7. Kolejka     II liga NLH     Sezon:  2015-2016

Łabędzie

6 - 8

FC United


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  27 stycznia 2016   Godzina:  20:00

Sędzia: Łukasz Pawlikowski

Strzelcy:

Krystian Panek (7, 19), Maciej Pietrzyk (10, 24, 40), gol samobójczy (39) - Tomasz Rzepniewski (13), Igor Puzenko (16, 19), Kamil Czyżak (27 - k., 37), Filip Bagiński (28, 30), gol samobójczy (32)

Asystenci:

Adam Jurkowski (7, 19), Aleksander Brzozowski (10), Michał Mikos (24), Krystian Panek (40) - Kamil Czyżak (13, 28), Filip Bagiński (16), Tomasz Rzepniewski (19), Igor Puzenko (30), Konrad Miszczyński (37)

Przebieg: 1:0, 2:0, 2:1, 2:2, 3:2, 3:3, 4:3, 4:4, 4:5, 4:6, 4:7, 4:8, 5:8, 6:8

Kartki: Kamil Czyżak (18)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
FC United
58
gol 2
gol 2
żółta
8
wszedł
gol 2
gol 1


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

FC United nie mogli przegrać tego spotkania. Tabela tak się bowiem ułożyła, że przy ewentualnej porażce strata do bezpiecznej strefy mogłaby wynieść aż sześć punktów i szanse, na wychylenie głowy ponad czerwoną kreskę byłyby wyłącznie matematyczne. Podopieczni Maćka Grabowskiego na pewno byli tego świadomi, aczkolwiek to Juta była stawiana w tej parze jako kandydat do trzech punktów. Tak naprawdę to miała być formalność, bo Jazzmeni na tyle dobrze prezentowali się w ostatnich spotkaniach z dużo wyżej notowanymi przeciwnikami, że nikt lub prawie nikt nie wróżył im problemów z najsłabszą ekipą w tabeli. Skład na środę też udało im się zebrać całkiem niezły a gdy dodamy do tego, że już po 10 minutach spotkania, drużyna Patryka Banaszkiewicza prowadziła 2:0, to aż trudno uwierzyć, że końcowy wynik tego spotkania brzmiał aż 6:8...

Zacznijmy jednak od początku. Juta rozpoczęła tak, jak się tego spodziewaliśmy – z energią, z pressingiem, zawodnicy szybko odbierali piłkę a mając z przodu aktywnego Michała Mikosa, to już w 4 minucie powinni objąć prowadzenie. Najpierw jednak napastnik ekipy w białych koszulkach strzelił obok słupka a za chwilę trafił centralnie w aliminium i rywalom jeszcze się wtedy upiekło. Ale w 7 minucie już nie. Adam Jurkowski zagrał do Krystiana Panka a ten pokonał stojącego między słupkami bramki FC United Daniela Bartczaka i wszystko zaczęło iść po myśli Juty. A gdy w 10 minucie na 2:0 podwyższył Maciek Pietrzyk, to powoli traciliśmy nadzieję, że w tym spotkaniu będzie jeszcze emocjonująco, tym bardziej że przewaga drużyny wygrywającej była naprawdę duża. Tyle że Jazzmeni znani są z tego, iż to co potrafią wywalczyć w ataku, w głupi sposób tracą w obronie i w ciągu trzech minut z ich prowadzenia niewiele zostało. Najpierw gola wbił im Tomek Rzepniewski a za chwilę Igor Puzenko, lecz sytuacja została opanowana chwilę później, gdy żółtą kartkę zobaczył Kamil Czyżak i Juta za sprawą Krystiana Panka znów miała gola w zapasie. Ale zamiast go utrzymać i wejść w drugą połowę z minimalnym handicapem, podopieczni Patryka Banaszkiewicza stracili bramkę na 3:3 i w tym spotkaniu nadal nic nie było wiadomo.

Drugie 20 minut znów rozpoczyna się jednak po myśli Juty. Michał Mikos dogrywa do Maćka Pietrzyka, a ten znajduje sposób na Daniela Bartczaka i wydaje się, że jest kwestią czasu, gdy zespół z Rembertowa zacznie odjeżdżać swojemu przeciwnikowi. Ale nic z tego nie wynika. Co więcej – w 27 minucie faul Michała Materka na Kamilu Czyżaku w polu karnym dał możliwość poszkodowanemu uderzenia ze stojącej piłki, a ponieważ gracz FC United nie pomylił się, to mieliśmy kolejny remis. I od tego momentu, przez kilka dobrych akcji, Juta na parkiecie nie istniała. Trudno to racjonalnie wytłumaczyć, lecz rywal jakby wyczuł moment, że to on może w końcu odskoczyć wynikowo i idealnie z tych okoliczności skorzystał. W 28 minucie było 5:4, a w 30 minucie już 6:4 i oba trafienia były autorstwa Filipa Bagińskiego. Gdyby i tego było mało, to lada moment piłkę do własnej bramki wpakuje Maciek Pietrzyk a trzy bramki różnicy, na kilka minut przed zakończeniem spotkania, były nie lada wyzwaniem i patrząc na opuszczone głowy zawodników Juty, można się było domyśleć, że oni tych strat nie będą w stanie odrobić. I faktycznie – w 37 minucie zrobiło się już 8:4 i dopiero w samej końcówce Jazzmeni nieco zmniejszyli dystans, ulegając ostatecznie dwiema bramkami. Na pewno nie jest łatwo znaleźć słowa, które wytłumaczą co się tutaj stało. Drużynie w białych koszulkach tyle razy tak niewiele brakowało do szczęścia w poprzednich meczach, że wydawało się wręcz pewne, że los wynagrodzi tej drużynie nikłe porażki z Gold-Dentem czy Al-Marem i starcie z FC United będzie jedynie przyklepaniem pozostania w 2.lidze także na przyszły sezon. Wszystkich spotkała niespodzianka a przegranym chyba zaszkodziła pewność siebie, w którą można było popaść po tym, co działo się na początku meczu. Było 2:0, przeciwnik nie istniał, do tego miał tylko jednego zawodnika na zmianę i Jazzmeni chyba pomyśleli, że to spotkanie samo się już dogra. Miejscowi nie wywiesili jednak białej flagi, pokazali charakter i w drugiej połowie przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. To ich pierwszy triumf od dawien dawna, ale jakże ważny, bo utrzymujący ten zespół w grze. A ponieważ podopieczni Maćka Grabowskiego grają jeszcze z Multi-Mediką i Lambadą, to wszystko jest w ich nogach i to, co jeszcze tydzień temu wydawało się nierealne, teraz może dojść do skutku. Walka o uniknięcie relegacji będzie więc w tym sezonie niemniej ciekawa niż ta o możliwość gry w 1.lidze. A takie końcówki sezonu lubimy najbardziej.