8. Kolejka     II liga NLH     Sezon:  2016-2017

Łabędzie

5 - 6

Al-Mar


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  8 lutego 2017   Godzina:  21:30

Sędzia: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Adam Jurkowski (14), Krystian Panek (15), Rafał Raczkowski (25), Krzysztof Skrzat (33), Adrian Raczkowski (34) - Łukasz Godlewski (6, 7), Paweł Maliszewski (16), Maricn Rychta (27, 36 - k., 39)

Asystenci:

Michał Mikos (14), Maciej Pietrzyk (25), Adam Jurkowski (33, 33) - Błażej Kaim (6), Łukasz Godlewski (16, 27), Paweł Maliszewski (39)

Przebieg: 0:1, 0:2, 1:2, 2:2, 2:3, 3:3, 3:4, 4:4, 5:4, 5:5, 5:6

Kartki: Maciej Pietrzyk (29) - Mateusz Żebrowski (13)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Al-Mar


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Hit 8.kolejki drugiej ligi! Po tym meczu wiele sobie obiecywaliśmy, bo jedni i drudzy lubią grać ofensywnie, zawsze po strzeleniu jednego gola szukają następnych, a tutaj dodatkowo szło o wyrobienie sobie idealnej pozycji przed ostatnią kolejką. Do tego było potrzebne zwycięstwo, bo remis mógł sprawić, że tam gdzie biła się ta dwójka, mógłby skorzystać Stankan, nie wspominając już o Bad Boys, którzy mieliby mistrzostwo na wyciągnięcie ręki. Ale w środę od godziny 21:30 ani zawodnicy Al-Maru ani Łabędzi nie zastanawiali się, co będzie gdyby. Tutaj liczyła się wyłącznie teraźniejszość i w tym momencie możemy już napisać, że nie spodziewaliśmy się, iż to starcie przyniesie tak dużo emocji. I aż żal było, iż po końcowym gwizdku ktoś musiał schodzić z boiska pokonany...

Ale tutaj wcale nie zapowiadało się na emocjonującą końcówkę. Łabędzie wyszły bowiem na mecz w ultra-ofensywnym ustawieniu, z Michałem Mikosem w bramce. Chociaż sformułowanie, które sugerowałoby, że faktycznie stał on między słupkami jest nie na miejscu. Takiego występu bramkarza, który co chwilę wbiegał w pole karne przeciwnika, kiwał rywali, podawał i strzelał – dawno już nie widzieliśmy. Wyglądało to, jakby Michał był zupełnie pozbawiony układu nerwowego a mecz nie był spotkaniem o pierwszą ligą, a towarzyską gierką, gdzie wynik nie ma znaczenia. Co więcej – jego wyjścia z bramki, chociaż bardzo ryzykowne, ani z razu z jego błędu nie skończyły się straconym golem. Niestety koledzy z pola bezbłędni nie byli i już w 2 minucie Łukasz Godlewski mógł zdobyć prowadzenie dla Al-Maru, ale strzelił obok słupka. Ten zawodnik był jednak bardzo aktywny w początkowych fragmentach i w 6 minucie dopiął swego. Dostał szybkie podanie od Błażeja Kaima, podbiegł z piłką kilkanaście metrów i strzelił obok Michała Mikosa, dając prowadzenie ekipie z Wołomina. Nie minęło nawet pół minuty, a na tablicy świetlnej zrobiło się już 2:0! Strata Rafała Raczkowskiego, pusta bramka i Łukasz Godlewski kompletuje dublet. Ale mylił się ten kto sądził, że w jakikolwiek sposób wpłynie to na postawę Łabędzi. Zawodnicy grali swoje, ryzykowali jeszcze bardziej, tyle ze brakowało efektów. I wtedy z pomocną dłonią przyszedł Mateusz Żebrowski. Głupia żółta kartka, 120 sekund gry w przewadze zespołu z Sulejówka i lada moment robi się 2:2! Najpierw dość szczęśliwe trafienie inkasuje Adam Jurkowski, a później bezpośrednio z rzutu wolnego gola zdobywa Krystian Panek. Ale gdy tylko siły się wyrównują, Al-Mar ponownie obejmuje prowadzenie. Zespół wychodzi z bardzo groźną kontrą, Łukasz Godlewski w tempo podaje do Pawła Maliszewskiego i jest 3:2! I to wcale nie musiało być ostatnie słowo tej ekipy w pierwszej połowie, bo w 17 minucie miała kolejne dwie wyborne okazje, by powrócić do dwóch goli różnicy. Dwukrotnie strzelał Paweł Maliszewski i dwa razy świetnie zachował się Michał Mikos, przez co rezultat 3:2 stał się obowiązującym po pierwszej odsłonie. A skoro tutaj tyle się działo, to nawet nie chcieliśmy sobie wyobrażać, jak będzie wyglądała finałowa część tego fantastycznego spektaklu.

A gdy w końcu ponownie wybrzmiał gwizdek sędziego, Al-Mar znowu mógł zapewnić sobie bramkowy spokój. Kolejna prosta strata Rafała Raczkowskiego, piłka ląduje przy nodze Łukasza Godlewskiego, a ten mógł dogrywać do jeszcze lepiej ustawionego Adama Barana, lecz widząc pustą bramkę strzelał i do celu zabrakło kilku metrów. Łabędzie utrzymują się więc w grze, a w 25 minucie doprowadzają do remisu! Gola po podaniu Maćka Pietrzyka zdobywa Rafał Raczkowski, lecz radość w obozie Łabędzi jest krótka, bo w 27 minucie Łukasz Godlewski podaje z autu do Marcina Rychty, a ten w dość ekwilibrystyczny sposób pokonuje Michała Mikosa i przewaga jednego trafienia nadal się utrzymuje. Z kolei w 29 minucie Al-Mar otrzymuje prezent – Maciek Pietrzyk zasiada na ławce kar i wicelider tabeli ma wyborne okoliczności, by pozbawić przeciwnika jakichkolwiek złudzeń. Niestety – gra w przewadze nie jest tego wieczora najsilniejszą stroną zespołu Marcina Rychty i zamiast wyniku np. 5:3, w 33 minucie Krzysiek Skrzat wyrównuje stan pojedynku! Jego fantastyczne dotknięcie piłki zupełnie zaskakuje Błażeja Kaima, a gdyby złych wiadomości dla Al-Maru było mało, to w kolejnej akcji Adrian Raczkowski przymierza po dalszym słupku i jest 5:4! Radość jednych, konsternacja drugich! Teraz to Łabędzie są o krok od pierwszej ligi, lecz w 36 minucie zostaje przeciwko nim odgwizdany rzut karny. Maciek Pietrzyk w niegroźnej sytuacji popycha Adriana Rychtę, a sędzia decyduje się wskazać na punkt oddalony od bramki o sześć metrów. Ani winowajca, ani jego koledzy nie mogą pogodzić się z taką interpretacją, zwłaszcza, że Marcin Rychta pokonuje Michała Mikosa i znowu jest remis! Łabędzie sfrustrowane tym co stało się przed chwilą, konstruują kolejną akcję a ta powinna zakończyć się golem! Wyśmienite okoliczności do zdobycia bramki nr 6 miał Adrian Raczkowski, lecz z bliska posłał piłkę obok słupka! Wynik 5:5 utrzymuje się aż do 39 minuty a wtedy samego siebie przechodzi kapitan Al-Maru. Widząc, że Michał Mikos gra wysoko przed własną świątynią, czychając na jakiś przechwyt, gdy tylko dostał piłkę, od razu posłał ją w kierunku bramki rywali a piłka po tym, jak przelatuje kilkadziesiąt metrów, wpada do siatki! Zawodnicy w granatowych koszulkach są więc o nieco ponad 60 sekund, od pozbawienia się jakichkolwiek szans na awans! Ale mimo ogromnych nerwów, potrafią jeszcze raz rozmontować defensywę Al-Maru. Michał Mikos zagrywa do Adama Jurkowskiego, ten ma przed sobą praktycznie tylko bramkarza i... strzela obok bramki. Na więcej czasu już nie starcza i trzy punkty jadą do Wołomina! Najchętniej podzielilibyśmy je po połowie dla obu stron, bo to był kapitalny mecz, który mógłby trwać jeszcze kilkanaście minut. Al-Mar miał trochę więcej szczęścia i zachował więcej zimnej krwi w kluczowym momencie, ale to nie znaczy, że możemy cokolwiek zarzucić Łabędziom. Walczyli wspaniale, nie byli tego wieczora słabsi i choćby z tych dwóch powodów trudno było im przełknąć gorycz porażki. To była piękna przegrana i może się nawet okazać jedyną w sezonie. Ale nie zmieni to faktu, że drzwi do nocnoligowej elity, zamknęły się przed tą ekipą przynajmniej na rok...