9. Kolejka     I Liga NLH    Sezon:  2014-2015

Team4Fun

6 - 3

AbyDoPrzodu


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  26 lutego 2015   Godzina:  20:45

Sędzia: Dariusz Łazicki   Sędzia 2: Hubert Siejka

Strzelcy:

Norbert Ciok (21, 28), Oskar Bajkowski (23, 34, 40), Marcin Kur (39) - Adam Boniecki (15), gol samobójczy (18), Maciej Waliłko (33)

Asystenci:



Przebieg: 0:1, 0:2, 1:2, 2:2, 3:2, 3:3, 4:3, 5:3, 6:3

Kartki: Michał Wytrykus (24)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
AbyDoPrzodu


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Spotkanie Szóstki z Team4Fun miało być przygotowaniem pod wielki finał 9 edycji. I było też swoistym przekazaniem tytułu mistrzowskiego – żegnała się z nim Szóstka, a kilkadziesiąt minut później miał on powędrować w ręce Samych Swoich lub AGD Marking. Ale zanim to nastąpiło, liczyliśmy na ciekawe spotkanie, które miało zadecydować, kto zajmie siódme a kto ósme miejsce w 1.lidze. Więcej szans dawano odchodzącym mistrzom, którzy w ostatnich kolejkach prezentowali się przyzwoicie, chociaż i Team4Fun tanio w swoich spotkaniach skóry nie sprzedawał. W czwartek miał jednak małe problemy kadrowe – gdyby nie fakt, że dopiero po kilku minutach gry na halę dojechał Oskar Bajkowski, to zespół Łukasza Mroza grałby bez zmian. O wiele lepiej wyglądała sytuacja przeciwników – co prawda i tutaj nie zabrakło kilku spóźnialskich, lecz ostatecznie ławka rezerwowych liczyła aż trzy osoby. A jak wyglądał początek spotkania? Ciekawie, podobnie jak cały mecz. Oba zespoły nie kalkulowały, tylko grał w sposób ofensywny, dzięki czemu nie tylko bramkarze się nie nudzili, ale i coraz liczniej zgromadzona publiczność. W 5 minucie wynik mógł otworzyć Marcin Kur, który w swoim stylu zdobył kilkanaście metrów po szybkim biegu, ale strzelił wprost w bramkarza. W odpowiedzi okazję zmarnował Michał Wytrykus, a po drugiej stronie boiska pomylił się także Norbert Ciok. Ten sam zawodnik w 12 minucie miał z kolei wyborne okoliczności, by wreszcie wprowadzić ruch na tablicy świetlnej, lecz strzelił w taki sposób z bliskiej odległości, że Piotrek Koza ostatecznie złapał piłkę, chociaż pozostały wątpliwości, czy przypadkiem nie uczynił tego już za linią bramkową. Nie było jednak sensu tego rozpatrywać, bo za chwilę z akcją popędzili gracze Szóstki i wydawało się, że Maciek Waliłko wreszcie rozwiąże worek z bramkami, lecz i jemu zabrakło skuteczności. Wszystkich w 15 minucie wyręczył za to Adam Boniecki. Braki w obronie Team4Fun spowodowały, że Kamil Melcher z dużą łatwością odnalazł piłką lepiej ustawionego kolegę z zespołu a ten uderzył pod poprzeczkę i Damian Zieliński był bez szans. A to wcale nie był koniec złych wiadomości dla miejscowych. Tuż przed przerwą Artur Radomski tak podawał z rzutu rożnego, że trafił futbolówką w Oskara Bajkowskiego i select wpadł do siatki obok całkowicie zdezorientowanego bramkarza ekipy z Zielonki. Do przerwy 2:0! Prowadzącym sen z powiek spędzała jednak kontuzja Rafała Radomskiego, który tuż przed strzeleniem drugiej bramki musiał opuścić parkiet i nie wyszedł od pierwszej minuty na drugą połowę. I być może to było jednym z czynników, które spowodowały fatalny zbieg okoliczności. Zaczęło się od straconej bramki już w 16 sekundzie, gdy mocnym strzałem z dystansu popisał się Norbert Ciok. Za chwilę równie silne uderzenie Oskara Bajkowskiego i z mozolnie wypracowanej przewagi Szóstki zostało już tylko wspomnienie! W 24 minucie z kolei żółtą kartkę ogląda Michał Wytrykus i teraz to Team4Fun był na jak najlepszej drodze do osiągnięcia przewagi. Obecność jednego zawodnika więcej na niewiele się jednak zdała, ale gdy siły się wyrównały, po raz drugi do meczowego protokołu zapisał się Norbert Ciok. I z 0:2 zrobiło się 3:2! To spowodowało, że na parkiet powrócił Rafał Radomski,a obecność tego gracza początkowo świetnie wpłynęła na postawę drużyny. To właśnie on w 33 minucie miał decydujący udział przy bramce Maćka Waliłko, która doprowadziła do remisu. Tyle że kilka chwil później Marcin Kur dogrywa wzdłuż bramki do Oskara Bajkowskiego i chociaż odnosiło się wrażenie, że select turla się po parkiecie dość leniwie i powinien zostać łatwo wyekspediowany, to jednak trafia pod stopy Oskara Bajkowskiego i Team4Fun odzyskał gola przewagi. Szóstka w tym momencie nie musiała jeszcze postawić wszystkiego na jedną kartę, bo do końca spotkania było 6 minut. Gdy gole jednak nie padały, trzeba było zaryzykować, a na to tylko czekał zespół Łukasza Mroza. W 39 minucie Marcin Kur rozgrywa akcję z Oskarem Bajkowskim i kończy ją skutecznym uderzeniem, które definiuje zwycięzcę tego pojedynku. A jeśli ktoś miał jeszcze wtedy wątpliwości, czy aby na pewno trzy punkty zostaną w Zielonce, rozwiał je Oskar Bajkowski i ostatecznie wynik zatrzymał się na cyfrach 6 i 3. I jak zdążyliśmy wspomnieć na samym początku, było to ciekawe i stojące na dobrym poziomie widowisko. Team4Fun wykazał nieco więcej cwaniactwa, miał też lepszą skuteczność i w konsekwencji wygrał zasłużenie. To dało mu siódmą pozycję w tabeli, która oczywiście nie może być satysfakcjonująca, ale chyba nie o pozycję w tym sezonie chodziło. Trzykrotni mistrzowie NLH już po początku rozgrywek wiedzieli, że medale nie dla nich i trzeba się po prostu zgrywać w nowym składzie na nowy sezon. To się udało, bo gra z kolejki na kolejki wyglądała coraz lepiej i to optymistyczny prognostyk przed 9 edycją. Natomiast Szóstka zdała koronę, ale wcale nie wyglądała na zmartwioną. Bracia Radomscy i spółka zdawali sobie sprawę, że nawet mimo wygrania ligi przed rokiem, będzie niezwykle ciężko o choćby podium w tym sezonie. Zaważył o tym fatalny początek - pechowo przegrane mecze z AGD i Ormedem i zamiast patrzeć w górę, częściej trzeba było spoglądać za siebie, bo w pewnym momencie Szóstka była realnie zagrożona spadkiem. Lokata tuż nad kreską na pewno powodem do dumy nie jest, ale dla nich to pewniej lepiej. Za rok znów nikt nie będzie na nich stawiał a oni w takich okolicznościach są zdecydowanie najgroźniejsi. Na koniec podziękowania dla obu ekip za grę, za zostawioną na parkiecie energię i obyśmy za rok mogli napisać to samo.

R.B.