5. Kolejka     II liga NLH     Sezon:  2016-2017

NetServis

2 - 10

Bad Boys


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  18 stycznia 2017   Godzina:  23:00

Sędzia: Dariusz Łazicki

Strzelcy:

Bartek Babicki (35), Janek Skotnicki (40) - Adam Matejak (2, 12, 28), Konrad Bylak (12, 21, 39), Marcin Szczapa (13), Albert Woźniak (16), Mateusz Domżalski (23), Paweł Szczapa (24)

Asystenci:

Kamil Śliwowski (35), Damian Boryn (40) - Konrad Bylak (2, 12), Adam Matejak (12, 13, 16), Paweł Szczapa (21, 39), Mateusz Domżalski (24), Albert Woźniak (28)

Przebieg: 0:1, 0:2, 0:3, 0:4, 0:5, 0:6, 0:7, 0:8, 0:9, 1:9, 1:10, 2:10

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Bad Boys
26
gol 3
gol 2
8
gol 3
gol 3


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Wydaje się, że w tej kolejce Lambada miała mnóstwo kibiców. Wielu zawodników bezpośrednio zainteresowanych walką o czołowe lokaty, życzyło jej zwycięstwa nad Boys, które pozwoliłoby uwierzyć, że wciąż realna jest walka o mistrzostwo drugiej ligi. Do tego momentu „Źli chłopcy” szli bowiem jak burza i wygrywając cztery razy z rzędu, stali się faworytami do wygrania drugiego poziomu rozgrywkowego. No tak, ale z tych czterech spotkań, tylko jeden przeciwnik znajduje się obecnie w czołówce rozgrywek. Czyżby więc ekipa z Ostrówka zbudowała swój kapitał wyłącznie na słabszych zespołach, a teraz miały się zacząć prawdziwe schody? Lambada jawiła się jako rywal solidny, który nie pozwoli sobie narzucić stylu gry przeciwnika, a w związku z tym wynik będzie się tutaj ważył do końca. I faktycznie – w kwestii rezultatu do ostatnich sekund niewiadomym było, czy Bad Boys przekroczą dwucyfrówkę, czy nie...

To spotkanie dla ekipy Pawła Roguskiego zaczęło się fatalnie. Złe podanie Tomka Włodarza, przechwyt Adama Matejaka, podanie do Konrada Bulaka, zgranie powrotne i mamy 1:0. To niestety nie pierwszy raz, gdy golkiper Lambady próbuje przyspieszyć grę swojej drużyny, lecz jego zagrania są łatwo odczytywane przez przeciwników i najczęściej kończy się to stratą gola. Początkowo wydawało się, że nie wybije to jednak zawodników w białych koszulkach z rytmu, bo przez następnych 10 minut gra zespołu z Kobyłki nie pozostawiała wiele do życzenia. W obronie udawało się powstrzymać największe armaty Bad Boys, a z przodu coraz częściej zawodnicy stwarzali zagrożenie pod świątynią Alberta Michniewicza. Swoje szanse mieli Paweł Roguski i Mateusz Gontarz, lecz w obydwu przypadkach precyzja była na poziomie dalekim od optymalnego. Coś się jednak zaczynało ruszać w postawie Lambady i właśnie wtedy w odstępie 120 sekund, drużyna ta straciła trzy gole! Najpierw Konrad Bylak wyprzedził dwóch rywali, dograł do Adama Matejaka i było 2:0. Następnie role się odwróciły i to Konrad Bylak był strzelającym, a Adam Matejak asystentem. A wszystko płaskim strzałem przy samym słupku zamknął Marcin Szczapa i z 1:0 zrobiło się 4:0. To był początek końca emocji w tym meczu. Z zawodników Lambady jakby uszło powietrze i w pierwszej połowie chłopaki już się nie podnieśli. Dodatkowo w 16 minucie kolejnym golem dobił ich Albert Woźniak i jeśli tak miał wyglądać jeden z hitów piątej kolejki, to coś było nie tak. O ile bowiem Bad Boys grali jak na lidera przystało, to postawa przeciwników nijak miała się do ich pozycji w tabeli. Na szczęście była jeszcze druga połowa – tak pewnie myśleli sobie przedstawicieli ekipy przegrywającej, mając nadzieję, że kilka mocnych słów pomoże, by przynajmniej uratować tutaj honor. A może powalczyć o coś więcej?

Jeżeli takie były plany w drużynie z Kobyłki, to Bad Boys brutalnie wybili je rywalom z głowy. Już w 21 minucie kolejnego gola zdobył Konrad Bylak, a później po jednym trafieniu dołożyli jeszcze Mateusz Domżalski i Paweł Szczapa. Lambada nie istniała. W 28 minucie Adam Matejak podwyższa na 9:0 i staje się jasne, że bariera dziesięciu trafień to tylko kwestia czasu. Na szczęście dla podopiecznych Pawła Roguskiego, w drużynie z Ostrówka dochodzi do coraz większej liczby zmian i tylko to powoduje, że wynik na chwilę się zatrzymuje. Można to określić aktem łaski w stosunku do zdruzgotanych przedstawicieli Lambady, którym tego wieczora nic nie wychodziło. Bad Boys bawili się ze swoim przeciwnikiem, napastnicy próbowali różnych sztuczek w prostych sytuacjach a gdyby grali nadal na 100%, to kto wie, czy nie zrewanżowaliby się Lambadzie za porażkę 2:15 z ósmej edycji. Tu mogło dojść do takiego scenariusza, ale chyba nikt o nim specjalnie nie myślał. Teraz liczyło się to, by dać pograć więcej tym, którzy zwykle na parkiecie spędzają mniej czasu. Podobnie uczynił zresztą Paweł Roguski i wyszedł na tym nieźle, bo właśnie jeden z rezerwowych graczy, Bartek Babicki, pokonał w 35 minucie Alberta Michniewicza i trafienie honorowe zostało osiągnięte. Źli Chłopcy również odpowiedzieli trafieniem, które na 60 sekund przed końcem zanotował Konrad Bylak, a to oznaczało, że wynik dwucyfrowy został złamany. Ostatnia bramka autorstwa Janka Skotnickiego była typowym na otarcie łez i ostateczny wynik brzmiał 10:2. To był teatr jednej drużyny, bo druga wyglądała, jakby na halę po prostu nie dojechała. Tak bezradnej ekipy dawno nie widzieliśmy i nawet te dwie zdobyte bramki, to i tak za dużo jak na to, co Lambada pokazała na przestrzeni tych 40 minut. O tym meczu trzeba jak najszybciej zapomnieć i już ostatecznie zweryfikować plany na ten sezon. Środek tabeli to wszystko na co stać zespół z Kobyłki a trwające rozgrywki trzeba potraktować jako poligon doświadczalny przed kolejnymi. Ogarniętych zawodników nie brakuje, ale to wszystko nie stanowi monolitu, czemu z racji ogromnych zmian przed sezonem, nie ma się nawet co dziwić. Potrzeba czasu, dużo czasu. Bad Boys pokazali z kolei moc. Ta drużyna wykorzystała w środę niemal każde niedociągnięcie w obozie konkurenta i udowodniła niedowiarkom, że zajmowana przez nią lokata nie jest przypadkowa. To wypadkowa mądrej gry, kapitalnych napastników, szczelnej defensywy i broniącego często ponad stan bramkarza. A najlepsze jest to, że Źli Chłopcy wcale nie muszą awansować. Oni MOGĄ to zrobić i chyba właśnie ta świadomość pozwala im rozgrywać takie mecze, jak ten z Lambadą.