8. Kolejka     III liga NLH    Sezon:  2016-2017

Silent Impact

9 - 1

Sokoły


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  7 lutego 2017   Godzina:  22:15

Sędzia: Artur Radziszewski

Strzelcy:

Jakub Murawski (3, 37), gol samobójczy (6), Piotr Zieliński (23, 38, 40), Mateusz Krassowski (26), Rafał Roguski (39), Karol Urbaniak (40) - Rafał Kusiak (6)

Asystenci:

Rafał Roguski (3, 23), Olaf Pisarek (26), Jakub Murawski (38), Piotr Zieliński (40), Mateusz Krassowski (40)

Przebieg: 1:0, 1:1, 2:1, 3:1, 4:1, 5:1, 6:1, 7:1, 7:1, 8:1, 9:1

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Sokoły


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Sokoły bez względu na to, jakie to są rozgrywki, większość swoich meczów przegrywają. Ale nie robią z tego żadnego problemu, bo od zawsze traktują to jako zabawę. Częste wysokie porażki nie powodują również, że nagle komuś odechciewa się przychodzić, dlatego byliśmy mocno zdziwieni, gdy w ostatni wtorek Rafał Kusiak zebrał tylko sześć osób chętnych do gry. W sytuacji, gdzie przeciwnikiem był rozpędzony MK-BUD, nie wróżyło to najlepiej. Budowlani ostatnio grają bardzo dobrze, widowiskowo, strzelają sporo goli a dodatkowo wierzyli, że będą mogli zrewanżować się Sokołom, za bardzo przykrą porażkę sprzed roku. Wtedy zwycięstwo stracili w ostatniej minucie spotkania i teraz zamierzali zrobić wszystko, by do identycznej sytuacji nie dopuścić.

I chociaż wszyscy znają już końcowy wynik, to zwłaszcza w pierwszej połowie, to wcale nie był łatwy kawałek chleba dla zespołu Kacpra Kraszewskiego. Drużyna w czarnych koszulkach objęła co prawda szybko prowadzenie za sprawą Kuby Murawskiego, lecz w 6 minucie do wyrównania doprowadził Rafał Kusiak. Z kolei w następnej akcji kapitan Sokołów zanotował następne trafienie, tyle że... samobójcze. Strzał z lewej nogi Karola Urbaniaka i piłka trafia w próbującego usunąć się z toru jej lotu przeciwnika, po czym wpada do siatki obok zupełnie zaskoczonego Artura Cioka. MK-BUD próbuje iść za ciosem, lecz coraz częściej brakuje mu skuteczności. W 8 minucie w poprzeczkę uderza Karol Urbaniak, później dobry strzał Kuby Murawskiego świetnie broni jedną ręką bramkarz miejscowych. W 13 minucie kolejna okazja Budowlanych, próbuje Rafał Roguski, lecz ponownie bez bramkowego efektu. Napastnik faworytów nie poddaje się i gdy na tablicy świetlnej wybija kwadrans, decyduje się na mocny strzał, po którym Joma całuje słupek. Te wszystkie niewykorzystane okazje mogły się zemścić. W 17 minucie Rafał Kusiak świetnym podaniem uruchamia Darka Karczewskiego, a ten ma przed sobą tylko Olafa Pisarka i próbuje go pokonać lobem. Strzał jest jednak niecelny i wynik od 6 minuty wciąż pozostaje na takim samym poziomie. Budowlani w pierwszej połowie nie potrafili złamać głęboko cofniętych Sokołów i w tym momencie samo cisnęło się do głowy nawiązanie do meczu z poprzedniej edycji. Wtedy też Budowlani niby mieli wszystko pod kontrolą, a jak się skończyło – wszyscy wiemy.

Ale druga połowa to już całkowita dominacja faworytów i co najważniejsze – udokumentowana wieloma trafieniami. Zaczęło się w 23 minucie, gdy płaski strzał Piotrka Zielińskiego, po którym piłka zaliczyła chyba jeszcze drobny rykoszet, znalazł metę w bramce i zrobiło się 3:1. Lada moment  po raz drugi w tym spotkaniu w poprzeczkę uderzy Karol Urbaniak, ale na jego szczęście koledzy byli bardziej precyzyjni i w 26 minucie Mateusz Krassowski podwyższył prowadzenie zespołu Kacpra Kraszewskiego. Od tego momentu nie było już wątpliwości, gdzie pojadą trzy punkty, a miejscowych stać było tylko na pojedyncze niezłe akcje, których nie udało się jednak wykorzystywać. W 33 minucie szansę zmarnował Darek Karczewski, później niewiele zabrakło również Mariuszowi Czarneckiemu, a ostatnią godną odnotowania okazję dla zielonkowskich weteranów zmarnował ponownie Darek Karczewski. Wszystko w jego akcji było fajne – przyjęcie piłki, puszczenie jej między nogami Karola Urbaniaka, lecz strzał pozostawiał mnóstwo do życzenia i Olaf Pisarek nie musiał nawet interweniować. Ta zmarnowana sytuacja całkowicie podłamała outsiderów, którzy ostatnie minuty tylko patrzyli, jak rywal wbija im aż pięć razy piłkę do bramki. Zaczął Kuba Murawski, później był Piotrek Zieliński, Rafał Roguski, a wszystko skończyli Karol Urbaniak i ponownie Piotrek Zieliński. Niewiele brakowało, by Sokoły straciły dziesięć bramek, ale dziewięć również chluby tej ekipie nie przynosi. Wszystko wyglądało nieźle do pewnego momentu – później brakowało już siły i wiary, że cokolwiek uda się tutaj osiągnąć. Jeden rezerwowy, przy tak wybieganych i żądnych rewanżu oponentach – to musiało się skończyć bardzo źle. Bardziej niż wynik martwi jednak właśnie frekwencja i oby był to jedynie wypadek przy pracy, bo przecież przed miejscowymi jeszcze Puchar i jedna kolejka. Tych dwóch tygodni gry nie można oddać za darmo i liczymy, że tak się nie stanie. MK-BUD zrobił tutaj natomiast to, co do niego należało. Drużyna potwierdziła bardzo dobrą dyspozycję z ostatnich tygodni i nie pozostawiła złudzeń swojemu rywalowi. Tym samym niewiele już brakuje, by słowa Kacpra Kraszewskiego z wywiadu po jednym z meczów sprawdziły się. Kapitan drużyny z Wołomina zapowiedział, że czwarte miejsce będzie lokatą realną do osiągnięcia i żeby tak się stało, potrzeba już tylko zwycięstwa nad Angry Bears. Nie będzie to proste, bo Niedźwiadki grają coraz lepiej, a i w poprzednim sezonie napsuły mnóstwo krwi Budowlanym, remisując 3:3 praktycznie w ostatniej akcji meczu. MK-BUD ma więc kolejnej drużynie coś do udowodnienia i zobaczymy, czy i w tym przypadku rewanż także zapisze na swoje konto.