fot. © Nocna Liga Halowa

Drużyna na szóstkę!

1 marca 2014, 20:21  |  Kategoria: Relacje  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Radość ze zwycięstwa w najważniejszym spotkaniu sezonu była w ekipie Szóstki ogromna. Euforia mieszała się z niedowierzaniem, bo przecież po pierwszych meczach sezonu, bliżej niż strefy medalowej byli tej spadkowej...

A jednak! Od czwartej kolejki rozpoczęli marsz w górę tabeli i skończyli na szczycie, z czterema(!) oczkami przewagi nad goniącym peletonem. Piątkowe zmagania rozpoczęli jednak inni...

Wystartowaliśmy spotkaniem AGD Marking z Bad Boys Ostrówek. Ekipa za Słupna wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego została oficjalnym mistrzem zmagań 2.ligi grupy A. To zaszczytne miano mógł im jedynie odebrać walkower, na który ani myśleli, by sobie pozwolić. Co więcej - zależało im, by sezon zakończyć zwycięstwem, dzięki czemu w statystykach widniałby komplet 27 punktów. Sztuka ta jednak się nie udała. "Źli chłopcy" po raz kolejny pokazali charakter i chociaż mieli mnóstwo kłopotów zwłaszcza z Adrianem Płócienniczakiem (na zdjęciu, właśnie zdobywa gola na 3:3), to ostatecznie dowieźli do końcowej syreny zwycięski remis. A mogło być jeszcze lepiej, gdyby Paweł Szczapa - w ostatniej akcji spotkania - wygrał pojedynek sam na sam z Piotrkiem Kowalczykiem. Ale ten jeden punkt to dla nich i tak coś więcej, niż zwiększenie stanu posiadania. Dzięki niemu mogli uwierzyć, że żaden przeciwnik im niestraszny. Nawet taki, który posiada w składzie króla strzelców 2.ligi, Piotrka Augustyniaka.

Drugi mecz rozpoczęli przedstawiciele 1.ligi. Team4Fun walczył tutaj wyłącznie o prestiż, a gracze Gold-Dentu, chociaż mieli iluzoryczne szanse na pudło, podchodzili do swoich obowiązków podobnie. Chcieli po prostu wygrać, nie zważając na to, co może się stać w kolejnych potyczkach. I wygrali. Zasłużenie, bo na tle zniechęconych przeciwników, wyglądali zdecydowanie korzystniej. Łukasz Mróz dwoił się i troił, lecz często pozostawiony bez obstawy, nie mógł wiele zdziałać. Ambitnie walczył Norbert Ciok (na zdjęciu, przy piłce), zdając sobie sprawę, że goniący go w klasyfikacji strzelców Michał Madej, na pewno nie odpuści. Lecz mimo kilku szans, Przemek Tucin nie dał się pokonać. Tak, tak - Przemek Tucin. W związku z nieobecnością podstawowych bramkarzy to on wziął na siebie odpowiedzialność za ochronę własnej świątyni. I grał świetnie. Zadowolony z postawy zespołu, w pomeczowym wywiadzie nie dał się jednak przekonać, że istnieje jeszcze szansa na podium. Do tego potrzebny był remis w meczu Samych Swoich z In-Plusem, a tam do przerwy było już 4:0...

I właśnie trzeci mecz tego wieczora na dobre rozgrzał licznie zgromadzoną publiczność. Zwycięzca miał tutaj zagwarantowane podium i chociaż nie jego najwyższy stopień, to lepszy taki, niż żaden. Sami Swoi od samego początku narzucili wysokie tempo gry a grający bez ładu i składu gracze z Marek, byli tylko tłem dla oponentów. Nic dziwnego, że po pierwszych 20 minutach zapowiadało się na klęskę. W 31 minucie wynik spotkania brzmiał 5:1 i tylko cud mógł uratować ekipę Patryka Galla i szanse Gold-Dentu. Ale cud się zdarzył! In-Plus wycofał bramkarza i rozgrywając piłkę w hokejowym zamku, cztery razy z rzędu znalazł sposób na Adama Stańczuka! A pod koniec spotkania obie drużyny miały jeszcze przynajmniej po jednej okazji, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Ku uciesze siedzących na trybunach "Dentystów" - nie udało się. Ale w całej tej układance, najważniejszy był jeszcze jeden element...

A był nim wynik spotkania decydującego o mistrzostwie. Pub Offside mierzył się z Szóstką. Ekipie z Duczek do zdobycia największego z trofeów wystarczał remis, co oczywiście nie oznaczało, że zamierzali grać na podział punktów. Pub potrzebował zwycięstwa, a w najgorszym przypadku remisu, by nie spaść z drugiego stopnia podium. Pierwsza połowa to piłkarskie szachy. Strzałów i okazji podbramkowych jak na lekarstwo i zastanawialiśmy się, czy warto było tak mocno pompować balonik, zapowiadając tę potyczkę. Druga połowa pokazała jednak, że było. Szóstka objęła prowadzenie za sprawą Krzyśka Powierży, który niemal całą pierwszą połowę przesiedział na ławce rezerwowych. Wszystko szło więc po myśli ekipy Artura Radomskiego. Bo chociaż Offside atakował, to w bramce kapitalnie bronił Piotrek Koza, a pozostałe ataki w pył rozbija defensywa Szóstki. Ale wszystko mogło się zmienić w 31 minucie. Przy próbie strzału, kontuzji doznał najlepszy zawodnik dawnego Amimedu, Rafał Radomski. Parkiet opuszczał z grymasem bólu na twarzy a podczas opuszczania pola gry, towarzyszyły mu brawa publiczności. To był niesamowity moment i widok. I gdy mogło się wydawać, że Szóstka pęknie, pozbawiona swojego lidera, zadała drugi cios. I znowu wyprowadził go żelazny rezerwowy tej ekipy - tym razem był nim Michał Wytrykus. Pub musiał postawić wszystko na jedną kartę i chociaż zmniejszył stratę, to w 36 minucie dobił go Konrad Kupiec. Szóstka została tym samym mistrzem 7 edycji Nocnej Ligi Halowej! Zespół, który zaczynał u nas w 3 edycji jeszcze jako Amimed (na zdjęciu) i już wtedy zdradzał potencjał i aspiracje na wysokie pozycje. dziś może triumfować. A przecież już w 5 edycji był o krok od mistrzostwa. Wtedy, chociaż wszystko przychodziło mu z lekkością, nie wytrzymał próby nerwów w końcówce sezonu i kosztem Pubu Offside skończył zmagania na drugiej pozycji. Teraz przyszła pora na rewanż. Dla ekipy Pawła Buli był on bardzo bolesny, bo wylądowała ona ostatecznie poza podium. Stało się tak za sprawą małej tabeli, która skonfrontowała ze sobą ekipy Pubu, Gold-Dentu i Samych Swoich. Najlepiej wypadł w niej Gold-Dent i to on zdobył 2 miejsce w rozgrywkach! Gracze z Wołomina pewnie do tej pory nie wierzą w zaistniały zbieg okoliczności, ale czy można się dziwić? Najniższy stopień podium przypadł z kolei Samym Swoim. Tego kto to przewidział, spokojnie można podejrzewać o nadprzyrodzone zdolności. Ale ten sezon taki właśnie był - niesamowity pod kątem emocji, dramaturgii, poziomu i zmian jak w kalejdoskopie. A przecież w finale Pucharu Ligi Szóstka zagra jeszcze z Niespodzianką! Mistrz z mistrzem. Czego chcieć więcej?

Na koniec wieczoru, w spotkaniu które zamknęło na dobre zmagania ligowe w sezonie 2013/14 spotkały się Andromeda i Dar-Mar. Nie był to mecz tej rangi co poprzedni, zwłaszcza, że awans z tej grupy już przed tygodniem wywalczyła marecka Niespodzianka. Ale chęć zwycięstwa powodowała, iż obie ekipy podeszły do rywalizacji poważnie. Andromeda prowadziła w pewnym momencie już 3:1, ale najpierw spuściła z oka Pawła Gołaszewskiego, a następnie Mirka Bryla i zrobiło się 3:3. Do drużyny Wojtka Kuciaka uśmiechnęło się jednak szczęście. Równo z końcową syreną piłkę do siatki wpakował Maciek Włodyga (na zdjęciu, szykujący się do uderzenia) i "błękitni" mogli się cieszyć ze zwycięstwa. Tyle, że wtedy znowu wrócił niefart, który prześladował ich od początku sezonu. Po przeliczeniu punktów okazało się, iż trzy oczka nic Andromedzie nie dały, a stałoby się tak, gdyby zdobyli chociaż jedną bramkę więcej w rywalizacji z Dar-Marem czy Mir Budem... Jak pech to pech. Na pocieszenie pozostaje fakt, że dali strzelić tylko dwa gole Pawłowi Gołaszewskiego, najskuteczniejszemu zawodnikowi zmagań grupy B 2.ligi. Ogromna w tym zasługa Marcina Dudka.

I tak to było. Wspaniały sezon został zwieńczony kapitalnymi meczami, które zapamiętamy na długo. A tym którzy mają gorszą pamięć przypominamy, że na dniach pojawią się magazyny video. Pamiętajcie, że jeśli chcecie być na bieżąco z tym, co dzieje się na naszej stronie, wystarczy, iż polubicie nasz fanpage i zaznaczycie w aktualnościach, że chcecie otrzymywać powiadomienia o najnowszych newsach - tak jak tu na obrazku https://www.facebook.com/NocnaLigaHalowa/photos/a.503921929677404.1073741826.503841856352078/526552760747654/?type=3&theater

Nie zapominajcie o naszej stronie, bo przynajmniej do końca marca będziemy bardzo aktywni. Wywiady, ostatni odcinek Nocnego Turbokozaka, opisy finałowych meczów, informacje dotyczące zakończenia i wiele, wiele innych. Bądźcie z nami!

Komentarze użytkowników: