9. Kolejka     III liga NLH    Sezon:  2015-2016

Atomowe

6 - 5

Maximus


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  23 lutego 2016   Godzina:  23:00

Sędzia: Dariusz Łazicki

Strzelcy:

gol samobójczy (15), Hubert Kopania (17), Michał Małaszczuk (19, 27), Kamil Wiśniewski (30, 38) - Rafał Rusowicz (6, 38), Piotr Dobrzeniecki (8, 12, 33)

Asystenci:

Kamil Wiśniewski (19, 27), Dominik Buczek (30), Michał Małaszczuk (38) - Kacper Boroszko (6, 18), Rafał Rusowicz (8), Adam Gołębiewski (38)

Przebieg: 0:1, 0:2, 0:3, 1:3, 2:3, 3:3, 4:3, 5:3, 5:4, 6:4, 6:5

Kartki: Rafał Rusowicz (17), Kacper Boroszko (24)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Maximus


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

To był ostatni mecz ostatniej kolejki III ligi. Atomowe Orzechy wiedziały, że swojej pozycji ani nie polepszą ani nie pogorszą, natomiast Maximus mógł jeszcze uciec z przedostatniej lokaty i dzięki zwycięstwu wskoczyć nawet na siódme miejsce. Tyle że forma drużyny Grześka Cymbalaka nie nastrajała optymistycznie a gdy okazało się, że chętnych do rywalizacji jest tylko pięciu zawodników, to nic nie wskazywało na to, iż możemy być tutaj świadkami jakichkolwiek emocji. Co prawda Orzechy były pozbawione chociażby Adama Andrzejewskiego, lecz przy kłopotach przeciwników niewiele to znaczyło. Na szczęście Maximus nie wywiesił białej flagi i dzielnie starał się zakończyć sezon jak najlepszym wynikiem.

I zaczęło się świetnie, bo podopieczni nieobecnego Grześka Cymbalaka początkowo wykorzystywali niemrawą postawę rywala i w 6 minucie wynik otworzył Rafał Rusowicz. Nie minęło 120 sekund, a Maximus wygrywał już 2:0, a gola zdobył tym razem Piotrek Dobrzeniecki i można było powoli zacząć się zastanawiać, czy Orzechy faktycznie przyjechały tutaj po to aby grać, a nie stać. A ich sytuacja robiła się z minuty na minutę coraz gorsza, bo po dwóch straconych golach, przyszedł też trzeci i ponownie był on autorstwa Piotrka Dobrzenieckiego. I oczywiście nie przypuszczaliśmy, że ten mecz będzie tak wyglądał aż do samego końca, bo wygrywający musieli w końcu stracić siły, ale dopóki to nie następowało i oni i my powoli przyzwyczajaliśmy się do myśli, że to właśnie Maximus zgarnie tutaj całą pulę. Ale schody w końcu się zaczęły a w 15 minucie miała miejsce kuriozalna wręcz sytuacja. Maciek Jędrzejek podał piłkę do Rafała Rusowicza, a ten chciał ją odegrać własnemu bramkarzowi, lecz zamiast tego skierował ją wprost do siatki... To nie był zresztą koniec nieszczęść tego zawodnika, bo w 17 minucie zobaczył żółtą kartkę, a z rzutu wolnego podyktowanego przez arbitra spotkania, bramkę bezpośrednio zdobył Hubert Kopania. I stało się jasne, że jest to tak naprawdę początek powrotu Orzechów do meczu. Tym bardziej, iż jeszcze w pierwszej połowie Atomowym udało się doprowadzić do wyrównania a gola po mądrym podaniu Kamila Wiśniewskiego zainkasował Michał Małaszczuk. Tym samym Maximus, praktycznie na własne życzenie pozbył się prowadzenia i w drugiej połowie musiał liczyć się z tym, że rywal szybko mu odjedzie. A wraz z nimi punkty.

Tak się też stało. Podopieczni Adriana Ziółkowskiego złapali swój rytm i od początku drugiej odsłony konsekwentnie budowali wpierw przewagę na boisku, a co za tym idzie – także na tablicy świetlnej. W 27 minucie kolejna akcja tandemu Kamil Wiśniewski – Michał Małaszczuk i drugi z nich ponownie wpisuje się do meczowego protokołu a ekipa z Wołomina obejmuje pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie. I za chwilę je podwyższa – tym razem Dominik Buczek przeprowadza rajd w swoim stylu, by w decydującym momencie podać futbolówkę do Kamila Wiśniewskiego, a ten nie marnuje wysiłku kolegi i jest 5:3. Maximus wygląda na zrezygnowanego, ale wtedy wygrywających dopada to, co stało się udziałem Rafała Rusowicza i spółki w pierwszej połowie. Nonszalancja, proste błędy i w 33 minucie Piotrek Dobrzeniecki zmniejsza straty na 4:5. Co więcej – 180 sekund później wspomniany Rafał Rusowicz decyduje się na piekielnie mocne uderzenie a piłka byłaby nie do obrony dla Michała Krawczyka pod warunkiem, gdyby leciała w bramkę. Ostatecznie trafiła jednak tylko w słupek, co za chwilę zemściło się na graczach w czarnych koszulkach, gdy bramkę na 6:4 zainkasował Kamil Wiśniewski. Maximus podjął jeszcze jedną próbę odwrócenia losów spotkania i kilkadziesiąt sekund po straconej bramce, Rafał Rusowicz w końcu przełamał niemoc i na tablicy widniał wynik 6:5. A ponieważ było jeszcze trochę czasu, to nawet Maciek Jędrzejek podłączył się do akcji swojej drużyny, by pomóc w osiągnięciu remisu. Oddał nawet strzał, ale był on niecelny a wraz z nim uleciała nadzieja, że uda się zainkasować tutaj choćby punkt. Atomowe Orzechy wygrały ostatecznie 6:5 i zakończyły zmagania na piątym miejscu. Na pewno chciałoby się być wyżej, lecz przy tak nieregularnej formie, jaką prezentowali zawodnicy z Wołomina, trudno było pokusić się o coś więcej. Trzeba jednak szukać pozytywów, a wśród nich są przyjście Dominika Buczka czy Michała Małaszczuka, mentalna zmiana Kamila Wiśniewskiego i coraz lepsze zgranie, które niedługo powinno zaprocentować. O wtorkowych przeciwnikach Orzechów tyle dobrego napisać nie możemy. To był niestety stracony sezon w wykonaniu zespołu Grześka Cymbalaka i przyszłość tej ekipy staje pod dużym znakiem zapytania. Na pewno byłoby szkoda, by tej sympatycznej drużyny zabrakło w Nocnej Lidze, ale musiałoby się wiele zmienić, by część zawodników nadal chciała tam grać. I może warto pomyśleć o tym już teraz, a nie na ostatnią chwilę, jak to miało miejsce przed obecną edycją. Dziś pozostaje nam i jednym i drugim podziękować za sezon i za emocje, którymi obdarzyli nas nie tylko w ostatnim meczu. Liczymy na podobne - lub jeszcze większe - od listopada!