9. Kolejka     II liga NLH     Sezon:  2016-2017

Multi-Medica

3 - 2

Ormed


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  1 marca 2017   Godzina:  20:00

Sędzia: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Patryk Maliszewski (27, 30), Krystian Szóstak (31) - Damian Kozicki (20), Mariusz Ochociński (36)

Asystenci:

Tomasz Matuszewski (27), Krzysztof Rozbicki (31)

Przebieg: 0:1, 1:1, 2:1, 3:1, 3:2

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Ormed


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Multi-Medica w poprzedniej kolejce straciła szansę na obronę drugoligowego statutu. Tym samym Medyczni walczyli tylko i o aż o zajęcie przedostatniej lokaty, a wiadomo, że zawsze lepiej być tuż pod kreską niż na samym dnie, bo zawsze ktoś z rozgrywek się wycofuje i wtedy dany zespół jest pierwszy w kolejce, by zastąpić kogoś rezygnującego z udziału. Mogło się jednak wydawać, że Multi taka opcja nie za bardzo interesuje – wnioskowaliśmy to po bardzo słabej frekwencji, jaką drużyna ta uraczyła nas w środę, bo chętnych do gry było tylko pięciu. Ale samych zainteresowanych wcale ta liczba nie przerażała – stwierdzili, że skład jaki udało się zebrać powinien wystarczyć, by godnie pożegnać się z drugą ligą. I słowa dotrzymali!

Ormed trochę w tym ekipie Krzyśka Rozbickiego pomógł. Nie narzucił od razu wysokiego tempa, tylko raczej dostosował się do tego, co proponował przeciwnik i w związku z tym pierwsza połowa była dość ciężka w odbiorze. Sytuacji bramkowych jak na lekarstwo i łącznie naliczyliśmy pięć okazji, o których warto byłoby napisać. Zaczęło się w 5 minucie, gdy Multi o mało nie strzeliła sobie samobója, z kolei strzał Miłka Pachy skutecznie odbił nogą Tomek Matuszewski. W 7 minucie przechwyt zaliczył natomiast Damian Kozicki, który pobiegł z piłką po skrzydle i uderzył, ale golkiper Mediki był czujny i przeniósł futbolówkę nad poprzeczkę. I po tych dwóch sytuacjach, które nawet trudno było nazwać stuprocentowymi, mieliśmy prawie 10 minut „walki w środku pola”. Wolne tempo, dużo niedokładności, na szczęście pod koniec pierwszej połowy trochę to się zmieniło. W 16 minucie Ormed powinien wyjść na prowadzenie, ale Tomek Matuszewski obronił strzały zarówno Mateusza Kowalskiego, jak i Damiana Kozickiego, z kolei dopiero na minutę przed końcem odnotowaliśmy okazję zawodników w biało-zielonych koszulkach. Krystian Szóstak próbował z lewej nogi zaskoczyć Łukasza Łuniewskiego, lecz podopieczny Piotrka Dudzińskiego nie dał się zwieść i w tym momencie byliśmy już niemal pewni, że pierwsza odsłona bramek nie przyniesie. I jakież było nasze zdziwienie, gdy praktycznie w ostatniej sekundzie premierowej odsłony Damian Kozicki praktycznie z linii środkowej boiska strzelił w okienko bramki Multi-Mediki! Tomek Matuszewski był totalnie zaskoczony a cały zespół musiał się nastawić, że w drugiej połowie by wygrać, trzeba będzie strzelić przynajmniej dwie bramki.

I na szczęście – finałowe 20 minut było nieporównywalnie lepsze od tych, które właśnie co się zakończyły. Wciąż więcej z gry miał Ormed, który atakował głównie za sprawą Mateusza Kowalskiego – za pierwszym razem ten zawodnik strzelił nad bramką, za drugim obok słupka, a najbliżej był przy trzeciej próbie, gdy trafił w poprzeczkę! Wszystko wskazywało więc na to, że za chwilę padnie drugi gol dla miejscowych i to prawdopodobnie zamknie marzenie zespołu Krzyśka Rozbickiego, o ucieczce z ostatniego miejsca w tabeli. Ale wiadomo, że piłka jest nieprzewidywalna i gdy w poprzednich fragmentach oglądaliśmy nieudolne próby zawodników Multi, którzy mieli często problem by wyjść z własnej połowy, nagle w ciągu 180 sekund wynik zmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dwukrotnie do siatki Ormedu trafił Patryk Maliszewski, który przy pierwszym podejściu popisał się świetnym strzałem po długim rogu, a za drugim razem efektownym lobem z własnej połowy na pustą bramkę. I to wcale nie był koniec popisów Medycznych, bo w 31 minucie Krystian Szóstak zaskoczył Łukasza Łuniewskiego płaskim strzałem i było już 3:1! Ormed musiał się jak najszybciej obudzić, jeśli nie chciał zakończyć dziesiątej edycji porażką i w 36 minucie Mariusz Ochociński z bliskiej odległości znalazł sposób na Tomka Matuszewskiego i końcówka zapowiadała się emocjonująco. I taka też była – Multi mogła podwyższyć na 4:2, ale niewiele brakowało, by w ostatniej minucie straciła dwa punkty! Nikt nie pilnował bowiem Mariusza Kowalskiego, do którego dość przypadkowo trafiła futbolówka a ten miał przed sobą tylko bramkarza! Tyle że strzelił wprost w niego i wraz z tym pudłem, nadzieje na przynajmniej remis ostatecznie uleciały. Ormed stracił więc szansę na zajęcie nawet piątego miejsca, ale zawodnicy chyba nie byli tym faktem przejęci. Po fatalnym początku ich celem było po prostu utrzymanie i w obozie zespołu z Zielonki wszyscy już czekają na kolejny sezon, który ma być triumfalnym powrotem do pierwszej ligi. I tę drużynę stać na takie osiągnięcie, chociaż trzeba się zastanowić nad ściągnięciem nominalnego bramkarza, bo Łukasz Łuniewski występował między słupkami raczej z konieczności i mimo że często pomagał kolegom w ofensywie, to zadaniem zawodnika występującego na tej pozycji jest przede wszystkim dobrze bronić. A jaka przyszłość czeka Medikę? Od kilku sezonów ten zespół nie odgrywa poważniejszej roli w drugiej lidze, ale takie mecze jak ten czy remis z Łabędziami pokazują, że problem nie leży w jakości samych graczy, tylko w utrzymaniu dobrej formy na przestrzeni całych rozgrywek. Tutaj nie trzeba szerokiego składu, tylko zawodników walczących przez 40 minut na pełnym zaangażowaniu – tak jak w ostatnią środę. Ten mecz to spory materiał do przemyśleń i czasu na wyciągnięcie wniosków jest naprawdę dużo. A za właśnie zakończoną edycję dziękujemy przedstawicielom obydwu obozów. Oby kolejna – w odróżnieniu do ostatniej – przyniosła Wam więcej powodów do zadowolenia.