7. Kolejka III liga NLH Sezon: 2015-2016
Informacje na temat meczu:
Hala sportowa w Zielonce
Data: 26 stycznia 2016 Godzina: 20:45
Sędzia: Dariusz Łazicki
Strzelcy:
Michał Krajewski (31, 32, 40), Adam Królik (40) - Piotr Zieliński (7)
Asystenci:
Radosław Turowski (31), Mariusz Wdowiński (32), Damian Paź (40), Artur Jaguszewski (40) - Mateusz Krassowski (7)
Przebieg: 0:1, 1:1, 2:1, 3:1, 4:1
Skrót meczu: TUTAJ
Składy zespołów:
Legenda:
Bramka
Asysta
Najlepszy zawodnik meczu
Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
Wszedł z ławki
Cały mecz na ławce
Relacja z meczu
W ostatnich czterech meczach Stankan stracił tylko trzy bramki! Dobra obrona na czele z bramkarzem Arturem Jaguszewskim to od samego początku rozgrywek fundament ekipy Emila Wiatraka, który pozwala tej drużynie odnosić kolejne zwycięstwa. MK-BUD to z kolei jedna z najsłabszych ekip pod względem liczby strzelonych bramek i oba te czynniki znacznie ułatwiały rozszyfrowanie zagadki, kto ma tutaj większe szanse na odniesienia zwycięstwa. Nie od dziś jednak wiadomo, że statystyki nie grają i chociaż zespół z Wołomina we wtorkowy wieczór tylko raz znalazł sposób na bramkarza przeciwników, to przed bardzo długi czas, był to jedyny gol w tym spotkaniu, przez co sensacja zaczęła się unosić w powietrzu.
Zanim jednak ekipa Kacpra Kraszewskiego objęła prowadzenie, to obaj golkiperzy zostali w początkowych minutach solidnie rozgrzani. Najpierw strzał Karola Szulima obronił Artur Jaguszewski, a w odpowiedzi uderzenie Michała Krajewskiego świetnie przeczytał Olaf Pisarek i wynik na tablicy świetlnej zupełnie nie zmienił się w stosunku do tego, który był na niej wprowadzony na wstępie. Ale w 7 minucie mecz rozpoczął się na dobre. To właśnie wtedy ładną akcję Mateusza Krassowskiego idealnie wykończył Piotrek Zieliński i zawodnicy w czarnych koszulkach dość niespodziewanie mieli jednego gola w zapasie! I nie można powiedzieć, że było to niezasłużone prowadzenie, bo ekipa w czarnych koszulkach wyglądała na bardziej zdeterminowaną a Stankan – do czego nie raz już nas w tym sezonie przyzwyczaił – zwykle długo się rozpędza i w tym momencie spotkania był chyba jeszcze na wstecznym biegu. Ale to się w końcu zmieniło – stracony gol spowodował, że „biało-zieloni” wzięli się do pracy i stwarzali coraz większe zagrożenie pod świątynią Olafa Pisarka. W 12 minucie w poprzeczkę strzelił Mateusz Krajewski, chwilę później strzał Damiana Pazia świetnie odbije bramkarz MK-BUDu, a w 17 minucie kolejny pojedynek z golkiperem przeciwników przegra Michał Krajewski. Te niewykorzystane szanse mogły się zemścić w ostatniej akcji pierwszej połowy – przed wybornymi okolicznościami do podwyższenia prowadzenia stanął Daniel Kraszewski, lecz uderzenie było słabej jakości i przedostatnia ekipa w tabeli prowadził do przerwy tylko i aż 1:0. Ale przed nią było jeszcze 20 minut i gracze Kacpra Kraszewskiego na pewno zdawali sobie sprawę z tego, że to co najtrudniejsze dopiero przed nimi.
Świadomość całej sytuacji nie sparaliżowała jednak przedstawicieli drużyny z Wołomina. Owszem – na parkiecie zaznaczała się coraz większa przewaga faworytów, lecz niewiele z niej wynikało, a cenne dla MK-BUDu minuty regularnie uciekały. Świetnie wciąż spisywał się Olaf Pisarek, który bronił każdy strzał oponentów, a gdy i jego zawodził refleks, to koledzy z zespołu skutecznie go asekurowali i nie pozwalali by piłka wpadła do siatki. Gdy na zegarze wybiła więc 30 minuta i do końca pozostało już naprawdę niewiele czasu, sensacyjny scenariusz w którym Stankan przegrywa stawał się więc coraz bardziej realny. Od czego w ekipie Emila Wiatraka jest jednak Michał Krajewski. To właśnie on w 31 minucie w końcu przełamał strzelecki impas i po podaniu Radka Turowskiego wreszcie zmusił do kapitulacji Olafa Pisarka. A można się było domyśleć, że na jednej bramce się tutaj nie skończy. Trzecia ekipa ostatniego sezonu Wołomińskiej Ligi Szóstek Piłkarskich od razu się zorientowała, że przeciwnik jest zraniony i w kolejnej akcji niezawodny Michał Krajewski świetnym strzałem z dystansu pokonał Olafa Pisarka po raz drugi i to, co gracze MK-BUDu tak ofiarnie budowali przez pół godziny, powoli zaczynało się rozpadać. Po przegrywających widać też było spore zmęczenie i ono również miało wpływ na to, że zawodnicy nie byli w stanie pokusić się jeszcze o jakiś szaleńczy atak, który mógłby przynieść choćby remis. W samej końcówce Budowlani musieli jednak postawić wszystko na jedną kartę, ale zamiast bramki wyrównującej otrzymali w 40 minucie dwa kolejne ciosy i ostatecznie polegli 1:4. Końcowy wynik był na pewno zdecydowanie gorszy niż gra. MK-BUD nie przestraszył się lidera tabeli i przez 30 minut rywalizował z nim na równym poziomie. Zadecydował jednak moment nieuwagi, dwa szybko stracone gole i z marzeniami o sensacji trzeba się było pożegnać. Tym samym nad zespołem Kacpra Kraszewskiego wciąż wisi widmo ostatniego miejsca w tabeli. Stankan jest z kolei nadal w grze o 1 miejsce, ale na ten moment „biało-zieloni” prezentują się słabiej niż Bad Boys Ostrówek a myślenie, że wszystko załatwi za nich Michał Krajewski może się okazać zgubne. Inna sprawa, iż strzeleckiego pojedynku tego właśnie gracza z innym super-snajperem 3.ligi Adamem Matejakiem, już nie możemy się doczekać, nawet jeśli wcale nie musi on zadecydować o końcowym rozstrzygnięciu. Na mecz sezonu najniższej klasy rozgrywek w NLH musimy jeszcze jednak trochę poczekać.