7. Kolejka II liga NLH Sezon: 2015-2016
Informacje na temat meczu:
Hala sportowa w Zielonce
Data: 27 stycznia 2016 Godzina: 20:45
Sędzia: Łukasz Pawlikowski
Strzelcy:
Marcin Rychta (28), Łukasz Godlewski (30, 32), Maciej Bieńczyk (38, 39) - Patryk Maliszewski (20, 23)
Asystenci:
Mateusz Żebrowski (28, 32), Rafał Błoński (38)
Przebieg: 0:1, 0:2, 1:2, 2:2, 3:2, 4:2, 5:2
Skrót meczu: TUTAJ
Składy zespołów:
Legenda:
Bramka
Asysta
Najlepszy zawodnik meczu
Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
Wszedł z ławki
Cały mecz na ławce
Relacja z meczu
Po ograniu Ostropolu Stanisławów, gracze Multi-Mediki mogli z dużą pewnością siebie przygotowywać się do starcia z Al-Marem. Nie jest zresztą wielką tajemnicą, że ekipa Krzyśka Rozbickiego lubi grać z zespołem Marcina Rychty a to wiąże się oczywiście z ostatnimi spotkaniami tych drużyn w różnego rodzaju rozgrywkach. W ostatnim sezonie Wołomińskiej Ligi Szóstek Piłkarskich Medyczni zremisowali 2:2 z przeciwnikiem, czym wyraźnie utrudnili mu drogę do mistrzostwa. Z kolei rok temu w Nocnej Lidze Multi wygrała 6:3 i była to wtedy spora niespodzianka, bo Al-Mar był stawiany jako faworyt, zwłaszcza że wcześniej pokonał Andromedę i wydawał się być na fali wznoszącej. Bracia Rychta i spółka mieli więc za co się rehabilitować, aczkolwiek nie traktowali tego pewnie w kategoriach wyrównania rachunków – zwycięstwo było im bowiem potrzebne przede wszystkim do tego, by wciąż liczyć się w walce o awans do 1.ligi. A jak było z realizacją?
Od samego początku widać było, że dla faworytów nie będzie to łatwy mecz. Medika dobrze się broniła, umiejętnie wybiła rywali z uderzenia i chociaż sama niewiele kreowała, to cierpliwie czekała na swoje szanse. Al-Mar walił z kolei głową w mur i praktycznie tylko jedną okazję stworzoną przez ten zespół w pierwszej połowie można nazwać stuprocentową. W 11 minucie Łukasz Godlewski świetnie wypatrzył niepilnowanego Sebastiana Radzkiego, a ten miał przed sobą tylko Tomka Matuszewskiego, lecz strzał ewidentnie zawodnikowi z Wołomina nie wyszedł i piłka poleciała obok słupka. Ale przynajmniej bramkarz Multi miał możliwość jakiejkolwiek interwencji, z kolei jego vis-a-vis Błażej Kaim, solidnie nudził się w pierwszej połowie między słupkami i być może właśnie to spowodowało, że pod sam koniec inauguracyjnej odsłony popełnił dość prosty błąd. Przy wyprowadzaniu piłki z własnej bramki, zaliczył bowiem niecelne podanie i Zina powędrowała wprost pod stopę Patryka Maliszewski. Trafiło fatalnie, bo ten gracz ma akurat świetną technikę i widząc co się dzieje, natychmiast posłał idealnego loba, który wpadł do siatki i dał niespodziewanie prowadzenie Medycznym. Prawdopodobnie było to jedyne celne uderzenie przedstawiciela tego zespołu w pierwszej połowie, ale to już był problem Al-Maru. Liczy się zresztą to co w sieci, a tutaj tablica świetlna wyraźnie sugerowała, że druga odsłona będzie dla faworytów trudna, bo Multi nadal mogła grać swoją piłkę, a przecież rywal – chcąc odrobić straty – w końcu będzie musiał się otworzyć. A to mogło otworzyć szansę ekipie Krzyśka Rozbickiego na kolejne trafienia.
I kto by wtedy pomyślał, że druga bramka w tym spotkaniu również będzie autorstwa gracza Multi! W 23 minucie kolejny świetny strzał Patryka Maliszewskiego, chociaż zupełnie innego rodzaju niż ten na 1:0, ale najważniejsze że skuteczny i faworyci musieli odrabiać już dwa gole! Sytuacja robiła się bardzo nieciekawa, a że wygrywający potrafią utrzymać korzystny wynik pokazali w 6.kolejce, gdy nie dali się dogonić Ostropolowi. Teraz przez kilka minut także nie pozwolili, by Tomkowi Matuszewskiemu stała się jakakolwiek krzywda, lecz w końcu szczęście się od "biało-zielonych" odwróciło. W 28 minucie na strzał zdecydował się bowiem Marcin Rychta i piłka zaliczając po drodze rykoszet, zupełnie zmyliła golkipera Medycznych i wynik brzmiał już tylko 1:2. Al-Mar od razu podkręcił tempo i już w następnej akcji mógł wyrównać, lecz Łukasz Godlewski nie zamknął akcji swoich kolegów i obrońcy Multi mogli odetchnąć. Ale tylko na chwilę – oblężenie ich twierdzy trwało w najlepsze i w 30 minucie wspomniany wcześniej Łukasz Godlewski dobił z najbliższej odległości strzał Marcina Rychty i w 3 minuty faworyt doprowadził do remisu! A ponieważ takie rozstrzygnięcie zupełnie go nie satysfakcjonowało, to w 32 minucie udało się przeprowadzić świetną akcję, której motorem napędowym był Mateusz Żebrowski a wszystko wykończył Łukasz Godlewski i po raz pierwszy w tym spotkaniu, ale w jakże ważnym momencie, to drużyna braci Rychta była o bramkę z przodu! Ale to wcale nie był koniec emocji. Teraz to Medika nie miała nic do stracenia i to ona musiała przesunąć ciężar gry na pole przeciwnika. To się w dużej mierze udało, bo dwie następne okazje stworzyli sobie właśnie zawodnicy Krzyśka Rozbickiego, lecz najpierw z decyzją o strzale pospieszył się Mateusz Kowalczyk, a chwilę później uderzenie kapitana Multi obronił Błażej Kaim. I na tym ofensywa przegrywających się skończyła. Zawodnicy nie mieli już chyba ani pomysłu ani sił, by przeprowadzić szturm na świątynię rywala, a ponieważ w 38 minucie stracili gola na 2:4, to wtedy całkowicie złożyli broń i ostatecznie przegrali 2:5. Rezultat musiał być dla nich mocno rozczarowujący. Do pewnego momentu wszystko układało się świetnie, lecz pierwsza puszczona bramka zapoczątkowała efekt domina i później nic nie wyglądało już tak jak wcześniej. Marzenia o pokonaniu kolejnego drugoligowego potentata trzeba więc odłożyć na kiedy indziej, a konkretnie na przyszły sezon, bo w tym obowiązującym Multi czekają starcia wyłącznie z zespołami z dołu tabeli. I oba trzeba wygrać, by za rok nie zagrać w 3.lidze. Al-Mar ma podobny cel, bo również musi odnieść dwa zwycięstwa, chociaż tej drużynie są one potrzebne do czego innego. Czy pod koniec lutego zespół z Wołomina będzie świętował awans do I ligi? Jedno jest pewne – w drużynie zapanuje wtedy albo wielka radość albo wielki smutek. Niczego pośrodku nie będzie.