9. Kolejka     III liga NLH    Sezon:  2016-2017

Piorun

6 - 4

Adrenalina


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  28 lutego 2017   Godzina:  20:45

Sędzia: Łukasz Pawlikowski

Strzelcy:

Łukasz Prasek (18), Krzysztof Zawadzki (28, 33, 35, 40), Sławomir Lubelski (34) - Paweł Żukowicz (8, 26), Robert Świst (14), Marek Kowalski (37)

Asystenci:

Sławomir Lubelski (18, 33, 35), Artur Świderski (28), Paweł Ekiert (40) - Piotr Ostapiuk (8), Michał Pytkowski (26), Robert Świst (37)

Przebieg: 0:1, 0:2, 1:2, 1:3, 2:3, 3:3, 4:3, 5:3, 5:4, 6:4

Kartki: Sławomir Lubelski (20)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Adrenalina
11
wszedł
gol 1
gol 1


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Adrenalina miała jeszcze szansę, by awans do drugiej ligi uświetnić mistrzostwem. Niestety nie wszystko zależało od niej, bo oprócz wygrania z Piorunem, trzeba było liczyć na porażkę Maliny. Podopieczni Piotrka Ostapiuka chyba jednak nie łudzili się, że Przepite Talenty mogą im pomóc w realizacji celu, co nie zmieniało faktu, iż na wtorkowym zwycięstwie zależało im chociażby z tego powodu, by sezon zakończyć bez porażki. I to wydawało się zadaniem absolutnie do zrealizowania, bo ich ostatnim rywalem był Piorun. Drużyna Artura Świderskiego w ostatnim czasie wyraźnie spuściła z tonu, do tego miała problemy ze składem i chyba nikt nie przypuszczał, że będzie w stanie postawić się faworyzowanym przeciwnikom. Nie wskazywała na to również pierwsza połowa, przez długi czas tocząca się pod bramkowe dyktando Adrenaliny, która prowadziła nawet 2:0.

Zanim jednak padły tutaj pierwsze gole, mnóstwo do roboty mieli obydwaj bramkarze. Z jednej strony Stefana Neculę mocno angażowali Sławek Lubelski czy Łukasz Prasek, a z drugiej aktywni byli Paweł Żukowicz i Piotrek Ostapiuk, którzy szukali sposobu na Grześka Silickiego. I trzeba przyznać, że obydwa obozy miały naprawdę dogodne okazje, by otworzyć wynik znacznie wcześniej niż w 8 minucie. A właśnie wtedy kapitan Adrenaliny wyłożył futbolówkę jak na tacy Pawłowi Żukowiczowi, a ten pokonał golkipera Pioruna i sędzia wreszcie wskazał na środek boiska. Ten gol zmotywował przegrywających do jeszcze aktywniejszej postawy i naprawdę zespołowi w błękitnych koszulkach nie mogliśmy nic zarzucić. Były próby, były niezłe okoliczności, ale piłka jak zaczarowana nie chciała wpaść do świątyni Stefana Neculi. Co więcej -  niewiele brakowało, by w 11 minucie było już 0:2, gdy tylko dobre obrony Grześka Silickiego spowodowały, że Piorun nie musiał odrabiać dwubramkowej straty. Ale to było tylko odkładanie egzekucji w czasie, bo w 14 minucie błąd techniczny przytrafił się Pawłowi Ekiertowi a bezlitośnie wykorzystał go Robert Świst i faworyci przybliżyli się do zwycięstwa na koniec sezonu. Tyle że w końcówce pierwszej połowy nie wyglądali już tak dobrze, jak we wcześniejszych fragmentach. Piorun przejął inicjatywę, stwarzał duże zagrożenie i w 18 minucie Łukasz Prasek w końcu otworzył konto bramkowe swojego zespołu. Co prawda sytuacja wciąż była kiepska, ale na pewno nie tak zła, jak jeszcze przed kilkoma minutami. Niestety tuż przed syreną kończącą tę odsłonę nie popisał się Sławek Lubelski – głupia żółta kartka i Piorun musiał się liczyć z tym, że na początku drugiej połowy, czeka go heroiczna obrona przed skomasowanymi atakami oponenta.

Na jego szczęście Adrenalina nie potrafiła wykorzystać liczebnej przewagi. A gdy siły na parkiecie się wyrównały, to rywal miał więcej z gry i Stefan Necula nie mógł sobie pozwolić nawet na chwilę dekoncentracji. Na jego bramkę strzelali Sławek Lubelski i Artur Świderski i gdy wydawało się, że twierdza zespołu z Ząbek dość szybko zostanie w drugiej połowie zdobyta, to Adrenalina zdobyła gola numer trzy! Piorun grał w pewnym momencie na zbyt dużym ryzyku i po jednej z akcji, nie wrócił do obrony, a tam było dwóch przeciwników, którzy spokojnie wyprowadzili w pole Grześka Silickiego i Paweł Żukowicz przywrócił faworytom dwa gole buforu. To mogło zdołować zespół przegrywający, z kolei utwierdzić w przekonaniu przyszłych drugoligowców, że tutaj do zwycięstwa potrzeba już bardzo niewiele. I kto wie, czy przeświadczenie iż to spotkanie prawdopodobnie samo się dogra, nie zgubiło ekipy w białych trykotach. Coś się bowiem z tym zespołem stało, że od momentu strzelenia bramki numer 3 stanął. I chociaż początkowo miał mnóstwo szczęścia, bo Piorun dwa razy obił słupek jego bramki, to w za trzecim razem Krzysiek Zawadzki się nie pomylił i ten gol nakręcił machinę ekipy z Rembertowa. Lada moment mieliśmy już remis, a po błędzie Piotrka Ostapiuka i trafieniu Sławka Lubelskiego, ekipa Artura Świderskiego prowadziła! I po minach zawodników było widać, że oni tego spotkania już z rąk nie wypuszczą. Nie interesowało ich, że trzy punkty poza satysfakcją niewiele im dają – koniecznie chcieli tutaj wygrać i w 35 minucie Krzysiek Zawadzki podwyższył ich prowadzenie na 5:3! Wtedy obudziła się Adrenalina, która za sprawą Marka Kowalskiego zminimalizowała straty i to zapowiadało ogromne emocje w końcówce. Zwłaszcza, iż drużyna z Ząbek nie miała już nic do stracenia, a chcąc zachować miano niepokonanej drużyny, musiała postawić wszystko na jedną kartę. I przeholowała – tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego Stefan Necula zakiwał się z przeciwnikami, piłkę spod stóp wybił mu Paweł Ekiert, a futbolówkę do pustej bramki wpakował Krzysiek Zawadzki. Wynik 6:4 pozostał końcowym, a najbardziej ucieszyli się z niego zawodnicy Maliny, którzy wiedzieli, że właśnie zostali mistrzami trzeciej ligi. Adrenalinie nie udało się więc podtrzymać serii zwycięstw, która łącznie z poprzednim sezonem trwała czternaście spotkań. To i tak wynik godny podziwu, który tylko potwierdza, że podopieczni Piotrka Ostapiuka bezwzględnie zasłużyli na to, by za rok zagrać o klasę wyżej. I bez dwóch zdań – będą w niej przeciwnikiem trudnym dla każdego, bo to zespół zdyscyplinowany, ułożony taktycznie i który – z tego co wiemy – wciąż się pod tym względem rozwija. Zobaczymy, czy to wystarczy by spokojnie się w drugoligowym szeregu utrzymać, a może powalczyć o coś więcej? Co do Pioruna, to apetyty były na pewno większe niż trzecie miejsce, ale ze względu na zawirowania w składzie, drużyny na więcej po prostu nie było stać. Ale takie zwycięstwo jak to ostatnie pokazało, że zespół ma umiejętności, by nawet bez głośnych nazwisk, odgrywać w nocnoligowym światku poważną rolę. Do kolejnej edycji jeszcze dużo czasu i Artur Świderski na pewno zadba o graczy regularnych, o solidnym poziomie piłkarskim, którzy pozwolą za rok cieszyć się z awansu. A za ten sezon zarówno Piorunowi, jak i Adrenalinie bardzo dziękujemy! Do zobaczenia w następnej edycji!