9. Kolejka     I Liga NLH    Sezon:  2014-2015

AutoDelux

3 - 3

Kasbud


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  26 lutego 2015   Godzina:  21:30

Sędzia: Dariusz Łazicki   Sędzia 2: Hubert Siejka

Strzelcy:

Mateusz Antoniak (11), Damian Zawadzki (14), Jakub Zasadziński (15) - Michał Odzimek (8), Grzegorz Piwko (16), Piotr Augustyniak (24)

Asystenci:



Przebieg: 0:1, 1:1, 2:1, 3:1, 3:2, 3:3

Kartki: Jakub Zasadziński (40) - Piotr Augustyniak (40)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Kasbud


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

W czwartek 26 lutego już od godziny 21:00 puste krzesełka hali sportowej przy ulicy Łukasińskiego 1/3 zaczęły wypełniać się kibicami. Co chwilę słychać było dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi, więc jeżeli ktoś zjawił się na obiekcie zupełnie przypadkowo i nie zdawał sobie sprawy, jaki mecz za chwilę się odbędzie, to powoli mógł się domyślać, że właśnie trwają przygotowania pod naprawdę szczególne wydarzenie. Sami Swoi kontra AGD Marking, mecz o mistrzostwo ósmej edycji Nocnej Ligi Halowej! Dla organizatora to zawsze fantastyczne uczucie, gdy wszystko rozstrzyga się w ostatniej kolejce. Tak było rok temu i tak miało być teraz, co przecież wcale nie było takie oczywiste jeszcze przed rozpoczęciem drugiej części sezonu. Bo o ile obecności Samych Swoich w decydującej potyczce mogliśmy być niemal pewni, to AGD miało w 2015 roku naprawdę bardzo trudny terminarz. Gdy Swojacy spokojnie ogrywali Gold Dent, Marking toczył zażarty bój z Pubem Offside. Gdy ekipa z Kobyłki miażdżyła Cubanę, AGD dopiero w drugiej połowie starcia z In Plusem przechyliło szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Ale podopieczni Radka Gajewskiego wytrzymali presję i przed decydującym spotkaniem tracili do najgroźniejszych rywali jeden punkt. Niby nic, ale jednak zabierało to ekipie ze Słupna możliwość zwycięskiego remisu. Oni musieli wygrać, bo tylko w ten sposób na uroczystym zakończeniu rozgrywek byliby wyczytywani jako ostatni. I widać było po nich olbrzymią determinację. Na hali zjawili się dużo wcześniej, a tym co wzbudziło naszą uwagę był sportowy strój na ciele Grzegorza Piwko. To oznaczało, że trener AGD zamierzał wyjść na boisko po raz pierwszy w tym sezonie, co na pewno mogło i pewnie stanowiło zagadkę dla Samych Swoich. Oni z kolei niespodzianek w składzie nie mieli. Na mecz przyjechali w pełnym zestawieniu i nie zabrakło choćby jednego zawodnika, który zagrał wcześniej przynajmniej minutę. Co więcej – wielu z nich, w tym Marcin Jackiewicz, postawili na szali swoje samopoczucie, decydując się na udział w spotkaniu biorąc silne środki przeciwbólowe. Ale ten mecz był warty (prawie) wszystkiego. Po takiej rywalizacji przechodzi się do historii i każdy chciał zapisać w niej swoją własną kartę. A ryzyko było ogromne, bo będąc nie do końca zdrowym można przecież zepsuć wysiłek całego sezonu. Jednym niedokładnym zagraniem, jedną stratą, głupim faulem a przecież o wszystko to, gdy nie czujesz się optymalnie, bardzo łatwo. Z pierwszym gwizdkiem sędziego trzeba było jednak odrzucić wszystko na bok. Liczyło się tylko to, co na parkiecie, a tutaj bój właśnie się rozpoczynał. Sami Swoi z Adamem Stańczukiem, Arturem Pazio, Kubą Zasadzińskim, Pawłem Stańczukiem i Pawłem Gołaszewskim. AGD wystawiło z kolei Maćka Marschalla, Radka Gajewskiego, Adriana Płócienniczaka, Mariusza Rutkowskiego i Piotrka Augustyniaka. A pierwsza akcja należy do Kuby Zasadzińskiego. Zejście na prawą nogę, strzał i efektowna parada bramkarza Markingu, który paruję piłkę do boku. Później kilka spokojnych minut, przynajmniej jeśli chodzi o sytuacje podbramkowe. Obie drużyny niczym rasowi bokserzy tworzą podwaliny pod uderzenie, sprawdzając przy okazji na co tego wieczoru stać przeciwnika. W 7 minucie na akcję decyduje się wspomniany wcześniej Grzegorz Piwko. Drybling, strzał z lewej nogi, ale piłka frunie wysoko nad głową Adama Stańczuka. Po chwili kolejna szansa AGD. Bartek Balcer wyprzedza na lewym skrzydle Alka Cieślaka i odnajduje w polu karnym pozostawionego bez opieki Michała Odzimka, a ten strzela i bramkarz Samych Swoich jest bezradny – 1:0!! Ale mimo prowadzenia zawodnikom Markingu pewnie nawet przez myśl nie przechodzi, że w tym momencie to oni są mistrzami. Nie ma na to czasu, bo trzeba odpierać ataki przeciwników. W 11 minucie seria kilku wybić z autu które nie przynoszą Swojakom żadnej korzyści, ale wreszcie po jednym z nich Damian Zawadzki odnajduje Mateusz Antoniaka a ten strzela ile sił, i tym razem to Maciek Marschall musi uznać się za pokonanego – 1:1! I jest to początek lepszej gry dwukrotnych zdobywców najcenniejszego trofeum w NLH. W 14 minucie Marcin Jackiewicz kiwa Daniela Gierę, a w sukurs koledze z zespołu próbuje przyjść Radek Gajewski. Tyle że podbiegając do przeciwnika, zostawia bez krycia Damiana Zawadzkiego i to właśnie do niego za chwilę powędruje futbolówka. Najpierw chwila zawahania co z nią zrobić, lecz wreszcie następuje strzał i golkiper ze Słupna kapituluje po raz drugi – 2:1!! A po chwili robi się już 3:1, gdy Adam Stańczuk uruchamia wyrzutem Kubę Zasadzińskiego, a ten kapitalnie strzela pod poprzeczkę i sytuacja AGD robi się bardzo zła. Ale nie odbiera ona chłodnej głowy temu zespołowi, tylko wręcz przeciwnie – wyciska z ich umiejętności maksimum. Różnicę robi Bartek Balcer, który w 16 minucie świetnie rozprowadza piłkę do Grzegorza Piwko, ten oddaje ją do Michała Odzimka i błyskawicznie następuje zwrotne podanie i trener Markingu zdobywa gola na 3:2! A w pierwszej połowie więcej bramek już nie pada. Sami Swoi są więc o 20 minut od sukcesu, a rywal o taki sam czas od momentu, który będzie stanowił realizację najczarniejszego scenariusza. W przerwie słychać gorączkowe podpowiedzi, ale zdecydowanie więcej jest ich w obozie AGD. Przeplatają się one z wzajemnymi pretensjami, chociaż wspólny cel usprawiedliwiał w takiej chwili wszystkie słowa. Każdy chciał dobrze, nawet gdy zwracał uwagę koledze z zespołu. Ale w końcu trzeba było wrócić na parkiet. W 22 minucie szansę na podwyższenie prowadzenie dla Samych Swoich marnuje Paweł Stańczuk, który korzysta na tym iż Adrian Płócienniczak nie przerywa toru lotu piłki, lecz uderzenie zawodnika z Kobyłki świetnie skraca Maciek Marschall i rezultat ani drgnie. W 24 minucie znów robi się gorąco pod bramką Markingu, gdy dalekie podanie od Adama Stańczuka idealnie głową kontruje Mateusz Antoniak, zagrywając selecta pod nogi Kuby Zasadzińskiego. A ten strzela z pierwszej piłki, lecz i w tym przypadku golkiper wiceliderów tabeli zachowuje się bez zarzutu. A ponieważ udaje mu się od razu złapać futbolówkę, to czym prędzej podaje ją do przodu i ta trafia w końcu do Mariusza Rutkowskiego. Pomocnik AGD podbiega z nią kilka metrów i odnajduje Piotrka Augustyniaka, który wygrywa walkę o pozycję z Arturem Pazio i strzela z ostrego kąta, a Adam Stańczuk jest bezradny – remis!! I nie jest już żadną tajemnicą, że więcej goli w tym spotkaniu nie padło. Ale to wcale nie oznacza, że można było sobie darować ostatnie 15 minut meczu. Bo na dobrą sprawę właśnie wtedy spotkanie się rozpoczęło. Nerwy były tak duże, że po zawodnikach widać było, iż nie zawsze wiedzą co mają zrobić w piłką. Bo jak inaczej wytłumaczyć sytuacje chociażby z 28 minuty, gdy Mateusz Antoniak z 2 metrów nie strzela niemal do pustej bramki? Ten sam zawodnik wyszedł również sam na sam z Mackiem Marschallem w 33 minucie i ponownie nie miał pojęcia, jak pokonać bramkarza rywali. W takich sytuacjach bramka robi się bardzo mała, a golkiper bardzo duży. AGD również ma swoje okazje, chociaż nie są one tak klarowne jak przeciwników. W 35 minucie świetny strzał oddaje Michał Odzimek, lecz kapitalną interwencją piłkę odbija Adam Stańczuk. Po chwili 200% okazję ma natomiast Paweł Gołaszewski. Najpierw skutecznie blokuje nieprzygotowany strzał Radka Gajewskiego a piłka odbija się tak szczęśliwie dla niego, że niemal toruje mu drogę do bramki Macka Marschalla. Przeciwnicy doganiają go jednak i wydaje się, iż kapitan Markingu zdołał odpowiednio zablokować uderzenie przeciwnika, lecz select jak zaczarowany ponownie spada pod nogi Pawła Gołaszewskiego a przed nim jest już tylko Maciek Marschall. Ile takich sytuacji w tym i w poprzednich sezonach wykorzystywał były gracz Dar-Maru? 90%? 95%? Teraz jednak mogąc zrobić z piłką wszystko, podał ją wprost w koszyczek bramkarza. To mogło się zemścić, bo w 38 minucie Piotrek Augustyniak jest o krok od zwycięskiego gola, lecz w ostatniej chwili jego strzał blokuje Rafał Kwiatek. Marking musi jednak tworzyć kolejne okazje jeśli chce wygrać mecz, a to powoduje, że Sami Swoi coraz częściej kontrują i w 39 minucie piłkę meczową ma Alek Cieślak. Ale i on nie potrafi znaleźć recepty na Maćka Marschalla i przegrywa rywalizację oko w oko! Swojacy łapią się za głowy, a gdyby tego było mało, to w 40 minucie żółtą kartkę za niebezpieczne zagranie ogląda Kuba Zasadziński! Przed AGD otwierają się więc wrota do raju i trzeba tylko mądrze rozegrać tę jedną, najważniejsza akcję w sezonie. Ale podopieczni Grzegorza Piwko są już ogromnie zmęczeni. Ich głowy nie pracowały już tak, jak na początku spotkania i zamiast cierpliwego rozegrania, podawali piłkę do nikogo. W dodatku na kilkanaście sekund przed końcem spotkania dokonali fatalnej zmiany bramkarza, która zakończyła się żółtą kartką dla Piotrka Augustyniaka. Na domiar złego w posiadaniu piłki byli Swojacy, lecz nerwy udzieliły się Marcinowi Jackiewiczowi i w prostej sytuacji niemal oddał on selecta Maćkowi Marschallowi. Golkiper Markingu chciał z kolei jak najszybciej wyrzucić piłkę do Michała Odzimka, ale jego zamiary przeczytał Mateusz Antoniak, który spojrzał jeszcze na zegar i już wiedział. 5, 4, 3, 2, 1... SAMI SWOI MISTRZEM VIII EDYCJI NOCNEJ LIGI HALOWEJ!!!!!!!!!!! BRAWO, BRAWO, BRAWO!! Kto tego nie widział lub jeszcze nie obejrzał niech żałuje. To był mecz godny wielkiego finału, bo i dwaj godni przeciwnicy się w nim spotkali. AGD Marking zagrał kapitalnie i być może niedługo zawodnikom minie frustracja z powodu remisu i dojdzie do nich co osiągnęli w tym sezonie i jakiego widowiska byli w czwartek współautorami. Jesteście wielcy. A Wasz czas, tylko Wasz, jeszcze nadejdzie. Teraz cieszą się Sami Swoi, którzy po raz trzeci zdobyli tytuł mistrzów Nocnej Ligi i stali się tym samym najbardziej utytułowaną ekipą w historii rozgrywek. Chociaż znając ich charakter, ten remis także jeszcze na jakiś czas pozostanie w ich głowach. Niepotrzebnie. Pamiętajcie, że sezon wygraliście dziewięcioma meczami, w których NIKT nie znalazł na Was sposobu. Wielkie gratulacje! Dokonaliście wspaniałego osiągnięcia, lecz prawdziwa próba ogniowa dopiero przed Wami. Być za rok o tej samej porze w tym samym miejscu. Challenge accepted? :)

R.B.