9. Kolejka     III liga NLH    Sezon:  2014-2015

Malina K.O.

8 - 5

Atomowe


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  24 lutego 2015   Godzina:  20:45

Sędzia: Dariusz Łazicki

Strzelcy:

Marcin Radomski (16, 33, 35), Piotr Paćkowski (19, 20), Łukasz Żukowski (23), Mateusz Krajewski (29), Piotr Radomski (39) - Adrian Ziółkowski (3, 15, 37), Maciej Błaszczyk (10), Kamil Wiśniewski (32)

Asystenci:



Przebieg: 0:1, 0:2, 0:3, 1:3, 2:3, 3:3, 4:3, 5:3, 5:4, 6:4, 7:4, 7:5, 8:5

Kartki: Jakub Karaszewski (25) - Maciej Błaszczyk (20)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Atomowe


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Opis tego spotkania trzeba koniecznie zacząć od tego, że mogło ono się w ogóle nie odbyć. O godzinie 20:45, czyli porze rozpoczęcia meczu, przedstawicieli Atomowych Orzechów było dwóch. Krzysiek Powierża i Maciek Błaszczyk byli jednak przygotowani do gry, dając do zrozumienia, że reszta zespołu zaraz przyjedzie. I chociaż Malina mogła powołać się na punkt regulaminu, mówiący iż po okresie 5 minut, gdy na parkiecie nie ma wymaganej liczby zawodników, odgwizdywany jest walkower, to woleli poczekać. I po blisko 15 minutach doczekali się. Spotkanie wreszcie mogło się rozpocząć. Ale gracze Maliny być może wytrąceni z równowagi po całym oczekiwaniu, a być może bardziej niż na swoim meczu skoncentrowani na rywalizacji Manchesteru City z Barceloną, zaczęli starcie w fatalny sposób. Widząc, że rywali jest w sumie tylko pięciu, wyszli chyba z założenia, że to spotkanie wygra się samo. Teoretycznie nawet porażka zespołowi Piotrka Radomskiego nie robiła większej krzywdy, bo i tak nie mogli spaść z trzeciego miejsca, ale wydawało się, że zrobią wszystko, by pozytywnie zakończyć cały sezon. Tym czasem w 15 minucie przegrywali już 0:3! Zaczęło się w 3 minucie, gdy stratę Piotrka Paćkowskiego wykorzystał Adrian Ziółkowski i wynik został otwarty. W 10 minucie Orzechy przeprowadziły bardzo ładną akcję, która przeszła przez niemal wszystkich ich zawodników, łącznie z bramkarzem, a zamknął ją Maciek Błaszczyk i było 2:0. A chwilę później do meczowego protokołu ponownie wpisał się Adrian Ziółkowski i można było zadać sobie pytanie, czy to na pewno ta sama Malina, która swoim charakterem i zadziornością wyszarpała punkty chociażby Maximusowi? Do graczy z Wołomina wreszcie jednak dotarło co się dzieje i krótko po straconym trzecim golu, do stanu 1:3 doprowadził Marcin Radomski. W 19 minucie drużyna w zielonych koszulkach była już o krok od przeciwnika, gdy gola zdobył Piotr Paćkowski, a dosłownie na sekundy przed zakończeniem pierwszej połowy miała miejsce kluczowa dla losów meczu sytuacja. Maciek Błaszczyk zupełnie niepotrzebnie zatrzymał jeden ze strzałów rywala ręką na linii bramkowej i sędzia nie miał wyjścia – musiał ukarać go czerwoną kartką a ponieważ Atomowe nie miały żadnego rezerwowego, to do końca spotkania musiały grać w czterech. Dodatkowo strzał z rzutu karnego wykorzystał Piotrek Paćkowski i do przerwy był remis, ale nikt nie miał wątpliwości, kto rozstrzygnie to spotkanie na swoją korzyść w drugiej odsłonie. Zespół Orzechów włożył naprawdę mnóstwo sił w pierwsze 20 minut i trzeba przyznać, że grał mądrze i skutecznie. Teraz niewiadomą był jedynie wymiar kary, jaki przyjdzie im otrzymać za zachowanie jednego z nich. A Malina wiedziała co się święci i od samego początku drugiej połowy przycisnęła przeciwnika a w 23 minucie Łukasz Żukowski dał jej prowadzenie. Co prawda w 25 minucie żółtą kartkę otrzymał Kuba Karaszewski i siły na 120 sekund się wyrównały, to Atomowe nie były w stanie poważniej zagrozić świątyni Maćka Tucina. A po chwili było już 5:3, gdy gola zanotował Mateusz Krajewski. Atomowe nie poddawały się i chociaż rywal groził bramką niemal w każdej swojej akcji, to był na tyle nieskuteczny, że Orzechy pozostawały w grze. A gdy w 32 minucie Kamil Wiśniewski zdobył bramkę na 5:4, wykorzystując złe podanie Maćka Tucina, nie wszystko wydawało się stracone. Do czasu – mimo ambitnej walki strata jednego gracza było coraz bardziej widocznie, aż wreszcie dwie bramki w krótkim odstępie czasu zainkasował dla Maliny Marcin Radomski i losy spotkania się ostatecznie rozstrzygnęły. W końcówce spotkania obie drużyny podzieliły się jeszcze solidarnie dwoma golami i wynik stanął na 8:5 dla faworytów. Zwycięzcy będą jednak chcieli o tej potyczce jak najszybciej zapomnieć, bo styl był kiepski, a fakt, że praktycznie grali już wyłącznie o prestiż, jest tylko malutkim usprawiedliwieniem. Cały sezon był za to w wykonaniu dawnego Al-Budu niezły i gdyby nie kiepski początek, to kto wie, czy dziś drużyna z Wołomina nie cieszyłaby się z awansu. Ale i z 3 miejsca trzeba się cieszyć, zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie, co prezentował ten zespół w poprzedniej edycji. Na pewno będą faworytami kolejnej, o ile oczywiście myślami na hali pozostaną przy Nocnej Lidze a nie Champions League. Natomiast Atomowe sezon kończą honorową porażką i chwała im, że mimo gry przez 20 minut w osłabieniu, nie wywiesili białej flagi. Szkoda, że tego charakteru wiele razy im brakowało, bo bilans dwóch zwycięstw w dziewięciu meczach nie jest powodem do dumy. Stabilizacja formy na równym poziomie będzie ich podstawowym zadaniem w następnej edycji, jeśli zdecydują się do niej wystartować. A jeśli tak się stanie, to będzie okazja do rewanżu na Malinie. Jako organizatorzy mamy nadzieję, że do niego dojdzie, bez względu na jego wynik. Trzymajcie się!

R.B.