8. Kolejka     I Liga NLH    Sezon:  2016-2017

AbyDoPrzodu

4 - 1

Kartonat


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  9 lutego 2017   Godzina:  20:30

Sędzia: Dariusz Łazicki

Strzelcy:

Rafał Radomski (18, 35), Artur Radomski (29), Mateusz Lewandowski (38) - Arkadiusz Stępień (14)

Asystenci:

Konrad Kupiec (18), Michał Wytrykus (29), Przemysław Wycech (38) - Krzysztof Włodyga (14)

Przebieg: 0:1, 1:1, 2:1, 3:1, 4:1

Dodatkowe informacje: W 40 minucie Michał Wytrykus nie wykorzystał rzutu karnego (strzał obroniony)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Kartonat


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

W dole tabeli pierwszej ligi zrobiło się bardzo ciasno. Tutaj każdy punkt mógł być na wagę złota, z czego zdawali sobie sprawę zarówno przedstawiciele Andromedy, jak i Strop-Budu. Przegrany był jedną nogą w drugiej lidze i była to wystarczająca motywacja, by w czwartkowy wieczór dać z siebie wszystko i nawet nie próbować odwlekać uratowania pierwszej ligi w ostatniej kolejce. Dawna Szóstka – jeśli chodzi o ratowanie się przed spadkiem z najwyższej klasy rozgrywkowej jest zahartowana. Rok temu również niemal rzutem na taśmę uratowała swój byt i gdybyśmy mieli obstawiać wynik tej konfrontacji, to właśnie jej dawaliśmy większe szanse. Ale z drugiej strony – Andromeda to taka drużyna, gdzie jeden zawodnik może przechylić losy spotkania, a takich graczy w obozie Wojtka Kuciaka jest kilku. Z niecierpliwością czekaliśmy więc na pierwszy gwizdek.

A gdy ten wybrzmiał, na parkiecie długo nie działo się nic godnego odnotowania. Tempo raczej usypiające i dopiero od 6 minuty, gdy Karol Sochocki strzelił obok słupka, zrobiło się ciekawiej. W odpowiedzi swoich sił spróbował Artur Radomski, który także posłał futbolówkę obok aluminium, z kolei 60 sekund później żółtą kartkę zobaczył Kamil Melcher. To była pierwsza okazja Andromedy, by wykorzystać liczebną przewagę i zapewnić sobie spokój na dalszą część spotkania. Ale niestety – poza jednym strzałem Krzyśka Włodygi, dość łatwo obronionym zresztą przez Michała Wytrykusa, więcej akcji Błękitnym stworzyć się nie udało. Paradoksalnie – lepiej im szło, gdy na parkiecie była identyczna liczba zawodników i w 14 minucie udało im się objąć prowadzenie! Krzysiek Włodyga zagrał do Arka Stępnia, a ten mimo że miał na plecach przeciwnika, zdołał odwrócić się z piłką w kierunku bramki i posłał ją obok bezradnego bramkarza Strop-Budu. I to wcale nie musiał być koniec bramkowej aktywności Andromedy, bo w 17 minucie mocnym strzałem popisał się Karol Sochocki, lecz Michał Wytrykus sparował piłkę na rzut rożny, a z tego stałego fragmentu gry wspomniany Karol Sochocki szybko zagrał do Arka Stępnia, który z bliskiej odległości nie zdołał jednak wpakować futbolówki do siatki. Przewaga dwóch bramek oznaczałaby duży komfort, ale zamiast tego już po chwili mieliśmy remis. Konrad Kupiec szybko rozegrał rzut wolny podyktowany w niewielkiej odległości od pola karnego przeciwników, podał do Rafała Radomskiego a ten płaskim strzałem pokonał Marcina Dudka i było 1:1! Ale takim rezultatem pierwsza połowa wcale nie musiała się zakończyć. W 19 minucie Andromeda miała kapitalną szansę, by znów być o bramkę z przodu. Arek Stępień wymanewrował już nawet Michała Wytrykusa i uderzył w kierunku pustej bramki, ale tam jak spod parkietu wyrósł Mateusz Lewandowski i wybił Jomę, niechybnie zmierzającą do siatki. Drużyna z Kobyłki miała więc czego żałować, bo liczba stworzonych przez nią okazji predestynowała do prowadzenia w tym spotkaniu, a tak o wszystkim miało zadecydować ostatnich 20 minut.

Finałowa część meczu miała jeszcze bardziej interesujący przebieg niż ta przed chwilą zakończona. A wszystko mogło się zacząć świetnie dla Andromedy, która od 24 minuty ponownie przez 120 sekund grała z przewagą zawodnika. Żółtą kartkę zobaczył Artur Radomski, lecz po raz drugi bracia Włodyga i spółka nie potrafi skorzystać z prezentu ofiarowanego im przez przeciwnika. A wiadomo, że jeżeli nie chcesz prowadzić 2:1, to za chwilę będziesz w identycznych rozmiarach przegrywał. Pierwsze ostrzeżenie w drugiej połowie Błękitni otrzymali w 28 minucie. Rafał Radomski zagrał na wolne pole do Mateusza Lewandowskiego, a ten miał przed sobą tylko Marcina Dudka, ale bramkarz nie dał się wywieść w pole i obronił strzał rywala, z kolei dobitka Kamila Melchera poleciała wysoko nad poprzeczką. Ta sytuacja była znacznie bardziej klarowna niż następna stworzona przez Strop-Bud, ale to właśnie po niej zrobiło się 2:1! Michał Wytrykus zagrał daleką piłkę, którą w teorii zawodnicy Andromedy powinni w łatwy sposób skonfiskować. Tyle że między Maćkiem Włodygą a Marcinem Dudkiem doszło do nieporozumienia, na którym skorzystał Artur Radomski i w ten głupi sposób Andromeda musiała odrabiać straty! I niewiele brakowało, by wynosiły one więcej niż jeden gol, bo lada moment minimalnie obok słupka strzelał Mateusz Lewandowski. Niestety chaos jaki zapanował w zespole Wojtka Kuciaka udzielił się zawodnikom rezerwowym i w 33 minucie przeprowadzili oni taką zmianę, że na boisku przez pewien czas było sześciu graczy. Sędzia ukarał więc kartką Maćka Włodygę i mimo że przegrywający dzielnie trzymali się w osłabieniu, to w 35 minucie stracili kolejną „głupią” bramkę. Strzałem bezpośrednio z rzutu wolnego zaskoczył ich Rafał Radomski, bo piłka tylko sobie znanym sposobem przeszła przez dziurawy mur stworzony z zawodników w błękitnych koszulkach. W tym momencie Andromeda była już pod ścianą. Wycofała jeszcze bramkarza, ale tego wieczora raziła nieskutecznością w trakcie gry w przewadze i nie inaczej było pod koniec spotkania. Nie dość, że zawodnicy nic nie strzelili, to stracili bramkę na 1:4 a od porażki 1:5 uratował ich Marcin Dudek, który obronił rzut karny wykonywany przez Michała Wytrykusa w ostatniej sekundzie. Było to jednak marne pocieszenie, bo ta porażka w połączeniu z bardzo niekorzystnymi dla Andromedy innymi rezultatami spowodowała, że zespół ten nie obronił w dziesiątej edycji statusu pierwszoligowicza. Bez względu na wynik starcia z In-Plusem, chłopaki spadną o klasę niżej i chyba trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie jest to przypadek. Wrażenie jest takie, że Andromeda nie wykorzystywała potencjału jaki ma, a i kilku zawodników nie prezentowało się w tym sezonie tak, jak jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Do tego kilka przegranych meczów „na styku” i czarny scenariusz stał się faktem. Strop-Bud może z kolei cieszyć się z pozostania w nocnoligowej Ekstraklasie. W czwartek wykorzystał prezenty darowane mu przez przeciwnika i wyjątkowo wcześnie (jak na siebie) zdołał przekroczyć magiczną liczbę 9 punktów w sezonie. I nikt z tego z powodu nie płacze – chłopaki z Duczek to solidny pierwszoligowiec, z którym zawsze gra się trudno, a takich drużyn w najwyższej klasie po prostu potrzeba.