8. Kolejka     I Liga NLH    Sezon:  2016-2017

Stara Gwardia

6 - 6

AutoDelux


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  9 lutego 2017   Godzina:  22:00

Sędzia: Dariusz Łazicki

Strzelcy:

Mikołaj Tokaj (15, 28), Arkadiusz Choiński (17), Paweł Błesznowski (26), Łukasz Choiński (29), gol samobójczy (39) - Damian Zawadzki (24, 32), Patryk Wróblewski (24, 25), Kuba Zasadziński (37), Mateusz Antoniak (40)

Asystenci:

Łukasz Choiński (15, 17, 28), Paweł Nowacki (26), Mikołaj Tokaj (29) - Mateusz Antoniak (24, 37), Damian Zawadzki (24, 25), Paweł Gołaszewski (40)

Przebieg: 1:0, 2:0, 2:1, 2:2, 2:3, 3:3, 4:3, 5:3, 5:4, 5:5, 6:5, 6:6

Kartki: Mateusz Antoniak (16)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
AutoDelux


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Zarówno Sami Swoi jak i Stara Gwardia od samego początku byli zaliczani do grona faworytów pierwszej ligi. Niestety jedni i drudzy nie ustrzegli się wpadek po drodze, dlatego ich mecz nie decydował o mistrzostwie najwyższej klasy rozgrywkowej, jakkolwiek miał na całą sytuację ogromny wpływ. W przypadku zwycięstwa Swojaków lub remisu, zespół ten miał dość komfortową sytuację przed ostatnią kolejką, gdzie z Ostropolem wystarczałby mu podział punktów. Z kolei Gwardziści znajdowali się w miejscu, gdzie nie wszystko zależało od nich, co jednak nie spędzało tej ekipie snu z powiek. Oni w ósmej serii chcieli po prostu wykonać swoje zadanie, bez względu na to w jakich okolicznościach postawi ich to przed finałową kolejką. Dla wielu postronnych obserwatorów byli zresztą faworytami, bo w ostatnim okresie prezentowali bardzo wysoką formę, a przecież Sami Swoi nadal grali bez swojego kluczowego ogniwa, czyli Adama Stańczuka. Jak to wszystko przełożyło się na wynik?

Mecz od początku przyjął scenariusz, którego łatwo można się było domyślić. Stara Gwardia cierpliwie budowała swoje ataki pozycyjne, prowadziła grę, z kolei przeciwnik liczył na dobrą obronę i kontry. Problem polegał na tym, że w bloku defensywnym trzykrotnych mistrzów NLH brakowało Marcina Jackiewicza, który od dwóch kolejek pełni funkcję awaryjnego bramkarza. Pod jego nieobecność w polu, liderem ostatniej formacji Swojaków był tego dnia Mateusz Antoniak i trzeba przyznać, że ze swojej roli wywiązywał się bez zarzutu. Tyle że Gwardziści tak naprawdę nie przejmują się tym, kto stoi po drugiej stronie boiska. Na ich wypracowane schematy trudno znaleźć receptę nawet najlepszej defensywie i z minuty na minuty ta teza zaczęła się potwierdzać. Beniaminek pierwszej ligi był w swoich okazjach bardzo groźny, ale nieskuteczny. W 4 minucie Marek Rogowski strzelił nad bramką, a w 5 minucie Paweł Nowacki również nie mógł się wstrzelić w świątynię przeciwników. Sami Swoi okazje mieli głównie po szybkich atakach i niewiele brakowało, by w 10 minucie Patryk Wróblewski pokonał Pawła Błesznowskiego, lecz ten zachował czujność i wynik wciąż się nie zmieniał. Ta sytuacja powinna się odwrócić w 11 minucie. Wtedy Gwardia miała obowiązek wyjść na prowadzenie, lecz dwukrotnie świetnie spisał się Marcin Jackiewicz, który zatrzymał strzał Marka Rogowskiego a za kilka sekund także Pawła Nowackiego. Napór ekipy Arka Choińskiego rósł, aż wreszcie po upływie kwadransa twierdza Swojaków padła. Łukasz Choiński szybko rozegrał rzut wolny, o którego podyktowanie (słuszne) pretensje mieli do sędziego konkurenci, piłka trafiła do Mikołaja Tokaja, ten zwiódł Mateusza Antoniaka i strzelił nie do obrony. Zarówno bramka, jak i jej okoliczności wybiły z rytmu Swojaków, którzy za chwilę stracili następnego gola, a przed przerwą mogli także trzeciego. Nie było się jednak z czego cieszyć, bo sytuacja i tak była zła i należało szybko coś wykombinować, by po przerwie przeciwnik nie uciekł z wynikiem na dobre.

Tyle że początek drugiej połowy mógł przynieść następnego gola Gwardzistom – ponownie nieskuteczny był Paweł Nowacki, podobnie zresztą jak Łukasz Choiński. W 23 minucie wybornymi okolicznościami, by pozbawić Swojaków jakichkolwiek złudzeń dysponował także Marek Rogowski, lecz jego lob z połowy boiska powędrował obok bramki. I wtedy stało się coś niewytłumaczalnego. Nagle Stara Gwardia stanęła, a Sami Swoi zaczęli grać niczym swój przeciwnik, czyli szybko i kombinacyjnie. To przyniosło efekt, w który ciężko było uwierzyć – z 0:2 na przestrzeni 120 sekund zrobiło się 3:2! Najpierw bramkę zdobył Damian Zawadzki, a później ten właśnie gracz asystował przy dwóch trafieniach Patryka Wróblewskiego i sytuacja zmieniła się diametralnie. Kuriozalny scenariusz trwał zresztą w najlepsze, bo w 26 minucie gola zdobył... bramkarz Gwardii. Jego strzał dość zaskakująco przedarł się przez dłonie Marcina Jackiewicza i mieliśmy remis 3:3! I teraz ponownie wigor odzyskał beniaminek. W 28 minucie prowadzenie dla Gwardzistów odzyskuje Mikołaj Tokaj, a lada moment do meczowego protokołu wpisuje się również Łukasz Choiński i z 2:3 jest 5:3! Sami Swoi nie odpuszczają i za chwilę zmniejszają straty do jednej bramki, aż wreszcie na 4 minuty przed końcem spotkania Kuba Zasadziński zmusza do kolejnej kapitulacji Pawła Błesznowskiego i znów jest remis! A to wcale nie koniec emocji. W 39 minucie Michał Sieńko wystawia piłkę jak na tacy Pawłowi Gołaszewskiemu a ten spektakularnie się myli. Ta sytuacja mści się bezlitośnie na Swojakach, gdy naciskany przez jednego z rywali Artur Pazio, wbija piłkę do własnej bramki! Teraz podopiecznym Arka Choińskiego potrzeba już tylko spokoju, bo czas działał na ich korzyść. Ale ponieważ to spotkanie było szalone od początku, aż do końca, to na kilkadziesiąt sekund przed finałową syreną, Sami Swoi wyrównali! Paweł Gołaszewski zgrał piłkę do Mateusza Antoniaka, a ten huknął z prawej nogi i Joma po dłoniach Pawła Błesznowskiego odbiła się od słupka i wpadła do siatki! Stara Gwardia w ostatnich sekundach próbowała jeszcze zadać decydujący cios, miała nawet rzut wolny z bliskiej odległości, lecz mimo dwóch prób Mikołaja Tokaja, wynik pozostał bez zmian. To świetne widowisko skończyło się więc podziałem punktów. Czy zasłużonym? Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć, natomiast trudno polemizować z tezą, że ekipą bardziej z niego niezadowoloną byli bracia Choińscy i spółka. Dwukrotnie prowadzili różnicą dwóch bramek i mimo całego swojego doświadczenia i wyrachowania nie potrafili tej przewagi obronić. To ostatecznie pozbawiło ich szans na mistrzostwo i jedyne o co powalczą za dwa tygodnie, to srebro. Natomiast złote medale wciąż są w zasięgu Samych Swoich. Swojaków należy pochwalić za determinację w czwartkowy wieczór, bo wyszli z niemałych opresji, co może być dla nich fajnym doświadczeniem przed Ostropolem, gdzie może również trzeba będzie gonić wynik. A może wtedy powróci już do składu Adam Stańczuk? Byłaby to świetna informacja nie tylko dla samej drużyny, ale i wszystkich kibiców, bo dzięki temu w wielkim finale zobaczylibyśmy najlepszych z najlepszych. Czy Swojacy znów zgarną tytuł dzięki zwycięskiemu remisowi? A może po raz pierwszy w historii NLH pierwsze miejsce przypadnie Ostropolowi? Już dziś zapraszamy na ten wielki hit, który odbędzie się 2 marca, w czwartek, o godzinie 21:30!