8. Kolejka     II liga NLH     Sezon:  2016-2017

FC United

1 - 10

Bad Boys


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  8 lutego 2017   Godzina:  23:00

Sędzia: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Konrad Miszczyński (39) - Konrad Bylak (6, 18, 29, 33), Mateusz Domżalski (18), Adam Matejak (24, 28), gol samobójczy (35), Zbigniew Brzózka (39), Albert Woźniak (40)

Asystenci:

Maciej Grabowski (39) - Adam Matejak (6, 18), Konrad Bylak (24), Albert Michniewicz (28), Mateusz Domżalski (33)

Przebieg: 0:1, 0:2, 0:3, 0:4, 0:5, 0:6, 0:7, 0:8, 0:9, 1:9, 1:10

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Bad Boys
8
gol 2
gol 2
26
gol 4
gol 1


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Los usunął z drugi ostatnie przeszkody i zawodnicy Bad Boys niemal wjeżdżali na autostradę do pierwszej ligi. Żeby wykonać ostatni krok, musieli pokonać FC United, a więc zespół który w tym sezonie mocno odbijał się od ligowych potentatów i nie przypuszczaliśmy, że będzie w stanie postraszyć Złych Chłopców. Tym bardziej, iż w środę po raz kolejny zabrakło Kamila Czyżaka a bez niego jakość drużyny z Zielonki spada diametralnie. To, w połączeniu z najsilniejszym możliwym zestawieniem Bad Boys, dawało raczej proste równanie – jeśli podopieczni Grześka Kurka sami się tutaj nie wyłożą, to ich awans stanie się faktem. A ponieważ od samego początku spotkania przewaga faworytów była spora, to wszystko wskazywało na to, że po końcowym gwizdku zawodnicy w żółtych koszulkach będą mogli wznieść chóralne okrzyki i zacisnąć pięści w geście dobrze wykonanej roboty.

A wszystko mogło się rozpocząć po myśli Złych Chłopców już w 42 sekundzie – na strzał zdecydował się Adam Matejak i piłka obiła słupek. Adam Księżopolski został więc szybko postawiony w stan gotowości i to uczucie towarzyszyło mu już do samego końca. Faworyci byli bowiem aktywni, często konstruowali ofensywne akcje i w 6 minucie dopięli swego. Konrad Bylak zwiódł pilnującego go Daniela Bartczaka i mocnym strzałem z prawej nogi nie dał najmniejszych szans golkiperowi United. A za chwilę powinno być 2:0, gdy z niedokładnego podania bramkarza o mało nie skorzystał Adam Matejak. Chcąc jednak zdobyć gola efektownego, postarał się o lob nad golkiperem, który ostatecznie okazał się zdecydowanie za wysoki. Nie zniechęcało to jednak zespołu z Ostrówka i w 10 minucie szansą dysponował tym razem Mateusz Domżalski. Uderzenie z lewej nogi, lecz Adam Księżopolski broni „parkanami” i piłka ucieka daleko od bramki. Nie była to może najbardziej dogodna okazja, ale nawet o takiej tylko pomarzyć mogli podopieczni Maćka Grabowskiego. Oni praktycznie w ogóle nie zagrażali świątyni Alberta Michniewicza, a na domiar złego – w 15 minucie żółtą kartkę zobaczył Tomek Rzepniewski i to mógł być gwóźdź do trumny miejscowych. Na szczęście przyjezdni nie wykorzystali okresu gry w przewadze, czym być może trochę uśpili swoich rywali. Gdy bowiem siły na parkiecie się wyrównały, Bad Boys wyprowadzili groźną kontrę, którą perfekcyjnie wykończył Mateusz Domżalski i było 2:0. A od razu w następnej akcji, na 3:0 podwyższył Konrad Bylak i u zawodników United widać było spuszczone głowy. Wiedzieli, że musiałby się zdarzyć cud, by wrócili do tego spotkania, ale tak naprawdę nie mieli żadnych argumentów, by na taki scenariusz liczyć.

Na początku drugiej połowy drużyna z Zielonki stworzyła sobie jednak niezwykle dogodną okazję, by jej licznik z bramkami wreszcie wystartował. Albert Michniewicz fenomenalnie obronił jednak zarówno pierwsze, jak i drugi uderzenie konkurentów i tym chyba ostatecznie pozbawił ich złudzeń, że jeszcze długo nie będą mieli okazji, by cieszyć się z gola. Tym bardziej, że w 24 minucie Adam Matejak efektowną główką po raz czwarty zmusił do kapitulacji Adama Księżopolskiego i stało się jasne, że nikt i nic kompletu punktów Bad Boysom nie zabierze. Szczególnie, że faworyci ani myśleli zatrzymywać się na czterech bramkach i ciągle szukali okazji do następnych. Prym wiedli ich najskuteczniejsi zawodnicy, którzy poprawiali swoje indywidualne dorobki i w 29 minucie było już 6:0. Przy takim wyniku United dysponowali następnymi wybornymi okolicznościami, by zainkasować tutaj choćby trafienie honorowe, ale Tomek Rzepniewski nie potrafił zamknąć podania jednego z kolegów, będąc praktycznie metr od bramki. To się mściło i na nieco ponad 60 sekund przed zakończeniem pojedynku, rezultat brzmiał już 9:0! Albertowi Michniewiczowi bardzo zależało wtedy, by koledzy z pola wciąż byli czujni i by nie pozwolili miejscowym, by ci mieli okazję popsuć jego czyste konto. Ale to się niestety nie udało – w 39 minucie Maciek Grabowski podał z rzutu wolnego do Konrada Miszczyńskiego, a ten ładnie zmieścił futbolówkę przy słupku i gospodarze uratowali honor. Przynajmniej w jakimś małym stopniu, bo tuż przed końcową syreną dobił ich jeszcze Albert Woźniak i po raz drugi w sezonie Źli Chłopcy przekroczyli barierę dziesięciu zdobytych bramek. Ale nie to było tego wieczora najważniejsze – kolejne trzy punkty pozwoliły ekipie Grześka Kurka na awans do elity Nocnej Ligi! I tutaj naprawdę nie ma jakiegokolwiek przypadku. Świetna atmosfera w drużynie, doskonałe wzmocnienia, wola walki w trudnych chwilach – to wszystko spowodowało, że na mecze z Bad Boys w przyszłym sezonie czekają już Sami Swoi czy Stara Gwardia. I przy kolejnych rozsądnych decyzjach personalnych, wcale nie musi być tak, iż przygoda z pierwszą ligą, będzie jedynie jednosezonowa. Zresztą – na razie nie ma co o tym myśleć, tylko trzeba się cieszyć, a następnie zmusić do jeszcze jednego wysiłku. Wygrywając w ostatniej kolejce z Łabędziami, zespół z Ostrówka zapewni sobie mistrzostwo drugiej ligi! Byłaby to naprawdę nieprawdopodobna historia, zwłaszcza jak przypomnijmy sobie początki tej drużyny. O tym wszystkim być może będzie okazja napisać po ostatniej kolejce. W niej cel do zrealizowania będą mieli również zawodnicy United. Mając w swoim dorobku zaledwie sześć punktów, muszą wygrać z Ryńskimi lub przynajmniej zremisować, licząc jednocześnie na przegraną JSJ ze Stankanem. Czy podobnie jak przed rokiem, tak i teraz podopieczni Maćka Grabowskiego zabiorą głowę spod gilotyny w ostatniej chwili? Wszystko będzie jasne za nieco ponad dwa tygodnie.