5. Kolejka     II liga NLH     Sezon:  2016-2017

FC United

0 - 2

Multi-Medica


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  18 stycznia 2017   Godzina:  20:45

Sędzia: Dariusz Łazicki

Strzelcy:

Mateusz Kowalczyk (28), Krystian Szóstak (39)

Asystenci:

Krzysztof Głuszek (28), Krzysztof Rozbicki (39)

Kartki: Daniel Bartczak (38) - Patryk Maliszewski (14)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Multi-Medica


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Multi-Medica, po tym jak w trzeciej lidze Sokoły zremisowały z Atomowymi Orzechami, była jedynym zespołem w rozgrywkach, który nie miał na swoim koncie nawet punktu. Cóż z tego, że wielokrotnie gra była lepsza niż wynik, skoro niektórzy przeciwnicy może i prezentowali się słabiej, ale regularnie punktowali i zaczęli w tabeli uciekać Medycznym. Z tym należało coś jak najszybciej zrobić, bo sytuacja z kolejki na kolejki robiła się coraz gorsza. Najbliższym rywalem ekipy Krzyśka Rozbickiego było FC United. Zespół, który w ostatnim czasie także nie zachwycał, a jedyne punkty zdobył w pierwszej kolejce na Ormedzie i był przede wszystkim beneficjentem zawirowań w tej drużynie, bo teraz z zespołem Piotrka Dudzińskiego mógłby mieć ogromne problemy. Ale przypomnijmy sobie chociażby ostatni mecz z Łabędziami – na jego przestrzeni miejscowi w niczym nie ustępowali faworytom, co pokazuje, że potencjał jest i brakuje jedynie stabilizacji formy. Czy z Mediką udało się coś w tym temacie zdziałać?

To spotkanie okazało się specyficznym. Fakt, że ostatecznie padły w nim tylko dwa gole, było zaskoczeniem, nawet biorąc pod uwagę, iż jedni i drudzy do plutonu egzekucyjnego raczej nie zostaliby wcieleni. No właśnie – skuteczność (a w przypadku United nieskuteczność) okazała się decydującym czynnikiem, który przechylił szalę zwycięstwa na rzecz Multi. Gdyby bowiem policzyć czyste sytuacje strzeleckie, to miejscowi mieli ich znacznie więcej, ale co z tego, skoro podopieczni Maćka Grabowskiego prześcigali się, kto spartoli korzystniejsze warunki do zdobycia gola. Zaczęło się już w 4 minucie – Tomek Rzepniewski strzelił obok słupka, a za chwilę Paweł Choiński zaliczy przechwyt, jednak strzał nie był już tak spektakularny i Krzysiek Głuszek spokojnie odbił piłkę do boku. Samego siebie przeszedł jednak Daniel Bartczak – w 9 minucie Paweł Choiński wyłożył mu futbolówkę jak na tacy i wystarczyło odpowiednio dołożyć stopę, by za chwilę cieszyć się z trafienia. Tyle że zamiast do siatki, Joma powędrowała wysoko nad bramką. Kto wie, czy w zawodnika United nie zapatrzył się Mateusz Kowalczyk, który w 10 minucie miał podobną sytuację i również nie zdołał zmieścić piłki w świetle bramki. I tak ten festiwal nieskuteczności trwał. Lada moment bardzo dogodną okazję zmarnuje Kamil Jedliński, który będąc na wprost świątyni przeciwnika, zamiast uderzać, zagrywał jeszcze do Filipa Bagińskiego, a ten z ostrego kąta nie dał rady wbić piłki obok Krzyśka Głuszka. Na to wszystko z zażenowaniem patrzył Kamil Czyżak, który nie mógł się nadziwić, jak koledzy nie wykorzystują takich okazji, ale i jego w 13 minucie dotknęła ta klątwa i będą sam na sam z golkiper Mediki, również gola nie zdobył. Gracze w niebieskich koszulkach mogli być powoli sfrustrowani tym co działo się na parkiecie, ale wydawało się, że gdy w 14 minucie żółtą kartkę zobaczył Patryk Maliszewski, gol dla nich musi wreszcie paść. I to jednak nic nie pomogło, bo Medika dobrze się broniła i kradnąc cenny czas, nie pozwoliła, by wynik zaczął jej odjeżdżać. Wszystko mogło się zmienić tuż przed przerwą. Wtedy na złym podaniu Krzyśka Głuszka skorzystał Kamil Czyżak, który ponownie stanął oko w oko z golkiperem oponentów i... strzelił w poprzeczkę! To powinno się zemścić, gdy piłka niemal natychmiast znalazła się po drugiej stronie boiska, a Krystian Szóstak minął już nawet bramkarza, ale za bardzo wyrzucił się do boku pola karnego i uderzył tylko w boczną siatkę. Tyle okazji i 0:0? To było wręcz nieprawdopodobne i zaczęliśmy się zastanawiać, że skoro zawodnicy marnowali takie okazje, to tutaj na bramki możemy się nie doczekać.

A w drugiej połowie wszystko szło utartym szlakiem. Znów nie brakowało szans, ale zawodnicy jakby się uparli, by zapisać się do annałów Nocnej Ligi i gola nie zdobyć. Próbował Kamil Jedliński, Piotrek Stojczyk, Krystian Szóstak – wszystko to na nic. I gdy już myśleliśmy, że trzeba będzie stworzyć artykuł, traktujący o meczach w których padło najmniej goli w historii, impas został przełamany! Najpierw swojej okazji nie wykorzystali gracze FC United, którzy nie potrafili pokonać Krzyśka Głuszka, po czym piłka trafiła do Mateusza Kowalczyka, który popisał się indywidualnym rajdem, zakończonym precyzyjnym strzałem tuż obok Adama Księżopolskiego i wreszcie nastąpiło otwarcie wyniku! I teraz byliśmy już niemal pewni, że to nie jest ostatni raz, gdy jedna lub druga strona zmuszona jest do wznowienia gry ze środka boiska, bo ta jedna bramka wszystko tutaj zmieniała. United musieli zaryzykować, bo mieli coraz mniej czasu na odrobienie straty, z kolei Medice taki scenariusz dawał szanse na wypuszczanie kontr. I tak to właśnie wyglądało. W 30 minucie po raz trzeci w tym spotkaniu genialną okazję zmarnował Kamil Czyżak, który dwa razy z bliskiej odległości niepotrzebnie szukał siłowego rozwiązania i dwukrotnie strzelił wprost w bramkarza, który nie zrobił w tej sytuacji ruchu. Wystarczyło kopnąć piłkę w róg i byłby remis. W 35 minucie szansę na 2:0 zmarnował zaś Patryk Maliszewski. Podobnie jak wspomniany Kamil Czyżak, także on miał dwie próby w jednej akcji i obydwie zostały obronione przez Adama Księżopolskiego, po czym poszła kontra United, lecz Kamil Jedliński również tego spotkania do udanych nie zaliczy. Z kolei w 38 minucie wślizg poza polem karnym zanotował Daniel Bartczak, a sędzia karając go dwoma minutami, wręcz utorował drogę Multi do przypieczętowania sukcesu. I faktycznie – w 39 minucie Krystian Szóstak postawił stempel na triumfie „biało-zielonych” i w tym momencie nie było już w rozgrywkach drużyny, która nie miałaby otwartego dorobku punktowego. Wygrani mogą mówić o sporym szczęściu, bo to, że nie stracili tutaj bramki, to cud. Sytuacjami zmarnowanymi przez United można by obdzielić kilka spotkań i z tego powodu przegrani mogą szukać winy jedynie w sobie. I zamiast umocnić przeciwników na ostatnim miejscu w tabeli, właśnie sami się na nim zameldowali...