9. Kolejka     I Liga NLH    Sezon:  2016-2017

AutoDelux

5 - 10

Ostropol


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  2 marca 2017   Godzina:  21:30

Sędzia: Dariusz Łazicki

Strzelcy:

Artur Pazio (23), Michał Sieńko (24), Paweł Gołaszewski (27), Paweł Stańczuk (30), Damian Zawadzki (33) - Daniel Matwiejczyk (4, 14, 14, 29, 31, 37, 38, 39), Marcin Wojciechowski (18), Filip Góral (28)

Asystenci:

Damian Zawadzki (23), Mateusz Antoniak (24), Marcin Jackiewicz (27), Jakub Zasadziński (33) - Marcin Wojciechowski (4, 29, 31, 37), Mateusz Łysik (18), Maciej Napieraj (28, 38)

Przebieg: 0:1, 0:2, 0:3, 0:4, 1:4, 2:4, 3:4, 3:5, 3:6, 4:6, 4:7, 5:7, 5:8, 5:9, 5:10

Kartki: Mateusz Antoniak (18)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Ostropol


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

W poprzednim sezonie Sami Swoi po raz pierwszy od premierowej edycji nie stanęli na podium Nocnej Ligi. Mimo zdobycia Pucharu Ligi uznali tamten rok za nieudany, bo to zespół, dla którego zawsze liczą się złote medale. I równo rok później drużyna ta znowu uczestniczyła w walce o najwyższe cele. Przed ostatnią kolejką miała punkt przewagi nad Ostropolem i wystarczyło zremisować z ekipą ze Stanisławowa, by tytuł po raz czwarty pojechał do Kobyłki. Sytuacja była niemal analogiczna do tej z ósmej edycji – wtedy Swojakom także wystarczał punkt z AGD Marking i wówczas ich spotkanie zakończyło się właśnie remisem. Podobno historia lubi się powtarzać i wiele osób przyjechało na halę przy Łukasińskiego 1/3 sprawdzić, czy Sami Swoi zostaną samodzielnym liderem w kwestii liczby zdobytych mistrzostw. Byli na pewno faworytami, chociaż Ostropol to świetna drużyna, dla której był to mecz z gatunku „wszystko albo nic”. Zwycięstwo dawało mistrzostwo, a porażka mogła odebrać nawet medal. Kilka minut po godzinie 21:30, wielki finał wreszcie się rozpoczął i liczyliśmy na widowisko, o którym będzie się mówiło jeszcze długo po jego zakończeniu.

Wszystko zaczęło się po myśli beniaminka. Ta drużyna od samego początku grała bardzo dobrze, z różnych pozycji próbowała zaskoczyć Marcina Jackiewicza, a kolegom z pola pomagał oczywiście Mateusz Łysik, który nawet w 3 minucie miał swoją okazję, lecz piłka poleciała obok słupka. Ale to właśnie ten gracz zapoczątkował pierwszą bramkową akcję w spotkaniu. Ładnie w polu karnym Swojaków wypatrzył Marcina Wojciechowskiego, ten od razu zgrał piłkę do Daniela Matwiejczyka, a napastnikowi Ostropolu nie pozostało nic innego, jak wpakować futbolówkę do siatki – 1:0! Ta bramka wcale jednak nie spowodowała, że ekipa Mirka Ostrowskiego zmieniła taktykę. Zespół wiedział, że jeden gol nic jeszcze tutaj nie znaczy i trzeba spróbować zwiększyć przewagę, bo im dalej w mecz, tym nerwy mogą dać znać o sobie. A Swojacy ułatwiali zadanie swoim rywalom. W obronie byli często źle ustawieni, a w ataku praktycznie nie istnieli. Zupełnie niewidoczny był Kuba Zasadziński, dyskretny występ zaliczał Paweł Stańczuk, a na totalnie stremowanego wyglądał Patryk Wróblewski. Nic dziwnego, że Ostropol parł do przodu i w 7 minucie Karol Tabor strzelił w słupek, a za chwilę Daniel Matwiejczyk w poprzeczkę! Bramka wisiała w powietrzu i w 14 minucie zawodnicy w biało-zielonych koszulkach mogli wykrzyknąć głośne „JEST” po raz drugi. Patryk Wróblewski w łatwy sposób dał sobie zabrać piłkę, ta znalazła się u stóp Daniela Matwiejczyka, który widząc, że Marcin Jackiewicz dopiero wraca do swojej bramki, zdecydował się na strzał z własnej połowy i Joma po raz drugi zameldowała się w siatce! Po golkiperze Swojaków widać było ogromną złość i kto wie, czy ta frustracja nie spowodowała, że chcąc za dużo wziąć na swoje barki, popełnił w kolejnej akcji prosty błąd, który pozwolił Danielowi Matwiejczykowi na skompletowanie hat-tricka! Takiego scenariusza chyba nikt się nie spodziewał, a na domiar złego w 18 minucie żółtą kartkę zobaczył Mateusz Antoniak i zaraz po tej karze, Ostropol ukąsił po raz czwarty, a szczęśliwym strzelcem był Marcin Wojciechowski. I pomyśleć, że to był najniższy wymiar kary, jaki beniaminek zafundował swojemu przeciwnikowi, bo gdyby po 20 minutach skończyło się na 6:0 czy 7:0, to Swojacy nie mogliby mówić o jakiejkolwiek niesprawiedliwości.

Ale to wszystko nie oznaczało przecież, że sytuacja była niezła. Ona wciąż pozostawała niemal beznadziejna i jeśli drużyna myślała o tym, by nie zawieść licznie zgromadzonej publiczności, to musiała zaryzykować jeszcze bardziej, a wiadomym było jak kończyły się jej poprzednie próby, gdy igrała z losem. Tutaj nie było już jednak wyjścia – owszem, mogło się skończyć pogromem, ale trzeba było dać coś z siebie, bo to co oglądaliśmy do tej pory w ich wykonaniu, było po prostu nieprzystające do rangi wydarzenia. I Swojacy wzięli się w garść. W 23 minucie Damian Zawadzki zabrał piłkę Karolowi Taborowi i podał do Artura Pazio a ten zmniejszył część strat. Za chwilę kolejna szansa SS, Mateusz Antoniak zagrywa do Michała Sieńko, a ten sprytnym strzałem z lewej nogi zaskakuje Mateusza Łysika i przegrywający byli w połowie drogi do celu! A w 27 minucie ich strata wynosiła już tylko jedno trafienie, gdy po podaniu Marcina Jackiewicza, do siatki trafił Paweł Gołaszewski! W tym momencie chyba wszyscy oczami wyobraźni widzieliśmy już dramatyczną końcówkę spotkania, gdzie wszystko mogło się zdarzyć. Tyle że niemal od razu po zdobyciu trzeciej bramki, Sami Swoi w głupi sposób stracili piątego gola. Patryk Wróblewski nie pobiegł do obrony za Filipem Góralem, a ten będąc niekrytym, nie miał żadnych problemów z pokonaniem bramkarza konkurentów. Ostropol ponownie złapał wiatr w żagle i za chwilę miał już trzy bramki przewagi, a kolejne trafienie zanotował Daniel Matwiejczyk. I Swojacy ponownie znaleźli się pod ścianą. Mieli niecałe 10 minut by odwrócić losy pojedynku i gdy Paweł Stańczuk zdobył bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego, nadzieja nagle ożyła. Ten sam zawodnik miał też na tacy gola na 6:5! Udało mu się odebrać piłkę Marcinowi Wojciechowskiemu i wystarczyło podać do niepilnowanego Damiana Zawadzkiego, ale zawodnik SS albo nie zauważył swojego kolegi, albo chciał tę akcję wykończyć sam i Mateusz Łysik jego strzał obronił. Ta sytuacja zemściła się lada moment, gdy niesamowity tego wieczora Daniel Matwiejczyk uderzeniem z dystansu zmusił do już siódmej kapitulacji Marcina Jackiewicza i tytuł mistrzowski był już praktycznie na wyciągnięcie ręki dla Ostropolan! Swojacy mieli jednak siłę na jeszcze jeden zryw i w 33 minucie zmniejszyli różnicę do dwóch trafień, a za chwilę Marcin Jackiewicz strzelił w poprzeczkę! Ale na więcej drużyny w błękitnych koszulkach nie było już stać. Wiarę tej drużynie odebrała kolejna głupia bramka, stracona po rzucie rożnym, gdzie znowu nikt nie krył Daniela Matwiejczyka i tutaj nic nie mogło się już zmienić. Poza wynikiem, którym rósł na rzecz drużyny Mirka Ostrowskiego, a kolejne dwie bramki dołożył Daniel Matwiejczyk, który tego wieczora zdobył ich łącznie osiem! A cały mecz Ostropol wygrał 10:5 i tym samym BENIAMINEK PIERWSZEJ LIGI ZOSTAJ JEJ NOWYM, ABSOLUTNIE ZASŁUŻONYM MISTRZEM! Robert Kielak i spółka lepiej wytrzymali ciśnienie związane z decydującą potyczką, popełnili znacznie mniej błędów i nie ma w ich zwycięstwie nawet procenta przypadku. Oczywiście klasą dla siebie był Daniel Matwiejczyk, ale tego sukcesu nie byłoby bez pozostałych zawodników, z których każdy dołożył porządną cegłę do tego historycznego triumfu. W obozie przegranych nie zawiodło tylko kilku graczy. Możemy się teraz zastanawiać, o ile lepiej wyglądało by to, gdyby między słupkami stał Adam Stańczuk, bo tutaj nie tylko brakowało jego umiejętności bramkarskich, ale też dalekich wyrzutów z ręki, po których mnóstwo goli w tym sezonie zdobywali Paweł Stańczuk czy Paweł Gołaszewski. Pod jego obecność i przejście do obrony Marcina Jackiewicza, zespół na pewno tylu goli by nie stracił, lecz w tym momencie to tylko gdybanie. Srebro nie jest szczytem marzeń dla Swojaków, nawet biorąc pod uwagę, że to znaczny progres w porównaniu do zeszłego sezonu. Może czas na rewanż przyjdzie w SuperPucharze, o ile Sami Swoi wygrają w finale Pucharu Ligi z Al-Marem. Z kolei Ostropol za rok będzie miał nowe zadanie – obronić tytuł. To nie będzie misja z gatunku niemożliwych, bo mamy do czynienia z bardzo mocną ekipą, która potrafi być silna i indywidualnościami i umiejętnościami gry zespołowej. To zespół kompletny, który przypomnijmy – był drugi w NLH CUP, zajął 3-4 miejsce ex-aequo w Pucharze Ligi i teraz zdobył złoto w królewskiej dywizji rozgrywek. Przypadek? Ani trochę. To mistrz, z którego Nocna Liga może być naprawdę dumna. Gratulacje też dla Swojaków, nawet jeśli według nich samych, nie ma im czego gratulować. Zapewniamy Was jednak, że kilka drużyn chętnie by się z Wami zamieniło miejscami. Jeszcze tym razem ktoś był po prostu lepszy, ale podium dziesiątej edycji trzeba potraktować jako początek powrotu na szczyt. Nikt przecież nie mówił, że będzie łatwo, ale na pewno będzie warto!