8. Kolejka     III liga NLH    Sezon:  2016-2017

Adrenalina

5 - 3

Atomowe


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  7 lutego 2017   Godzina:  23:00

Sędzia: Artur Radziszewski

Strzelcy:

Robert Świst (2, 5, 40, 40), Piotr Ostapiuk (7) - Adam Andrzejewski (18, 37), Janek Ryszewski (22)

Asystenci:

Kryspin Polewaczyk (2), Grzegorz Cybulski (7, 40), Piotr Ostapiuk (40) - Konrad Bukowicki (22)

Przebieg: 1:0, 2:0, 3:0, 3:1, 3:2, 3:3, 4:3, 5:3

Kartki: Marek Kowalski (10), Kryspin Polewaczyk (37)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Atomowe


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Dla Adrenaliny sytuacja była przed tym meczem jasna. Porażka Pioruna spowodowała, że chcąc być pewnymi awansu, musieli pokonać Atomowe Orzechy, natomiast w przypadku remisu lub porażki, wszystko zdecydowało by się dopiero w ostatniej kolejce. To byłoby jednak ogromne ryzyko, tym bardziej, że dyspozycja zespołu z Ząbek nie była ostatnio najlepsza. Zespół ledwo wygrał z Promilem i Bartycką, stracił punkty z Angry Bears i widać było gołym okiem, że nie prezentuje się tak pewnie, jak choćby na początku sezonu. To była szansa dla Atomowych. Orzechy tydzień wcześniej pokonały Piorun i wiedzieliśmy, że ten triumf nakręci ich, by sprawić niespodziankę także w kolejnym pojedynku. Zwłaszcza, że gdyby zdobyli tutaj trzy punkty, to mogliby realnie myśleć o zajęciu trzeciego miejsca na koniec sezonu. To byłby ich zdecydowanie największy sukces w Nocnej Lidze, dlatego ani myśleli faworytom odpuszczać. Niestety początek meczu w ich wykonaniu był po prostu fatalny...

Adrenalina w swoim stylu szybko przycisnęła rywala do muru. Atakowała go non stop i miała dwie bardzo dogodne okazje do zdobycia bramki, ale szczęście uśmiechnęło się do niej dopiero w trzeciej próbie. Napór przyniósł efekty, a z podania Kryspina Polewaczyka skorzystał Robert Świst. Ten sam zawodnik w 5 minucie wykorzystał stratę Kamila Wiśniewskiego, który nie za bardzo miał komu podać i ostatecznie z jego niefrasobliwości skorzystał przeciwnik i trzeba było odrabiać już dwa gole straty. Sytuacja pogorszyła się w 7 minucie, gdy Adrenalina po raz trzeci zmusiła sędziego do wyliczenia przeciwnika i faktycznie wydawało się, że Orzechy z tych desek już się nie podniosą. Na ich szczęście wynik 3:0 długo swojej postaci nie zmieniał, a mniej więcej od 13 minuty coraz lepiej zaczęli sobie radzić podopieczni Adriana Ziółkowskiego. Właśnie wtedy w słupek strzelił Dominik Buczek, a później sam kapitan miał okazję, by wreszcie otworzyć dorobek strzelecki swojego zespołu, ale upadając w decydującym momencie na cztery litery, pozbawił się szansy na zapisanie do meczowego protokołu. Niewiele jednak brakowało, by Atomowe swój cel osiągnęły w 15 minucie – Stefan Necula podał piłkę wprost pod nogi Janka Ryszewskiego, ale ten nie potrafił wykorzystać prezentu podarowanego przez rywala i wynik ani drgnął. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Adam Andrzejewski. To jego odważna, indywidualna szarża spowodowała, że znalazł się bardzo blisko bramki i sprytnym, płaskim strzałem po dalszym słupku, zamknął wynik pierwszej połowy w stosunku 3:1. Tym samym mecz nabrał rumieńców, bo wiedzieliśmy, że Orzechy za wszelką cenę będą chciały pójść za ciosem i druga połowa tylko to potwierdziła.

Nie minęło bowiem 120 sekund finałowego aktu spotkania, a było już tylko 2:3! Akcję nakręcił Dominik Buczek, podał do Konrada Bukowickiego, a ten z pierwszej piłki zgrał do Janka Ryszewskiego, który nie miał problemów z pokonaniem Stefana Neculi. Który to już raz Adrenalinę gubi wysokie prowadzenie, którego nie potrafi dowieźć do samego końca? Ale taki już urok podopiecznych Piotrka Ostapiuka w ostatnich tygodniach i jako postronni obserwatorzy nie mieliśmy im tego za złe. Wręcz przeciwnie – dzięki tej niefrasobliwości, spotkania z udziałem ekipy z Ząbek są bardzo ciekawe i trzymają w napięciu do końca. Faworyci mieli jednak nadzieję, że tym razem nerwy w samej końcówce potrzebne nie będą. I starali się coś w tym kierunku zrobić – w 27 i 29 minucie szansami dysponowali Paweł Żukowicz i Kryspin Polewaczyk. Strzał pierwszego obronił jednak Michał Krawczyk, a uderzenie drugiego poleciało obok słupka. Oponent nie zamierzał się jednak przyglądać, jak Adrenalina ucieka mu z narożnika i w 33 minucie Dominik Buczek również zagroził świątyni Stefana Neculi i przy tej okazji zabrakło dosłownie centymetrów. Ale najciekawsze rzeczy zaczęły się dziać od 36 minuty. Wtedy w polu karnym Atomowych doszło do ogromnego zamieszania. Zawodnicy w zielonych koszulkach niemal cudem uratowali się od straty gola, po czym wyszli z błyskawiczną kontrą, którą w nieprzepisowy sposób zatrzymał Kryspin Polewaczyk. Sędzia ukarał go żółtą kartką oraz rzutem wolnym, a ten na bramkę zamienił Adam Andrzejewski! Nie dość więc, że Orzechy doprowadziły do remisu, to jeszcze miały blisko 2 minuty gry w przewadze. Ale tych okoliczności już nie wykorzystały, chociaż jedna dogodna okazja była, ale znów dały znać o sobie nieprzystosowane na halę buty Adriana Ziółkowskiego, przez które stracił równowagę a zespół szansę, by wyjść na prowadzenie. Siły się więc wyrównały a wtedy do głosu doszli faworyci. Na początku ostatniej minuty spotkania co prawda dwukrotnie spudłował Marek Kowalski, ale w kolejnej akcji nic już nie odebrało radości ekipie z Ząbek. Grzegorz Cybulski przerwał dalekie podanie Michała Krawczyka, w środku pola stykową piłkę wygrał Piotrek Ostapiuk, zagrał do Roberta Śwista a ten z najbliższej odległości pokonał bramkarza Atomowych i za chwilę wpadł w ramiona asystenta i kolegów z drużyny. Teraz Atomowe musiały już mocno zaryzykować i to się niestety nie opłaciło, bo tuż przed końcową syreną dobił ich ponownie Robert Świst i były to praktycznie pierwsze chwile, od których mogliśmy traktować zwycięzców jako pełnoprawnych uczestników drugiej ligi. Kto by jednak pomyślał po pierwszych fragmentach tego spotkania, że będzie ono tak zażarte i w wielu momentach nacechowane nie do końca pozytywnymi emocjami. Ale to już zostawmy. Adrenalina na przestrzeni całego sezonu na pewno na ten awans zasłużyła i teraz pozostaje jej poszukać szansy na mistrzostwo. Nie wszystko zależy od niej, lecz to co zależy, zespół na pewno postara się wykonać jak najlepiej. Co się zaś tyczy Orzechów, to szkoda, że tak ambitnie nie prezentowali się na przestrzeni całej edycji. Umiejętności mają, chęci również nie brakuje, ale ich nieregularność jest porażająca. Szkoda, bo może się okazać, że do podium zabraknie im jednego punktu...