9. Kolejka     II liga NLH     Sezon:  2016-2017

Magnatt.eu

1 - 2

Namiotowo


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  1 marca 2017   Godzina:  23:00

Sędzia: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Mariusz Wdowiński (26) - Sebastian Zakrzewski (23), gol samobójczy (33)

Asystenci:

Michał Krajewski (26) - Bartek Siuchta (23)

Przebieg: 0:1, 1:1, 1:2

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Namiotowo


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Z tym spotkaniem wiązała się ciekawa historia. O ile bowiem dla Stankanu był to mecz „o pietruszkę”, o tyle graczom JSJ wydawało się, że grają w nim o swoje "być albo nie być" w drugiej lidze. A wcale tak nie było! Remis w starciu Ryńskich z United dawał podopiecznym Sebastiana Zakrzewskiego pewne utrzymanie, z którego ani kapitan ani sami zawodnicy nie zdawali sobie jednak sprawy! I w sumie dobrze się stało, bo dzięki temu walczyli na 100% i suma sumarum – po 40 minutach osiągnęli najcenniejszy wynik w całej swojej przygodzie z dziesiątą edycją NLH.

Mecze ze Stankanem bardzo często wyglądają tak, że wynik jest dość niski, bo ekipa z Wołomina bardzo dobrze broni i właśnie defensywa jest jej najsilniejszą stroną. Gorzej bywa z atakiem – zespół nie zdobywa niezliczonej liczby goli, co nie znaczy przecież, że w pierwszej linii nie ma kim postraszyć. Podopieczni Mariusza Wdowińskiego są po prostu bardzo wyważeni w swojej postawie i to powoduje, że mecze przeciwko nim są trudne. Ekipie JSJ także nie grało się w środę łatwo, ale Deweloperzy byli bardzo zdeterminowani i już w 2 minucie pokazali, że nie zamierzają tutaj uklęknąć i czekać jedynie na najniższy wymiar kary. Właśnie wtedy Bartek Siuchta omal nie pokonał płaskim strzałem Artura Jaguszewskiego, co nie zniechęciło JSJ do kreowania następnych okazji. Nie były one jednak tak klarowne jak ta, z kolei Stankan w 8 minucie również miał sytuację, którą mógł zamienić na bramkę – uderzał Marcin Błędowski, lecz piłka powędrowała obok słupka. Natomiast w 10 minucie mieliśmy do czynienia z absolutnie najlepszą szansą do tej pory – Mateusz Krajewski chciał z bliska pokonać miękkim lobem Maćka Błaszczyka, lecz zabrakło centymetrów i Joma trafiła w poprzeczkę! To był początek dogodnych okazji stwarzanych przez oba obozy, bo w 11 minucie Kuba Godlewski zagrał doskonałą piłkę do Mateusza Zaorskiego, lecz i temu graczowi zabrakło chłodnej głowy i wynik nie zmienił się. Ale zawodnicy czuli, że bramka wisi w powietrzu. W 15 minucie o mało nie zdobył jej Adam Królik, lecz kapitalną paradą popisał się golkiper Development, podobnie jak przy dobitce Radka Turowskiego. Za chwilę popularny „Farmer” znów stanął przed szansą, by otworzyć dorobek bramkowy, ale i w tym przypadku Maciek Błaszczyk zachował się bez zarzutu. Golkiper JSJ był zresztą najbardziej zapracowanym piłkarzem w końcówce pierwszej połowy i tylko dzięki jego postawie, JSJ mogło się cieszyć, że nie straciło bramki. Tym samym mecz wciąż był otwarty i czekaliśmy jak jego losy potoczą się w drugiej odsłonie.

A ta zaczęła się od szansy Mateusza Krajewskiego, lecz Maciek Błaszczyk nie wytracił swojej formy w przerwie i ponownie popisał się skuteczną interwencją. Natomiast w 23 minucie wreszcie zobaczyliśmy gola! JSJ wyszło z kontrą, Bartek Siuchta zagrał w tempo do Sebastiana Zakrzewskiego a ten pokonał Artura Jaguszewskiego i Deweloperzy mieli to co chcieli! Ale wiedzieli, że to dopiero początek ich misji i to co najtrudniejsze, może dopiero nadejść. Tak było, bo Stankan przycisnął i 26 minucie doprowadził do wyrównania! Na strzał zdecydował się Mariusz Wdowinski i wydaje się, że akurat w tej sytuacji golkiper JSJ mógł się zachować ciut lepiej, ale był trochę zasłonięty, późno zobaczył piłkę i nie zdążył z reakcją. To nie wybiło jednak z rytmu beniaminka drugiej ligi i dosłownie w następnej sytuacji Mateusz Ordyniak mógł ponownie wyprowadzić ekipę na prowadzenie, ale golkiper Stankana nie pozwolił, by rezultat znów ekipie z Wołomina uciekł. Co więcej – w 30 minucie gracze w biało-czarnych koszulkach wykreowali idealną okazję Mariuszowi Wdowińskiemu. Kilka podań z pierwszej piłki i kapitan Stankana miał wręcz obowiązek wbić ją do siatki, ale skończyło się na słupku. Faworyci byli w tym okresie zespołem lepszym i za chwilę także Mariusz Rutkowski miał okazję, by przechylić losy spotkania na korzyść swojej drużyny, lecz i jemu zabrakło centymetrów. Z kolei 120 sekund później szczęście dopisało Deweloperom! Ich kolejna szybka kontra zakończyła się wbiciem piłki w pole karne przez Mateusza Wyszomirskiego, a tam Marcin Błędowski chcąc ją wyekspediować, nieszczęśliwie wbił do bramki i znów trzeba było odrabiać straty. Brązowi medaliści tego sezonu zrobili naprawdę wiele, by uratować przynajmniej punkt, ale skuteczność nie była ich sprzymierzeńcem tego wieczora, bo i Marcin Błędowski zmarnował sytuację sam na sam, później jeszcze w słupek trafił Mariusz Wdowiński a na koniec pewnym zdziwieniem było, że przegrywający nie zrezygnowali z wycofania bramkarza i wprowadzenia za niego kogoś z pola. Ale widocznie nie było tutaj chęci zwycięstwa za wszelką cenę i ostatecznie JSJ wygrał to spotkanie w stosunku 2:1. Te trzy punkty były cenne i potwierdziły, że dobrze się stało, iż podopieczni Sebastiana Zakrzewskiego nie tylko dołączyli do Nocnej Ligi, ale i utrzymali się na jej drugim poziomie. Widać że atmosfera jest, umiejętności nigdy nie brakowało i czas gra zdecydowanie na korzyść tej ekipy. Naszym zdaniem trzeba się jednak zastanowić nad pozycją bramkarza, bo nawet biorąc pod uwagę kapitalny występ Maćka Błaszczyka w środę, to szkoda tego zawodnika na bramkę i gdyby udało się zaangażować kogoś konkretnego, to jest szansa by powalczyć nawet o pierwszą ligę. To samo tyczy się Stankanu, który już teraz był blisko promocji, ale chyba nie czuje się zmartwiony, że za rok także zagra na zapleczu elity. Brązowe medale jak na beniaminka – kto by tak nie chciał? Za rok trzeba sobie postawić jeszcze ambitniejsze cele, zwłaszcza że klasowych zawodników nigdy tam nie brakowało, a przyjście Marcina Błędowskiego czy Huberta Zacha tylko wzmocniło konkurencję. Drużyna Mariusza Wdowińskiego - czy tego chce czy nie - będzie więc jednym z faworytów drugiej ligi w jedenastej edycji, o ile oczywiście zdecyduje się do niej przystąpić. Mamy nadzieję, że tak będzie i kto wie czy mecz właśnie między Stankanem a JSJ nie zadecyduje za rok np. o mistrzostwie tej klasy rozgrywkowej. Jednych i drugich na pewno na to stać!