fot. © www.planarstudio.pl

Pierwszy tydzień z Pucharem Ligi zakończony.

1 lutego 2019, 19:32  |  Kategoria: Ogólna  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Mimo że mieliśmy pewne obawy związane z grą w ferie, to wszystkie grupy Pucharu odbyły się bez przeszkód. Krótkie mecze jak zwykle dostarczyły sporo emocji i zwrotów akcji.

Zacznijmy od tego, że z 40 zespołów Nocnej Ligi, do Pucharu przystąpiło 39. Zabrakło Adrenaliny, która nie była w stanie zebrać składu, a w jej miejsce zaproponowaliśmy udział dobrze znanej z zielonkowskich ósemek ekipie FC Drzewce. Tak jak można się było spodziewać, sporo zespołów potraktowało Puchar ulgowo. Na palcach jednej ręki moglibyśmy wymienić drużyny, które miały pełny skład i z pewnym dystansem trzeba podchodzić do porażek niektórych faworytów. Dlatego kiedy raz czy dwa usłyszeliśmy, jak ktoś mówił o ekipach z pierwszej czy drugiej ligi, że spodziewał się po nich więcej - tylko się uśmiechaliśmy. Puchar rządzi się swoimi prawami - po prostu. Poniżej w dużym skrócie przedstawiamy Wam co działo się w poszczególnych dniach.

GRUPA A

W grupie A obyło się bez niespodzianek. Awans uzyskali Sami Swoi, którzy z racji niepowodzeń w lidze, na pewno chcieli dobrze się zaprezentować w Pucharze. A przypomnijmy że Swojacy w ostatnich trzech latach trzykrotnie meldowali się w wielkim finale tych zmagań, dwukrotnie je wygrywając. Tutaj też nie mieli sobie równych, z kolei bój o drugą lokatę stoczyli Ryńscy z Vitasportem. Kluczowy był bezpośredni pojedynek między tymi zespołami – Deweloperzy prowadzili w nim 2:0, ale zespół z Kobyłki zdołał ich dopaść. Ryńscy później sprawili sobie kolejny problem, zaledwie remisując z Piorunem, co oznaczało, że w ostatnim meczu musieli przekonująco pokonać Samych Swoich. Zamiast tego przegrali 0:2 i pożegnali się z Pucharem. Całkiem niezły występ zaliczył wspomniany Piorun, z kolei będący w mocno przetrzebionym składzie Bad Boys 2 tylko tutaj statystował. Bilans bramkowy 0:10 mówi zresztą sam za siebie.

GRUPA B

Jeszcze bardziej wyrównana była druga poniedziałkowa grupa. Oczywiście murowanym faworytem był Ostropol, który bronił trofeum, ale i on musiał się ratować posiłkami z zewnątrz, a w dodatku brakowało mu bramkarza, przez co między słupkami stanął Filip Góral. Siła rażenia tej ekipy i tak pozostawała ogromna, o czym przekonał się najpierw JSJ Development (3:0), następnie Spoko Loko (4:0) a później Coco Jambo (6:0). Sensacyjnie zakończył się za to ostatni mecz z udziałem ekipy ze Stanisławowa – czoła aktualnemu wicemistrzowi NLH stawił bowiem N-BUD, który dzięki dobrej obronie i skutecznym kontrom zapisał to spotkanie na swoje konto w stosunku 3:1! Ostropolowi ta wpadka nie zaszkodziła, bo ostatecznie i tak zakończył zmagania na pierwszym miejscu. Sukces nad tą ekipą otworzył za to drzwi do promocji N-BUDowi, który potrzebował jeszcze trzech punktów ze Spoko Loko. Ale nic z tego nie wyszło – zespół Arka Choińskiego wykazał się większym sprytem, wygrał 1:0 i to on zameldował się w najlepszej szesnastce zmagań. O sporym pechu może z kolei mówić JSJ Development. Ta ekipa grała nieźle, lecz kłopoty zaczęły się wraz z kontuzją awaryjnego bramkarza – Maćka Błaszczyka. Dość boleśnie skończyła się za to debiutancka przygoda z Pucharem dla Coco Jambo – cztery mecze, cztery wysokie porażki, ale taka lekcja futbolu od dużo silniejszych ekip na pewno im nie zaszkodzi.

GRUPA C

Fil-Pol i Progresso – ten duet okazał się natomiast najlepszy w trzeciej grupie. Można się było tego spodziewać, bo tak naprawdę to jedynie Ormed wydawał się tutaj być zespołem, który może pokrzyżować szyki faworytom, z kolei Maximus i Przepite były z góry skazane na niepowodzenie. Ta teza się w dużej mierze potwierdziła, bo Fil-Pol jedyne punkty stracił z Progresso, ekipa z Radzymina potknęła się z kolei na Ormedzie, ale ponieważ wszystkie pozostałe mecze zapisała na swoje konto, to awans uzyskała z pierwszego miejsca. Wspomniany Ormed rywalizację rozpoczął od dwóch remisów i chociaż jeszcze wtedy tliła się szansa na dobry wynik, to w trzecim meczu został on sprowadzony na ziemię przez Fil-Pol i w ostatnim starciu z Przepitymi walczył już jedynie o honor. I co ciekawe – to Talenty wygrały ten mecz, a trzeba im również oddać, że z Fil-Polem czy z Progresso również rywalizowały jak równy z równym. Dzielnie walczył też Maximus, który chociaż nie zdobył ani jednego gola, to w czterech meczach stracił tylko trzy. I właśnie to spowodowało, że w stawce skończył na miejscu czwartym, a zamknął ją bezbarwny Ormed.

GRUPA D

Grupę D spokojnie mogliśmy nazwać grupą śmierci. Tutaj każdy scenariusz był możliwy, aczkolwiek nie mieliśmy wątpliwości, że najbardziej zdeterminowaną ekipą ze wszystkich będzie Team4Fun. Ta drużyna zawsze notuje dobre występy w Pucharze i nie inaczej było teraz. A co ciekawe – podopieczni Norberta Cioka któryś już raz z kolei rywalizację w naszym mini turnieju rozpoczynają od porażki, a później i tak uzyskują promocję! Teraz w pierwszym meczu ulegli 0:1 MK-BUDowi, ale ponieważ w kolejnych trzech okazywali się lepsi od przeciwników, to znalazło się dla nich miejsce w TOP 16. O drugą przepustkę toczyła się niesamowita batalia. Niestety szybko odpadła z niej Marcova, która w żadnym meczu nie była słabsza od swoich konkurentów, ale miała dramatyczną skuteczność i zakończyła rywalizację z dwoma punktami. Szczęścia brakowało też Góralom – ekipa Marcina Lacha podtrzymała tendencję z ligi, czyli grała ładnie dla oka, lecz nijak nie przenosiło się to na zdobycze punktowe. To wszystko było wodą na młyn dla MK-BUDU, który chociaż przegrał z AGD Marking, to wykorzystał remis tej ekipy z Marcovą i w ostatniej kolejce musiał odnieść zwycięstwo nad Góralami. I zrobił to, spychając ekipę z Słupna na trzecie miejsce, a samemu kończąc na pierwszym.

GRUPA E

Zgodnie z planem wypadki potoczyły się w pierwszej środowej grupie. Bezlitosny dla wszystkich był Dar-Mar, który chociaż nie miał optymalnego składu, to swoje potyczki wygrywał bardzo pewnie, zdobywając komplet punktów i pozostawiając po sobie dobre wrażenie. Za plecami Dar-Maru finiszował KroosDe Team – tej ekipie bilet do kolejnej fazy zapewniło raptem sześć punktów. Chrapkę na dobry występ miał też Antykwariat, tyle że swoją szansę zaprzepaścił w spotkaniach z niżej notowanymi przeciwnikami – najpierw tylko zremisował z Sokołami, a następnie uległ Multi-Medice. Medyczni okazali się natomiast zespołem zdecydowanie za słabym dla grupowych faworytów, ale też brak Patryka Maliszewskiego czy Tomka Bicza niemal skazywał tę drużynę na dość szybkie odpadnięcie. Grupę z dwoma punktami zamknęły Sokoły – tutaj nie można jednak mówić o żadnym rozczarowaniu, bo z racji miejsca zajmowanego w tabeli czwartej ligi, Rafał Kusiak i spółka byli traktowani jako dostarczyciel punktów. Mimo to - w przeciwieństwie do wielu innych zespołów – z zerem nie skończyli, a gdyby nie dość dziwne okoliczności utraty jednej z bramek z KroosDe Team, to mogło być jeszcze lepiej.

GRUPA F

Wiele zespołów Puchar Ligi potraktowało ulgowo, ale wśród tych, którym bardzo zależało na dobrym występie była Tuba Juniors. Mateusz Nowaczyński już po trzeciej kolejce zapowiadał, że chociaż w lidze nie idzie, to wierzą że choć trochę odkują się w meczach 10-minutowych. I nie były to wyłącznie pobożne życzenia. Chociaż ekipie z Rembertowa dołożyliśmy do grupy dwóch pierwszoligowców, to i tak okazała się ona najlepsza. Ok – ani In-Plus ani Bad Boys nie dysponowali najsilniejszymi kadrami, bo ci pierwsi nie mieli w ogóle rezerwowych, a drudzy musieli się posiłkować zawodnikami z drugiej drużyny, ale wyższość nad jednymi i drugimi trzeba było jeszcze udowodnić na parkiecie. Łącznie Tuba zainkasowała 10 punktów, z kolei 9 skompletował In-Plus i to mu wystarczyło, by zakończyć walkę o drugie miejsce z pozytywnym dla siebie skutkiem. Bad Boys zainkasowali sześć oczek, będąc słabszym od ekip które awansowały i dużo lepszym od pozostałych dwóch. Czwarte miejsce przypadło Drzewcom – ta młoda ekipa napsuła jednak sporo krwi wyżej sklasyfikowanym zespołom, a jej sukcesem było zwycięstwo nad Burgerami. Ci z kolei występ pucharowy muszą zaliczyć do kategorii nieudanych i to tylko potwierdza, dlaczego ta ekipa w rozgrywkach ligowych, pierwsze zwycięstwo odniosła dopiero w piątej kolejce.

GRUPA G

Jedną z trzech pierwszoligowych drużyn, której nie udało się awansować do dalszej fazy był Offside. To na pewno spora niespodzianka, zwłaszcza że nie brakowało Damiana Gałązki, Kamila Tlagi czy Szymona Klepackiego. Problemy Offsidu zaczęły się w drugim meczu – remis 0:0 z Wolą Rasztowską spowodował, że pierwszoligowcy nie mieli prawa przegrać z Cernio. Ale tak się właśnie stało, a ponieważ w swoim ostatnim meczu drużyna Pawła Buli tylko zremisowała z Łabędziami, to drugi tydzień ferii ma wolny. Dla wspomnianych Łabędzi ten remis był z kolei jedyną stratą punktów. Obóz Maćka Pietrzyka pozostałe mecze wygrał, i chociaż wszystkie jedną bramką, to liczył się końcowy efekt. Bardzo słabo czwartkowe granie rozpoczęło natomiast Cernio. Po remisie z Wolą Rasztowską a następnie porażce z Łabędziami, praktycznie nie dawaliśmy już ferajnie Maćka Kamińskiego szans, lecz wspomniana wcześniej wygrana nad Offsidem spowodowała, że dawny Highlife znów wszystko miał w swoich rękach i po wygranej 3:0 nad Fantazją, rzutem na taśmę zameldował się na drugim miejscu. Na czwartej lokacie skończyła Wola – lepiej być nie mogło, bo awansu nie dało się uzyskać samymi remisami, a właśnie na podział punktów uparli się w czwartek gracze Tomka Kryszkiewicza. Zremisowali oni pierwsze trzy mecze, w ostatnim przegrali z Łabędziami i to było na tyle z ich strony. Żadnej roli w tej grupie nie odegrali zaś Fantazyjni - wąski skład oraz fakt, że od razu doznali dwóch porażek pod rząd spowodował, że ten zespół już w połowie grupy mógł powiedzieć, że wszystkie siły koncentruje na ligę.

GRUPA H

Przechodzimy do ostatniej grupy. Być może kogoś, kto zna wyniki, ale nie zna szczegółów dziwi, że w gronie drużyn „pogrubionych” nie ma Starej Gwardii. Ale ten zespół już po raz kolejny dał do zrozumienia, że Puchar jest dla niego wyłącznie dodatkiem. Brak Mikołaja Tokaja czy Rafała Wielądka był jasnym sygnałem, iż Gwardziści przyjechali się tutaj poruszać a nie wygrywać za wszelką cenę. Ten fakt wykorzystały dwie inne ekipy – Al-Mar i Wściekłe Orły. Ci pierwsi zanotowali dwa zwycięstwa i dwa remisy, z kolei drudzy po trzech seriach mieli już pewny awans, przez co nie musieli się specjalnie motywować na ostatni mecz z Lambadą, który przegrali 0:1. Dla Lambady ten mecz też nie miał już znaczenia, a mógłby mieć, gdyby Robert Biskupski i spółka nie stracili punktów z Atomowymi Orzechami. Mieli w tym spotkaniu mnóstwo sytuacji, lecz zamiast wygrać, skończyło się na 0:0 i strata tych dwóch „oczek” okazała się decydująca dla ich losów. Co do Orzechów, to niestety ich gra w stosunku do tego co prezentują w lidze, mocno się nie poprawiła. W dodatku Adrian Ziółkowski nie miał do dyspozycji żadnego z nominalnych bramkarzy, co po prostu musiało się źle skończyć. Same chęci to zdecydowanie za mało...

Szczegółowe rozstrzygnięcia wszystkich grup znajdziecie w module Puchar Ligi → WYNIKI. Uzupełniliśmy także klasyfikację strzelców – nie uwzględnialiśmy w niej zawodników z drużyn, które już odpadły – żaden z tych graczy i tak nie miałby szans na zwycięstwo w tej klasyfikacji. Na przyszłość musimy się jednak zastanowić, czy jest sens liczyć bramki z ostatnimi drużynami w tabeli. W spotkaniu z Coco Jambo Daniel Matwiejczyk zdobył bowiem aż sześć goli i praktycznie tym jednym meczem omal nie zapewnił sobie korony króla strzelców. Oczywiście to mógł być każdy inny zawodnik i tutaj nie chodzi o personalia, ale o to, by trochę wyrównać szanse. Pochylimy się nad tym w kolejnej edycji Pucharu. Prosimy też, byście dokładnie zweryfikowali listę strzelców, bo być może gdzieś się pomyliliśmy, a reklamacji po tygodniu czy dwóch przyjmować nie będziemy.

Dalsza faza zmagań odbędzie się w przyszłym tygodniu. Podział na grupy znajduje się w module Puchar Ligi → TERMINARZ. Nie ma tam jeszcze dokładnej rozpiski spotkań - ta pojawi się w weekend. Zespoły, którym nie udało się awansować drugi tydzień ferii mają wolny.

Komentarze użytkowników: