7. Kolejka     III liga NLH    Sezon:  2015-2016

Przepite

5 - 5

Sokoły


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  26 stycznia 2016   Godzina:  22:15

Sędzia: Dariusz Łazicki

Strzelcy:

Piotr Bujalski (16), Grzegorz Topyła (19, 39), Kacper Antoniuk (29), Adam Kubicki (29) - Chrystian Karczewski (26, 40), Robert Domański (31), Mariusz Czarnecki (34), Łukasz Łuniewski (38)

Asystenci:

Dariusz Radko (19), Kacper Antoniuk (29), Piotr Bujalski (39) - Dariusz Karczewski (26), Rafał Kusiak (34), Chrystian Karczewski (38)

Przebieg: 1:0, 2:0, 2:1, 3:1, 4:1, 4:2, 4:3, 4:4, 5:4, 5:5

Kartki: Jarosław Baran (29, 40) - Mariusz Czarnecki (24), Dariusz Karczewski (37)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Sokoły


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Mało kto przypuszczał, że mecz między Przepitymi Talentami a Sokołami będzie w 7.kolejce pojedynkiem sąsiadów w tabeli. Ci pierwsi mieli przecież po niezłym początku sezonu o wiele większe ambicje niż środek tabeli, ale zamiast tego jedyne o co mogą w tej edycji jeszcze powalczyć, to 5 miejsce. Niestety chimeryczność tej ekipy, jak również nierówna forma zawodników, nie pozwoliła na włączenie się do walki o najwyższe cele. Sokoły nie miały natomiast aż takich zapędów, aczkolwiek pokonanie w dobrym stylu Atomowych Orzechów pokazało, że i tutaj można mówić o pewnym zawodzie, bo chyba był potencjał, by spokojnie współtworzyć górną połowę tabeli. Ale jest coś czego ekipie z Zielonki zabrać już nie można – ich fantastyczny comeback z MK-BUD przeszedł już do historii a kto by pomyślał, że podobny horror podopieczni Rafała Kusiaka zafundują i sobie i nam jeszcze przynajmniej raz.

Zresztą – nawet przebieg tego spotkania nie wskazywał, że w ostatnich minutach możemy być świadkami tak ogromnych emocji. Mecz był co prawda początkowo wyrównany, a pierwszą wyborną okazję do zdobycia gola mieli miejscowi (Jarek Baran świetnie obronił strzał Darka Karczewskiego), to później prym wiodły Talenty. Próbował Piotrek Bujalski, aktywny był też Adam Kubicki, lecz Jacek Maciejewski utrzymywał formę ze starcia z Atomowymi i nie dawał się pokonać. W 14 minucie swoją kolejną szansę zmarnował za to Darek Karczewski. Wydawało się, że wszystko zrobił idealnie, bo już nawet przelobował bramkarza przeciwników, lecz gdy wszyscy spodziewali się, że piłka wpadnie do siatki, tuż przed linią bramkową drogę zablokował jej Kacper Antoniuk i wynik pozostawał bez zmian. W 16 minucie impas strzelecki w końcu został jednak przełamany. Podanie Zbyszka Mańkowskiego do Rafała Kusiaka idealnie przeczytał Piotrek Bujalski, który przejął Zinę i nie miał najmniejszych problemów z umieszczeniem jej w siatce. Przepite nie spoczęły na laurach i widząc, że ten okres gry można podstemplować znacznie lepiej, niż tylko jednym golem, postanowiły przycisnąć oponenta w końcówce pierwszej połowy i w 19 minucie Grzesiek Topyła podwyższył na 2:0! Taki rezultat dawał ogromny komfort faworytom, którzy w drugiej połowie mogli de facto oddać inicjatywę rywalowi i czekać na jego błędy. A tych tego wieczora nie brakowało.

Początek drugiej odsłony mógł być zresztą dla Przepitych rozstrzygający, bo w 22 minucie 200% okazję do zdobycia gola nr 3 miał Grzesiek Topyła. Gracz Talentów dostał idealne podanie i miał przed sobą pustą bramkę, ale źle dołożył stopę i ostatecznie piłka trafiła tylko w słupek. Rozczarowanie było tym większe, że zamiast 3:0, szybko zrobiło się 2:1, bo w 26 minucie Chrystian Karczewski odrobił część strat i to w sytuacji, gdy miejscowi grali w stracie jednego zawodnika! Inna sprawa, że ten mecz był pod tym względem absolutnie kuriozalny. Drużyny zamiast wykorzystywać grę w przewadze, traciły wtedy bramki i dokładnie tak było od 29 minuty. Wtedy „żółtko” obejrzał Jarek Baran, ale jego podopieczni nie zrazili się tym, że będą musieli odpierać ataki zdeterminowanych przeciwników. Wręcz przeciwnie – dwukrotnie skorzystali na banalnych pomyłkach swoich konkurentów i ze stanu 2:1 zrobili 4:1! Do tego udało im się przetrwać grę 4 na 5 bez straty gola i wszystko zmierzało w kierunku trzech punktów dla Talentów. Ten zespół lubi jednak utrudniać sobie życie. W 31 minucie błąd popełnia Jarek Baran a beneficjentem jego złego zagrania był Robert Domański, który na raty, ale jednak pokonał bramkarza rywali i było tylko 4:2. Lada moment na 4:3 wynik zmienił Mariusz Czarnecki i emocje powoli zaczęły sięgać zenitu. Przepite tuż po stracie gola nr 3 miały możliwość odbudowania dwóch bramek przewagi, lecz sytuację sam na sam z Jackiem Maciejewskim przegrał Piotrek Bujalski. Z kolei w 37 minucie żółtą kartkę zobaczył Darek Karczewski, lecz jak zdążyliśmy wcześniej napisać – to wcale nie oznaczało, że zespół który grał o jednego zawodnika więcej, będzie w stanie tę okoliczność wykorzystać. I to znowu się potwierdziło! Zamiast 5:3 mieliśmy remis, a gola po zagraniu Chrystiana Karczewskiego zdobył Łukasz Łuniewski! Nadal nie było więc wiadomo, kto tutaj wygra, ale gdy w 39 minucie Grzesiek Topyła ponownie wyprowadził na prowadzenie zespół w biało-czerwonych koszulkach, to cała pula zaczęła się przechylać na rzecz faworytów. Sokoły grały jednak do końca i w 40 minucie za faul na Rafale Kusiaku, drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Jarek Baran, a ponieważ z rzutu wolnego gola zdobył Chrystian Karczewski, to teraz Talenty były w odwrocie! Zwycięstwo uciekło praktycznie bezpowrotnie, a i remis zaczął wisieć na włosku! I gdy zegar wskazywał, że do zakończenia spotkania zostało 5 sekund, Darek Radko fatalnie wybił piłkę z autu i ta wpadła wprost pod stopy Łukasza Łuniewskiego. Zawodnik miejscowych podciągnął z nią kilka metrów i uderzył, ale Zina poleciała minimalnie obok słupka i gracze jednej i drugiej drużyny złapali się za głowy. To był dramatyczny pojedynek a niewiele brakowało, by Sokoły znów wyszarpały zwycięstwo strzałem równo z końcową syreną. Tym razem się nie udało, lecz remis 5:5, w sytuacji gdy było już 1:4 i tak jest ich sukcesem. Inna sprawa, że punkty w tym meczu mają słodko-gorzki smak, bo niby mogło być gorzej, ale mogło być też znacznie lepiej. Narzekać nie mogli chyba tylko kibice.