7. Kolejka     II liga NLH     Sezon:  2015-2016

Stara Gwardia

8 - 5

Dar-Mar


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  27 stycznia 2016   Godzina:  21:30

Sędzia: Łukasz Pawlikowski

Strzelcy:

Michał Aleksandrowicz (7, 31), Łukasz Choiński (8, 22-k., 33, 35), Rafał Roliński (32), Arkadiusz Choiński (38) - Sebastian Kapłan (2, 10), Sławomir Lubelski (5, 20), Rafał Roguski (18)

Asystenci:

Arkadiusz Choiński (7), Michał Aleksandrowicz (8, 32, 38), Rafał Roliński (31), Mikołaj Tokaj (33, 35) - Sławomir Lubelski (2), Mateusz Kutera (10), Jakub Murawski (20)

Przebieg: 0:1, 0:2, 1:2, 2:2, 2:3, 2:4, 2:5, 3:5, 4:5, 5:5, 6:5, 7:5, 8:5

Kartki: Arkadiusz Choiński (26), Łukasz Choiński (36) - Rafał Roguski (31), Bartek Roguski (37, 40)

Dodatkowe informacje: W 40 minucie Łukasz Choiński nie wykorzystał rzutu karnego (strzał niecelny)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Dar-Mar


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Stara Gwardia przed tygodniem w końcu została samodzielnym liderem II ligi. Do tego momentu podopieczni Arka Choińskiego współdzielili fotel pierwszeństwa z Ostropolem, lecz po zaskakującej wpadce ekipy ze Stanisławowa, Gwardziści pozostali jedynym zespołem na zapleczu elity, który nie stracił jeszcze choćby punktu. I w środę też nic nie wskazywało na to, że może stracić, bo ich rywalem był Dar-Mar. Drużyna regularnie bijąca tych słabszych, ale też dość wyraźnie odstająca od czołówki. Mimo to w zespole Mirka Bryla dało się zauważyć mobilizację na pojedynek z liderem – do gry po dłuższej nieobecności powrócili bowiem bracia Roguscy a nie brakowało też Sebastiana Kapłana. To oczywiście nie gwarantowało sukcesu, ale dawało nadzieję, że to spotkanie nie zakończy się jak potyczka Darmarowców z Ostropolem. Co więcej – tutaj przez kilkadziesiąt minut pachniało ogromną sensacją i naprawdę niewiele zabrakło, by i Gwardziści stracili miano niepokonanych.

Sensacyjnie było zresztą od samego początku. Już w 2 minucie gola dla Dar Maru zainkasował Sebastian Kapłan, z kolei trzy minuty później stratę na środku boiska zaliczył Arek Choiński i być może nie byłoby z tego wielkich konsekwencji gdyby nie fakt, że kapitan Starej Gwardii stał w tym meczu na bramce. Sławek Lubelski skrzętnie skorzystał więc z faktu, że przeciwnika nie było na swoim posterunku i płaskim strzałem doprowadził do stanu 2:0. Ale nie była to wielka strata, a już na pewno nie dla drużyny tej klasy co lider II ligi. W 7 i 8 minucie sprawy w swoje nogi wziął zresztą Michał Aleksandrowicz, który najpierw gola zdobył a później wypracował go Łukaszowi Choińskiemu i dość szybko faworytom udało się doprowadzić do wyrównania. Niestety defensywa tej ekipy tego wieczora nie wyglądała najlepiej, co w 10 minucie potwierdził kolejny stracony gol, a na listę strzelców znów wpisał się Sebastian Kapłan i było 3:2 dla drużyny Mirka Bryla. Na to trafienie Stara Gwardia nie znalazła w pierwszej połowie recepty i chociaż przynajmniej trzykrotnie zatrudniała do interwencji Mateusza Kuterę, to ten nie dawał się pokonać. Tego samego nie mógł powiedzieć o sobie Arek Choiński. To wyraźnie nie był dzień tego zawodnika, bo właśnie jego kolejny błąd sprokurował w 18 minucie bramkę dla rywali. A ponieważ to wcale nie był koniec piłkarskiej indolencji Gwardzistów, to w samej końcówce pierwszej połowy, Sławek Lubelski podwyższył prowadzenie zespołu z Kobyłki na 5:2 i trzeba było się poważnie zastanowić, czy aby przypadkiem nie jesteśmy świadkami drugiej w historii porażki Starej Gwardii w Nocnej Lidze. O wszystkim miała zadecydować druga odsłona.

A już na jej wstępie doszło do małego przetasowania w zespole faworytów – na bramce stanął Paweł Ekiert i jak się później okazało, była to jedna z kluczowych decyzji, która zadecydowała o tym, że „błękitnym” udało się odwrócić losy spotkania. Zanim jednak nowy bramkarz mógł popisać się swoimi umiejętnościami, to w 22 minucie Mateusz Kutera stanął przed szansą obrony rzutu karnego wykonywanego przez Łukasza Choińskiego. Sędzia zdecydował bowiem chwilę wcześniej, że Paweł Godlewski faulował Michała Aleksandrowicza i stąd decyzja o stałym fragmencie gry. Do piłki podszedł Łukasz Choiński i nie pomylił się, a wynik brzmiał już tylko 3:5. Plany na szybką remontadę popsuła jednak Gwardzistom żółta kartka, którą w 26 minucie zobaczył Arek Choiński. Dar-Mar miał więc 120 sekund, by nie tylko odbudować 3 gole przewagi, ale być może nawet powiększyć stan posiadania. I w 27 minucie nadarzyła się ku temu 100% okazja, bo piłka po jednym z rzutów rożnych przeleciała pod brzuchem interweniującego Pawła Ekierta i Kubie Murawskiemu zostało skierowanie jej do praktycznie pustej bramki. Podopieczny Mirka Bryla fatalnie się jednak pomylił i z bramki nr 6 nic nie wyszło. A za chwilę sytuacja się odwróciła – tym razem arbiter odesłał na ławkę kar Rafała Roguskiego i to Gwardziści dostali szansę, by na dobre powrócić do meczu. I trzeba przyznać, że dawno nie widzieliśmy drużyny, która tak doskonale wykorzystała grę 5 na 4 jak zrobiła to w środę Stara Gwardia. Najpierw gola na 5:4 zdobył Michał Aleksandrowicz, lada moment wyrównał Rafał Roliński a w kolejnej akcji sposób na Mateusza Kuterę znalazł również Łukasz Choiński i Dar-Mar był już praktycznie na straconej pozycji. Przeciwnik złapał rytm i nawet gdy siły się wyrównały, to nadal posiadał taką przewagę, jakby dysponował jednym graczem więcej. A ponieważ w 35 minucie przyniosło to efekt w postaci bramki na 7:5, to losy spotkania były rozstrzygnięte. Pod koniec meczu przegranych dobił jeszcze Arek Choiński, a wynik mógł być wyższy, lecz w 40 minucie rzutu karnego nie wykorzystał jego brat, Łukasz. Było to jednak bez znaczenia – faworytom udało się wyjść z niezłego dołu, jaki praktycznie sami sobie wykopali i chyba nie spodziewali się, że tyle wysiłku trzeba będzie włożyć, by odnieść zwycięstwo nad ligowym średniakiem. Dar-Mar był z kolei bardzo niepocieszony, ale trudno by było inaczej, skoro gracze z Kobyłki mieli trzy gole przewagi i grali z oponentem jak równy z równym. Zadecydowała jedna kara, 120 sekund które Darmarowcy przegrali 0:3 i po tych ciosach nie byli się już w stanie podnieść. I pozostaje jedynie żałować, że takiej gry jak w środę, nie prezentowali wcześniej, bo dziś spokojnie mogliby być w miejscu, które dawałoby jeszcze nadzieję na walkę o podium. A dziś mogą się jej jedynie przyglądać.