jak zwykle wygrał mecz konsekwentną grą i do pewnego momentu szczelną obroną, bo później pojęcie formacji defensywnej po prostu nie istniało. Nie miało to jednak większego znaczenia, chociaż Adam Stańczuk na pewno wolałby zakończyć spotkanie tracąc jednego gola, aniżeli trzy, z czego dwa padły po ewidentnym braku doskoku do rywala. Z kolei Ormed zanotował właśnie trzecią porażkę z rzędu, ale o ile w starciach z Pubem Offside czy AGD był dla rywali równorzędnym kompanem, o tyle tutaj nie miał nic do powiedzenia. Droga do podium wciąż jest jednak otwarta, lecz zespół Piotrka Dudzińskiego musi odnaleźć rytm z początku sezonu. Być może początkiem ku temu będzie następna kolejka, gdy dawne Sklepy Medyczne podejmą Cubanę Ristorante. Zwycięstwo może dać pozytywnego kopa, by w ostatnich dwóch meczach zaprezentować pełnię możliwości i odprawić z kwitkiem drużyny z Marek: Niespodziankę i In Plus. Wydaje się, że brązowy medal 1.ligi, w tak silnej i wyrównanej stawce jest wystarczającą motywacją, by z całych sił dążyć do realizacji tego skomplikowanego, acz realnego celu.

R.B.