fot. © Google

Opis i skróty ósmej kolejki pierwszej ligi!

3 marca 2019, 23:21  |  Kategoria: Video  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Tę serię spotkań najwyższej klasy rozgrywkowej zapamiętamy głównie z jednego powodu. Niestety – pozostałe mecze ósmej kolejki elity były w znakomitej części do jednej bramki.

Czwartkowe granie zaczęło się jednak w miarę obiecująco – a to dlatego, że Fil-Pol rywalizował z KroosDe Team, więc spotykały się ze sobą drużyny na mniej więcej podobnym poziomie. O ile jednak Wojtek Kuciak miał dość mocną kadrę, to Michał Wytrykus na taki komfort liczyć nie mógł. Brakowało przede wszystkim Rafała Radomskiego i Daniela Kani, a więc dwóch ważnych ogniw ekipy z Duczek, które mogły w tym spotkaniu zrobić różnicę. Ogólnie mowa ciała graczy dawnej Szóstki sugerowała, że chyba nie wierzyli do końca w możliwość odniesienia zwycięstwa. Być może spowodował to również bardzo kiepski początek, bo już w 35 sekundzie pierwszą bramkę dla rywali zdobył Arek Stępień. Ale KroosDe Team dość szybko wyrównał, a miał też kolejne okazje, w których jednak brakowało mu precyzji. Fil-Pol był dużo bardziej skuteczny i po upływie kwadransa wynik na tablicy świetlnej brzmiał 3:1. Obrońcy KDT mieli duży problem by upilnować czy to Arka Stępnia czy też Karola Sochockiego i to był też jasny sygnał, że przegrywającym ciężko będzie do tego spotkania wrócić. Ale gdy w drugiej połowie, a dokładnie w 29 minucie Mateusz Lewandowski zdobył gola kontaktowego, nadal nie mogliśmy tutaj niczego przesądzać. Tyle że zespół z Duczek nie ustrzegł się czegoś, co być może zadecydowało o losach tego spotkania. Po tym jak zdobył ważną bramkę, w odstępie zaledwie minuty dał sobie wbić gola numer 4. I po tym ciosie już się nie podniósł – finałowe fragmenty to zdecydowana przewaga dawnej Andromedy, udokumentowana dwoma trafieniami Arka Stępnia. Fil-Pol wygrał więc ostatecznie 6:2 i w tym momencie jest na dobrej drodze do zajęcia trzeciego miejsca w tabeli. Stanie się tak, jeśli w ostatniej kolejce chłopaki pokonają Bad Boys, co porównując formę jednych i drugich, jest zadaniem do wykonania. KroosDe Team będzie z kolei bronił szóstej pozycji, a że jego ostatnim rywalem będzie Team4Fun, to wydaje się to być jedynie formalnością.

A skoro mowa o ostatniej ekipie w tabeli, to mecz jej z udziałem przeciwko Samym Swoim po prostu się odbył i to by było na tyle w tym temacie. Dodajmy tylko, że dzięki zwycięstwu Swojacy muszą zdobyć przynajmniej jeden punkt z Al-Marem, by zachować pierwszoligowy byt. I chyba nie powinno to stanowić dla nich większego wyzwania, bo zespół Marcina Rychty bardzo blado wypadł z Offsidem – z tym samym, z którym Sami Swoi walczyli do ostatnich sekund o remis. Można powiedzieć, że Al-Mar został rozbity głównie przez jednego zawodnika, a konkretnie przez Sebastiana Kozłowskiego, który zdobył w tym spotkaniu aż sześć goli. Początek nie zapowiadał jeszcze katastrofy, bo gracze w czarnych koszulkach (choć grali bez nominalnego bramkarza) starali się trzymać poziom, lecz gdy w 10 minucie rywal uciekł im na odległość dwóch trafień, to już wtedy stało się jasne, że Al-Mar nie ma takiej siły przebicia, by móc losy tej potyczki odwrócić. Potwierdziły to kolejne fragmenty spotkania, gdzie szybko zrobiło się 5:1, a w drugiej połowie w pewnym momencie wynik brzmiał już 10:2! Przegrywający grali jakby od niechcenia. Niby sam kapitan starał się motywować kolegów, zachęcać ich do walki, lecz ci wyglądali na pogodzonych z losem. Być może już wtedy oszczędzali siły na pojedynek z Samymi Swoimi, lecz jeśli chcieli choć trochę przestraszyć swoich najbliższych konkurentów, to zupełnie im się to nie udało. A może wręcz przeciwnie? Może celowo zagrali tak słabo, by uśpić jego czujność? W każdym razie Offside wygrał tutaj bez najmniejszych problemów i w kwestii podium wciąż jest w grze. Szanse nie są może największe, bo nie dość że trzeba wygrać z Ostropolem, to jeszcze liczyć na potknięcie Fil-Polu. Ale dopóki piłka w grze...

O meczu Stara Gwardia – Ostropol napiszemy więcej w oddzielnym artykule, dlatego przechodzimy do ostatniego meczu jaki został rozegrany w czwartek, czyli konfrontacji In-Plusu z Bad Boys. Księgowi musieli się tutaj skoncentrować, bo nie byłoby dla nich nic gorszego, niż potknąć się na niemal ostatniej prostej do mistrzostwa. Z kolei Źli Chłopcy w teorii mogli im zagrozić, aczkolwiek po tym jak przegrali i z Ostropolem i ze Starą Gwardią, jakoś nie chciało nam się wierzyć, że faktycznie będą tutaj w stanie zrobić krzywdę liderowi rozgrywek. No i nie pomyliliśmy się. Niby początek był w ich wykonaniu niezły, bo Adrian Rybak dość szybko zdołał pokonać Tomka Warszawskiego, lecz były to klasyczne miłe złego początki. Ekipa z Marek zupełnie nic sobie nie zrobiła z tego falstartu, błyskawicznie wrzuciła wyższy bieg, a gdy tak się stało, to odstawiła swoich przeciwników na odległość nie do przeskoczenia. In-Plus grał szybko, skutecznie, a nawet gdy popełniał jakieś błędy, to wszystkie naprawiał Tomek Warszawski. Podobnej skuteczności co strażnik świątyni markowian nie miał Albert Michniewicz. Co prawda wiele strzałów obronił w tylko sobie znany sposób, lecz i tak w pierwszej połowie musiał aż pięciokrotnie sięgać do siatki i wynik do przerwy brzmiał 1:5. Bad Boysom na pewno nie było łatwo zmotywować się na drugą część spotkania, gdzie niemal z góry było jasne, że przesądzi ona o ich porażce. Ale przy odrobinie szczęścia, przybyszom z Ostrówka udało się przez długi okres nie tylko nie stracić bramki, ale też kilkukrotnie zagrozić In-Plusowi. Efekty były następujące - jeden zdobyty gol, jedno uderzenie w słupek i jedna sytuacja sam na sam, gdzie Adam Matejak przegrał pojedynek z Tomkiem Warszawskim. Najlepszy strzelec ligi długo jednak tego nie przeżywał, bo w 34 minucie w strzelaniu goli wyręczył go Adrian Rybak i było już tylko 3:5. Ale na więcej Bad Boysom nie starczyło już ani sił ani umiejętności. Co prawda nadzieja wciąż się tliła, bo rywale zmarnowali dwie dogodne okazje, lecz w 39 minucie Karol Szeliga przełamał niemoc strzelecką swojej ekipy w drugiej połowie i mecz skończył się wynikiem 6:3. Z perspektywy Bad Boys nic on nie zmienia, bo ta ekipa miała pewne utrzymanie i teraz będzie walczyła już głównie o koronę króla strzelców dla wspomnianego Adama Matejaka. Z kolei In-Plus celuje oczywiście w najbardziej wartościową nagrodę drużynową i może tak się stać bez gry, jeżeli Offside przynajmniej zremisuje z Ostropolem. Ale nawet jeśli będzie potrzeba by Księgowi wygrali ze Starą Gwardią, to tak pewnie się stanie. In-Plus na przestrzeni całego sezonu był po prostu najlepszy, choć wiadomo że każde piękne opowiadanie ma początek, rozwinięcie i koniec. Markowianom pozostaje w nim napisać ostatnie zdanie.

Skróty wszystkich spotkań pierwszej ligi pojawiły się już w raportach meczowych. Na ich podstawie uzupełniliśmy asysty, jakkolwiek jeśli widzicie jakiś błąd, to dajcie znać. Wywiady przeprowadziliśmy po piątym spotkaniu, a przepytywani byli Patryk Szeliga (In-Plus) - gdzie w roli pytającego wystąpił Tomek Warszawski - oraz Mateusz Domżalski (Bad Boys). Obydwie rozmowy można znaleźć na naszym Facebooku, w menu FILMY czyli TUTAJ oraz po kliknięciu na wynik na stronie głównej lub w terminarzu.

Jak zwykle video jest dostępne w jakości HD. Wystarczy że kołowrotkiem ustawicie opcję 720p HD (lub wyższą) i będziecie mogli cieszyć wzrok najwyższej jakości obrazem. Za każdą subskrypcję czy polubienie materiału na stronie YT - z góry dziękujemy!

Komentarze użytkowników: