9. Kolejka III liga NLH Sezon: 2015-2016
Informacje na temat meczu:
Hala sportowa w Zielonce
Data: 23 lutego 2016 Godzina: 20:00
Sędzia: Dariusz Łazicki
Strzelcy:
Chrystian Karczewski (5, 11, 23, 33), Mariusz Czarnecki (28), Dariusz Karczewski (34) - Paweł Porada (6), Damian Jarzębski (10, 32, 40), Maciej Tucin (16), Maciej Kamiński (20, 26, 40)
Asystenci:
Dariusz Karczewski (5), Jacek Maciejewski (11), Rafał Kusiak (23, 34), Chrystian Karczewski (28), Zbigniew Mańkowski (33) - Mateusz Klewicki (6), Adrian Mariak (16, 26, 40, 40), Damian Jarzębski (20), Adrian Wyrwiński (32)
Przebieg: 1:0, 1:1, 2:1, 2:2, 2:3, 2:4, 3:4, 3:5, 4:5, 4:6, 5:6, 6:6, 6:7, 6:8
Kartki: Mariusz Czarnecki (7) - Maciej Kamiński (7)
Skrót meczu: TUTAJ
Składy zespołów:
Legenda:
Bramka
Asysta
Najlepszy zawodnik meczu
Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
Wszedł z ławki
Cały mecz na ławce
Relacja z meczu
Mecz między Maliną a Sokołami nie miał specjalnej stawki. Ci pierwsi walczyli o to, by nie dać sobie odebrać czwartego miejsca a drudzy, by skończyć zmagania na siódmej pozycji. Trudno z tego powodu było wymagać od zawodników specjalnej motywacji, ale spotkanie okazało się ciekawym widowiskiem, które trzymało w napięciu do samego końca. Chyba głównie dlatego, że podopieczni Piotrka Radomskiego w wielu momentach grali na stojąco, jakby specjalnie chcąc doprowadzić do emocjonującej końcówki. I ta faktycznie taka była.
Zanim jednak przeniesiemy się do 40 minuty, pora opowiedzieć o tym, co działo się w pierwszych dwudziestu. Początek należał do Sokołów, które już w 5 minucie za sprawą Chrystiana Karczewskiego objęły prowadzenie. Ale jak się później okazało, był to ostatni moment, w którym miejscowi byli o gola z przodu. Błyskawicznie do wyrównania doprowadził bowiem Paweł Porada a później to Malina była bliżej zwycięstwa, gdy w 10 minucie z błędu Zbyszka Mańkowskiego skorzystał Damian Jarzębski i zrobiło się 2:1. Ale od czego w Sokołach jest Chrystian Karczewski – dalekie podanie od Jacka Maciejewskiego, a napastnik zespołu z Zielonki znajduje sposób na Adriana Wyrwińskiego i mamy kolejny remis. Taki stan trwa do 16 minuty. Wtedy z przytomnego zagrania z rzutu rożnego Adriana Mariaka korzysta Maciek Tucin i Malina ma teraz za zadanie, by tę przewagę przynajmniej utrzymać do końca pierwszej połowy. Ale nie jest łatwo, bo przeciwnik atakuje – pierwszą z szans zmarnuje jednak Chrystian Karczewski, a drugą Rafał Kusiak, a te niewykorzystane okazje zemszczą się na zielonkowskich weteranach w ostatniej akcji pierwszej połowy, gdy gola na 4:2 zdobędzie Maciek Kamiński. Faworyci mieli więc wszystko pod kontrolą, aczkolwiek nadal niczego tutaj nie wykluczaliśmy, bo gracze w zielonych koszulkach nie grali na 100% możliwości, co przy dużej determinacji rywali spowodowało, że wynik ważył się do samego końca.
Na początku drugiej połowy Sokoły szybko zresztą zmniejszyły straty a gola przyniosła „specjalność zakładu”, czyli Rafał Kusiak do Chrystiana Karczewskiego i jest już tylko 4:3. Lada moment może być remis, lecz trzy z rzędu strzały przeciwników w świetnym stylu broni Adrian Wyrwiński a ponieważ w ataku nadal skuteczny jest Maciek Kamiński, to zamiast 4:4 robi się 5:3. Miejscowi nie poddają się i w 28 minucie ponownie mają tylko jednego gola straty, gdy na listę strzelców wpisuje się Mariusz Czarnecki. I tak jak kilka minut wcześniej, tak i teraz ekipa Rafała Kusiaka stwarza sobie kilka kolejnych okazji, by na tablicy świetlnej pojawił się remis, ale zamiast tego to Malina spokojnie punktuje i Damian Jarzębski przywraca faworytom dwa gole oddechu. Można było odnieść wrażenie, że to spotkanie właśnie tak będzie już wyglądało do samego końca, lecz Sokoły ani myślały odpuszczać i w 33 minucie Chrystian Karczewski zaliczył trafienie kontaktowe a w następnej akcji efektowną główką popisał się Darek Karczewski i zespół w żółtych koszulkach miał teraz wszystko w swoich nogach! Co więcej – w 37 minucie Rafał Kusiak mógł nawet dać prowadzenie swojej ekipie, lecz jego zamiary świetnie przeczytał Adrian Wyrwiński i nadal nie wiedzieliśmy, kto będzie miał po spotkaniu więcej powodów do radości. Zwłaszcza, że czas uciekał i gdy na zegarze mieliśmy minutę do końca, powoli przyzwyczajaliśmy się do remisowego scenariusza. Maliny takie rozwiązanie absolutnie jednak nie satysfakcjonowało i w decydującym momencie odpowiedzialność wziął na siebie Adrian Mariak. To on przedryblował w polu karnym Mariusza Czarneckiego i chociaż jego późniejszy strzał obronił Jacek Maciejewski, to piłka znów spadła pod nogi napastnika ekipy z Wołomina a ten odegrał ją do nieobstawionego Maćka Kamińskiego, któremu pozostawało jedynie dopełnić formalności. Ale Malina nie byłaby w tym spotkaniu sobą, gdyby nie dała przeciwnikowi możliwości do wyrównania. Na jej szczęście Chrystian Karczewski trafił tylko w słupek a w odpowiedzi podopieczni Piotrka Radomskiego w sile trzech graczy zaatakowali bramkę rywali i golem Damiana Jarzębskiego przypieczętowali sukces w swoim ostatnim spotkaniu tego sezonu. Tym samy zespół z Wołomina obronił czwarte miejsce, które na pewno pozostawia jednak spory niedosyt. Malina nieźle zaprezentowała się tylko w kilku meczach, a kilka przegrała na własne życzenie. Taki już urok tej drużyny i zobaczymy czy za rok coś się w tym temacie zmieni. Sokoły mogą być natomiast w zadowolone ze swojej postawy na przestrzeni tych trzech miesięcy. Początek mieli kiepski, lecz z meczu na mecz poziom ich zgrania był coraz lepszy, a to niosło za sobą wymierne korzyści. W przyszłej edycji powinni być jeszcze groźniejsi, czego życzymy również ich wtorkowym rywalom. Do zobaczenia już (dopiero?) za około 9 miesięcy!