9. Kolejka     II liga NLH     Sezon:  2015-2016

Al-Mar

6 - 10

Ostropol


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  24 lutego 2016   Godzina:  21:30

Sędzia: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Łukasz Godlewski (5, 13, 16, 40), Maciej Bieńczyk (11), Rafał Błoński (38) - Marcin Wojciechowski (5, 6, 19, 37), Michał Wojszcz (16), Łukasz Trzaskowski (21), Daniel Matwiejczyk (27, 38), Mateusz Łyszczarz (32), Karol Tabor (32)

Asystenci:

Błażej Kaim (5), Rafał Błoński (13), Maciej Bieńczyk (16), Łukasz Godlewski (38), Mateusz Żebrowski (40) - Daniel Matwiejczyk (6, 19), Łukasz Trzaskowski (16, 38), Karol Tabor (21), Mateusz Łyszczarz (27), Michał Wojszcz (32), Marcin Wojciechowski (32), Marcin Milerski (37)

Przebieg: 0:1, 1:1, 1:2, 2:2, 3:2, 3:3, 4:3, 4:4, 4:5, 4:6, 4:7, 4:8, 4:9, 5:9, 5:10, 6:10

Kartki: Marcin Rychta (7)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Ostropol
10
gol 1
gol 1


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Po pokonaniu Starej Gwardii, Ostropol miał tytuł mistrzowski na wyciągnięcie ręki. Trzeba było jeszcze pokonać Al-Mar, co z racji sytuacji tej drużyny nie wydawało się zadaniem tak trudnym, jak mogłoby być. Drużyna Marcina Rychty miała bowiem tylko teoretyczne szanse na awans i żeby je urzeczywistnić, musiała wygrać w środę różnicą aż czterech goli. Ale chyba nikt w obozie Al-Maru się nie oszukiwał. To był nierealny scenariusz, zwłaszcza w kontekście nieobecności Adama Barana czy Maćka Lęgasa i przy niemal stuprocentowej frekwencji najważniejszych zawodników Ostropolu. Ale cóż – trzeba było walczyć, bo nie było nic do stracenia i zwłaszcza w pierwszej połowie drużyna w czarnych koszulkach grała naprawdę nieźle i miała szansę, by osiągnąć przynajmniej połowę, z zaplanowanej cztero-bramkowej przewagi.

Wszystko zaczęło się jednak nie po myśli dla Al-Maru. Nie dość, że swoich dwóch niezłych okazji nie wykorzystał Rafał Błoński, to w 5 minucie wynik strzałem bezpośredniego z rzutu wolnego otworzył Marcin Wojciechowski. Zespół z Wołomina szybko jednak odrobił straty, bo już w kolejnej akcji z dalekiego podania Błażeja Kaima idealnie skorzystał Łukasz Godlewski, lecz co z tego, skoro następny fragment należał już do Ostropolu, a drugą bramkę zanotował Marcin Wojciechowski. A ponieważ ten mecz obfitował w strzały i sytuacje, to remis powinien na tablicy świetlnej pojawić się już w 7 minucie, lecz uderzenie z bliska Marcina Rychty w sobie tylko znany sposób obronił Marcin Milerski. Brak skuteczności nie było zresztą jedynym problemem Al-Maru, bo za chwilę kapitan tej drużyny dostał żółtą kartkę i przeciwnik miał możliwość zbudowania sobie kilku-bramkowej przewagi. Ale nie skorzystał z niej, a gdy siły się wyrównały, bracia Rychta i spółka zainkasowali dwa gole z rzędu! Najpierw Maciek Bieńczyk skorzystał z błędu Marcina Wojciechowskiego a później Łukasz Godlewski dość szczęśliwie pokonał bramkarza rywali i Ostropol musiał odrabiać straty. I na jego szczęście, był to tylko jeden gol różnicy, bo w 15 minucie Rafał Błoński zmarnował genialne okoliczności, by wynik brzmiał 4:2. Ale tak się nie stało, a w następnej akcji przypomniał o sobie Michał Wojszcz, który płaskim strzałem oszukał Błażeja Kaima i znów mieliśmy remis. Oczywiście na krótko. W 16 minucie Al-Mar ponownie jest z przodu, a wszystko za sprawą Łukasza Godlewskiego. Ten zawodnik był też bohaterem dwóch kolejnych akcji, z których przynajmniej jedną powinien zamienić na gola, lecz ta sztuka się nie udała, a ponieważ pierwszą odsłonę bramką zamknął Marcin Wojciechowski, to do przerwy rezultat brzmiał 4:4. I niczego nadal nie mogliśmy być pewni.

Tyle że druga odsłona należała już tylko do jednej drużyny. Podopieczni Mirka Ostrowskiego dość szybko przejęli w tej części inicjatywę a było im o tyle łatwiej, że błyskawicznie świetnym – a co najważniejsze celnym – strzałem z dystansu popisał się Łukasz Trzaskowski i teraz to Al-Mar był na musiku. Ale przegrywający mieli coraz mniej sił, co w związku z krótką ławką rezerwowych było zresztą zrozumiałe. To powodowało, że Ostropol coraz łatwiej znajdował sobie pozycje do strzału i chociaż kilka prób znów poleciało nie tam gdzie trzeba, to w 27 minucie Daniel Matwiejczyk podwyższył wynik na 6:4 i ledwie kilkanaście minut dzieliło nas od oznajmienia, że to zespół ze Stanisławowa był najlepszy w IX edycji 2.ligi. Al-Mar nie miał zresztą argumentów, by zapobiec temu scenariuszowi i gdy w 32 minucie Mateusz Łyszczarz i Karol Tabor zdobyli następne dwa gole, tutaj nic złego Robertowi Kielakowi i spółce nie mogło się już stać. Od tego momentu na parkiecie rządził już radosny futbol, w którym bramki padały często a końcowy rezultat zatrzymał się na 10:6 dla zwycięzców. Tym samym, bez względu na wynik starcia Gold-Dent – Stara Gwardia, OSTROPOL ZOSTAŁ MISTRZEM II LIGI W DZIEWIĄTEJ ODSŁONIE NOCNEJ LIGI HALOWEJ! WIELKIE GRATULACJE! Nie ma tutaj mowy o przypadku, bo jeśli pokonujesz trzy inne drużyny, które liczyły się w walce o awans, to złote medale trafiają w absolutnie godne ręce. Oczywiście triumfatorzy również mieli słabsze chwile, ale doskonała większość drugoligowców nie miała wątpliwości, że ekipa ze Stanisławowa zasługuje na miejsce w nocnoligowej elicie i dobrze, że tak się stało. Poziom 1.ligi będzie dzięki nim zdecydowanie wyższy, bo to ekipa z charakterem, umiejętnościami i potencjałem, by już w premierowym sezonie odegrać tam niepośrednią rolę. Al-Mar zrobił natomiast tyle, ile był w stanie. Ten zespół promocję przegrał wcześniej, w rywalizacji z Gold-Dentem, ale w porównaniu do poprzedniej edycji, ferajna Marcina Rychta poczyniła ogromny postęp a znając kapitana tego zespołu, to pewnie już układa on w głowie plan na następny sezon. Tym razem zabrakło niewiele, ale kolejnym razem musi się udać, bo obecność w 2.lidze nie może przecież trwać wiecznie. Za ten sezon chłopakom z Wołomina serdecznie dziękujemy, podobnie jak Ostropolowi, bo i jedni i drudzy znakomicie przyczynili się do tego, że po raz kolejny byliśmy na tym poziomie świadkami takich emocji, jakimi nie pogardziłaby nawet pierwsza liga. Brawo!