8. Kolejka     II liga NLH     Sezon:  2016-2017

NetServis

2 - 4

Magnatt.eu


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  8 lutego 2017   Godzina:  20:00

Sędzia: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Kamil Śliwowski (20), Konrad Szulim (40) - Mariusz Wdowiński (4), Hubert Zach (24, 37), gol samobójczy (32)

Asystenci:

Mateusz Gontarz (20), Damian Boryn (40) - Maciej Sadocha (24)

Przebieg: 0:1, 1:1, 1:2, 1:3, 1:4, 2:4

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Magnatt.eu


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Lambada i Stankan cele minimum na ten sezon osiągnęły. Ci pierwsi nie mają się już co obawiać spadku, a drudzy na dobre zakotwiczyli w górnej połowie tabeli, i wciąż mają szansę, by stanąć nie tylko na podium, ale nawet wywalczyć awans. Tym samym motywacja podopiecznych Mariusza Wdowińskiego wydawała się większa od tej po stronie przeciwników, chociaż drużyna z Kobyłki nie miała tutaj nic do stracenia, żadna presja na niej nie ciążyła, więc nic nie stało na przeszkodzie, by zaprezentować się z dobrej strony. I to – mimo porażki – w pełni się Lambadzie udało.

Samo spotkanie również mogło się rozpocząć po myśli zawodników Pawła Roguskiego, którzy już w 1 minucie popisali się składną akcją i sam kapitan oddał strzał z dogodnej pozycji, ale piłka poleciała znacznie obok bramki. To było ostrzeżenie dla faworytów, że Lambada nie odpuści i ekipa w biało-czarnych koszulkach wzięła ten alarm na poważnie. W 4 minucie Maciek Sadocha uderzył w słupek, a ponieważ futbolówka doleciała do Mariusza Wdowińskiego, to ten nie zastanawiał się i natychmiast wpakował ją do praktycznie pustej bramki. Ale mylił się ten, komu wydawało się, że to trafienie otworzy spotkanie. Zespoły wciąż nie miały w planach odsłonięcia się, co spowodowało, iż dopiero w końcówce pierwszej połowy mieliśmy do czynienia z poważnymi emocjami. Lambada była blisko wyrównania w 16 minucie, gdy ładnie rozegrała rzut wolny, Paweł Roguski podał do Mateusza Gontarza, ale uderzenie tego lewonożnego zawodnika pozostawiało mnóstwo do życzenia. Za chwilę kolejna szansa ekipy przegrywającej, Damian Boryn przejmuje piłkę i strzela, lecz Artur Jaguszewski jest czujny i nie daje wpaść futbolówce do siatki. W odpowiedzi Stankan dwukrotnie stwarza zagrożenie za sprawą Mariusza Rutkowskiego, ale nic z tego ostatecznie nie wychodzi. Z kolei w 20 minucie Lambada przyciska. Najpierw Paweł Roguski zagrywa do Mateusza Gontarza, tyle że ten jest zmuszony do oddania uderzenia ze słabszej, prawej nogi i piłka ląduje w „koszyczku” bramkarza. Ale co nie udaje się wtedy, udaje się za chwilę. Mateusz Gontarz podaje z rzutu rożnego do Kamila Śliwowskiego, ten strzela z pierwszej piłki i do przerwy mamy remis! Wynik 1:1 był zresztą zasłużony, bo tutaj nikt nie zrobił wystarczająco dużo, by na odpoczynek schodzić zadowolonym z siebie.

Na szczęście druga połowa była znacznie ciekawsza, a wszystko ustawiła bramka z 24 minuty. Maciek Sadocha ograł na skrzydle Karola Szulima, mocno dograł do Huberta Zacha, a ten ze stoickim spokojem pokonał Tomka Włodarza i Stankan ponownie był na minimalnym prowadzeniu. I miał niezłe okazje, by podwyższyć stan posiadania i nie martwić się, że końcówka meczu może być nerwowa. W 28 minucie Mariusz Wdowiński trafił w słupek, a chwilę wcześniej Mariusz Rutkowski także miał dobrą okazję, ale golkiper Lambady nie dał się zaskoczyć. Czujny pozostawał również Artur Jaguszewski, który musiał interweniować po jednej z szarż Kamila Śliwowskiego. Mecz rozkręcał się, a już w 30 minucie mieliśmy apogeum emocji. Najpierw piłkę stracił Mateusz Krajewski i wystarczyło, że Mateusz Gontarz dokładnie poda do Kamila Śliwowskiego, lecz czyniąc to niezdarnie, Stankanowi błąd jednego z zawodników uszedł na sucho. Od razu akcja poszła w drugą stronę, a tam Mariuszowi Rutkowskiemu zabrakło centymetrów, bo po raz kolejny bramka Lambady zadrżała po tym, jak została obita pionowa część jej konstrukcji. Ale już w 32 minucie nic ekipie z Kobyłki nie pomogło. Po wbiciu Jomy w pole karne, Michał Krajewski był gdzie być powinien, tyle że jego dołożenie stopy do futbolówki pozostawiało dużo do życzenia. Na jego szczęście piłka tak niefortunnie odbiła się od golkipera przeciwników, że wpadła do siatki i tym sposobem faworyci powiększyli swoją przewagę. Teraz drużyna Pawła Roguskiego musiała już zaryzykować i na ostatnie minuty wymieniła Tomka Włodarza na Damiana Boryna. Ten manewr nie tylko nie przyniósł jednak oczekiwanych efektów, ale z jego powodu w 37 minucie Hubert Zach zdobył jedną z łatwiejszych bramek w swojej przygodzie z piłką. Lambadę stać było jeszcze na doprowadzenie do stanu 2:4 i takim też rezultatem to starcie się zakończyło. Triumfatorzy okazali się zespołem bardziej wyrachowanym, który mimo wszystko stworzył więcej okazji podbramkowych i który zasłużenie dopisał do swojego konta trzy punkty. Dzięki nim podium jest już na wyciągnięcie ręki i trzeba już tylko pokonać JSJ Development. Czy pozwoli to na brązowe medale, a może srebrne i awans? Dowiemy się 1 marca. Co do Lambady, to zagrała na tyle, na ile było ją stać. Gdyby w drugiej połowie udało się utrzymać dłużej wynik remisowy, wtedy końcówka byłaby ciekawsza i mogło się w niej zdarzyć wszystko. A tak brak szczęścia w połączeniu ze złym rozegraniem schematu z lotnym bramkarzem i skończyło się porażką. Problem zespołu z Kobyłki polega na tym, że jej skład jest mocno zróżnicowany pod względem umiejętności, podczas gdy w Stankanie wszyscy są na jednym, bardzo zbliżonym poziomie. To pozwala tej drużynie grać przez 40 minut na wysokich obrotach, a Lambada na podobny komfort nie może sobie pozwolić. A wiadomo, że „to są właśnie te detale”.