6. Kolejka III liga NLH Sezon: 2014-2015
Informacje na temat meczu:
Hala sportowa w Zielonce
Data: 12 stycznia 2015 Godzina: 21:00
Sędzia: Dariusz Łazicki
Strzelcy:
Daniel Przyborowski (4), Artur Grzelakowski (35) - Rafał Kotuła (8, 19), Damian Andruszko (10), Krzysztof Królik (27), Marcin Mickiewicz (39)
Asystenci:
Skrót meczu: TUTAJ
Składy zespołów:
Legenda:
Bramka
Asysta
Najlepszy zawodnik meczu
Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
Wszedł z ławki
Cały mecz na ławce
Relacja z meczu
Każde ze spotkań z udziałem Słoików ma swojego wyraźnego faworyta. I niestety nie są nim zawodnicy Artura Grzelakowskiego, którzy niemal od samego początku rozgrywek usadowili się na ostatnim miejscu w tabeli i chociaż dzielnie próbują, to nie dają rady nawet uchylić worka z punktami. W poniedziałek również się na to nie zapowiadało, bo po drugiej stronie boiska stała FC Gaciula, która chociaż nie dawała rady do tego momentu urwać punktów wyżej notowanym zespołom, to jednak z tymi usytuowanymi w tabeli niżej nie miewała problemów. Ale początek spotkania wyglądał, jakby sama zaczęła ich szukać, bo nie dość, że mecz na ławce rezerwowych rozpoczęli Damian Kozicki i Krzysiek Królik, to ci którzy wyszli w wyjściowym składzie grali jakby od niechcenia. I to się zemściło. W 4 minucie zespół z Warszawy przeprowadził kontrę, w której aż trzech graczy Słoików mogło w ostatecznym rozrachunku zdobyć gola, ale ostatecznie uczynił to Daniel Przyborowski i Słoiki wyszły na zasłużone prowadzenie. To nieco pobudziło Gaciulę, która wreszcie wyglądała na parkiecie nieco żwawiej i szybko przyszły tego efekty. W 8 minucie Tomek Bieniek błyskawicznie wznowił grę z rzutu wolnego, a piłka dotarła do nieupilnowanego przez Przemka Woźnickiego Rafała Kotuły i strzał był jedynie formalnością. A w 10 minucie było już 2:1 na rzecz faworytów. Damian Andruszko dopadł do bezpańskiej piłki, która wylądowała przed polem karnym i mocnym strzałem pod poprzeczkę pokonał bezradnego Darka Misiorowskiego. Po chwili przewaga mogła już wynosić dwa gole, gdyby tylko Damianowi Kozickiemu nie zabrakło precyzji, a tak nadal mieliśmy sytuację, w której jedna bramka wystarczała Słoikom do remisu. I ekipa w czarnych koszulkach starała się jak mogła, mając w 13 i 16 minucie dwie dogodne okazje, by słowa zamienić w czyn, ale strzały były albo niecelne, albo dobrze bronił Krzysiek Bieniek. A Gaciula czekała na zadanie kluczowego ciosu w tej połowie i w 19 minucie dopięła swego. Najpierw w słupek strzelił Damian Andruszko, a dobitkę Krzyśka Królika obronił bramkarz i gdy wydawało się, że niebezpieczeństwo jest zażegnane, Paweł Ciok źle wyprowadził piłkę, która padła łupek Rafała Kotuły i rezultat po chwili zmienił ostać na 3:1. I tak też zostało do przerwy. Faworytom dawało to komfort gry w drugiej odsłonie, która jednak zaczęła się od ataków SPC. Słoiki mogły doprowadzić do stanu 3:2 za sprawą Radka Mazurkiewicza oraz Przemka Woźnickiego, ale zamiast tego w 27 minucie przegrywały już 1:4. Gola po kontrze zainkasował Krzysiek Królik. Tyle że od tego momentu gra Gaciuli kompletnie podupadła. Być może wynikało to z przekonania, iż spotkanie to samo się dogra, przez co Krzysiek Bieniek miał co chwilę pretensje do swoich kolegów z pola o poziom zaangażowania. I nic dziwnego, bo rywal zaczął odważniej sobie poczynać i co chwilę niepokoił go w polu karnym. W 35 minucie jedna z szans została wykorzystana a skutecznym egzekutorem był Artur Grzelakowski. Debiutanci Nocnej Ligi chcieli iść za ciosem i gdyby zachowywali pod bramką oponenta więcej zimnej krwi lub gdyby golkiper rywali miał gorszy dzień, to być może Gaciula poczułaby się w ostatnich minutach naprawdę zagrożona. Brakowało skuteczności, a na domiar złego w 39 minucie Marcin Mickiewicz skutecznie wykończył kolejną z kontr zespołu Damiana Kozickiego i rezultat 5:2 okazał się końcowym. Nie było to na pewno wielkie widowisko i chociaż się go nawet nie spodziewaliśmy, to zdecydowanie więcej oczekiwaliśmy po zwycięzcach. Mają oni jednak ten komfort, że triumfatorów nie zwykło się sądzić. Słoiki natomiast trzeba pochwalić, bo z meczu na mecz wyglądają coraz lepiej i chociaż stwierdzenie, że punkty w starciu z Gaciulą były na wyciągnięcie ręki na pewno byłoby nadużyciem, to jednak forma ekipy Artura Grzelakowskiego idzie w górę. To dobry prognostyk przed Pucharem Ligi, przed ostatnimi trzema kolejkami ligowymi, ale przede wszystkim przed następnym sezonem. Przykłady chociażby zespołu Bad Boys czy Maliny pokazują, że pierwszy sezon w nowym otoczeniu jest zawsze bardzo trudny, lecz później idzie już z górki. Czego sympatycznym chłopakom z Warszawy oczywiście życzymy.
R.B.