fot. © PŚ

Niespodzianka broni tytuł w NLH Cup! (aktualizacja!)

16 listopada 2014, 21:24  |  Kategoria: Inne rozgrywki  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Chociaż byli faworytami, to turniej stał na tak wysokim poziomie, że mogliśmy się spodziewać wszystkiego. Ale mimo to ponownie okazali się najlepsi!

Kto by przypuszczał, że chociaż wciąż można jeszcze grać na świeżym powietrzu, to aż 45 ekip zdecyduje się, by 15 i 16 listopada zagrać jednak pod dachem. Ten wyniki powodował, że za rok, gdy dojdzie do trzeciej edycji, trudno będzie go pobić. Ale tym będziemy się martwili w połowie listopada 2015. Na razie opowiedzmy o tym, co działo się w miniony weekend.

Grupy eliminacyjne były zróżnicowane pod kątem poziomu. Trzeba tu wyraźnie zaznaczyć, że praktycznie nie miało miejsce żadne losowanie - każdy grał wtedy, kiedy mógł przyjechać. To powodowało, że chociażby w grupie niedzielnej z godziny 10, mieliśmy do czynienia z przynajmniej 4 ekipami, które mogły awansować dalej, ale regulamin przewidywał możliwość promocji tyko dwóch. Z kolei w innych grupach często tylko jedna ekipa wybijała się ponad poziom, a pozostałe walczyły o udział w ćwierćfinałach, w których nie miały de facto nic do powiedzenia.

Na pewno dużą niespodzianką był brak awansu takich ekip jak Sami Swoi, Pub Offside, In-Plus czy Team4Fun. Po części było to spowodowane zdziesiątkowanym składem, ale nie bez znaczenia była po prostu słaba forma.

Z kolei w grupach ćwierćfinałowych zwyciężały już naprawdę solidne ekipy. W pierwszej z nich wydawało się, że Niespodzianka Marki nie będzie miała żadnych problemów z wygraniem wszystkich trzech spotkań. I plan był realizowany na tyle dobrze, że w ostatniej potyczce podopiecznym Marcina Boczonia wystarczał remis z MediaTRY. Ale ku zaskoczeniu wszystkich, to rywal wyszedł na prowadzenie i był o krok od sprawienia sensacji! Markowianie wzięli się jednak w garść i na półtorej minuty przed końcem zdołali wyrównać za sprawą rewelacyjnie tego dnia grającego Adriana Górnego (na zdjęciu) a remis dowieźli do końca. Po tym spotkaniu słychać było dźwięk ogromnego kamienia spadającego z serc zawodników Niespodzianki.

Adrian Górny

W grupie B najlepsza okazała się Szóstka. Gracze z Duczek wygrali pierwsze trzy mecze i już wtedy byli pewni awansu. Zawiódł AGD Marking, który być może miał skład nawet na zwycięstwo w turnieju (oprócz dobrze znanych twarzy grali z nimi także Mariusz Rutkowski i Konrad Budek), ale ostatecznie czegoś ekipie Radka Gajewskiego zabrakło. Ponad plan zagrało z kolei Galacticos, lecz w kontekście uzyskania promocji nic to nie zmieniło.

Grupa C to popis kieleckiego Ck Medu. Gracze Michała Wilka trzy pierwsze potyczki wygrali zgodnie 2:0, a patrząc na jakość rywali, wcale nie musiało to być takie proste. Świetnie dysponowana była Joga Finito, a bardzo dzielnie walczyła Puidukoda. Zadecydowały więc niuanse, a te były po stronie przybyszów ze świętokrzyskiego. Ogromną rolę odegrał w tym ich bramkarz, Michał Podkowiński, który niejednokrotnie doprowadzał swoimi interwencjami do pełnego otwarcia buzi z wrażenia. Sam fakt, że przy tylu świetnych napastnikach stracił tylko jedną bramkę, mówił sam za siebie.

Niezwykle wyrównana była za to grupa D. Dość powiedzieć, że o awansie do półfinału ekipy FC Natolin zadecydował punkt regulaminu traktujący tym, że gdy dwa zespoły mają identyczną liczbę punktów, to przy wyniku remisowym w bezpośrednim starciu i bilansie bramkowym będącym na tym samym poziomie, decyduje to, kto strzeli więcej goli. A ponieważ uczynili to podopieczni Patryka Białowarczyka, to oni przeszli dalej. Ormed Zielonka mógł więc być zawiedziony, ale gracze Piotrka Dudzińskiego i tak pokazali kawałek naprawdę niezłego futsalu.

I przyszła pora na półfinały. W pierwszym Szóstka grała z Niespodzianką. To był rewanż za ubiegłoroczny półfinał, gdy markowianie wygrali minimalnie po trafieniu Adriana Górnego. Ale teraz scenariusz nieco się odwrócił. Wszystko zaczęło się od dwuminutowej kary dla Rafała Barzyca. Sam zawodnik poddawał jej słuszność w wątpliwość, co zresztą doskonale widać na zdjęciu poniżej. Szóstka wykorzystała okres gry w przewadze i wyszła na prowadzenie! Pozostawało je dowieźć, lecz broniący tytułu gracze z Marek poradzili sobie z presją i za sprawą Pawła Gołaszewskiego wyrównali! Doszło więc do rzutów karnych. A tam sinusoida. Szóstka w trzeciej serii jest o celny strzał od finału, ale Piotrek Koza, chociaż chwilę wcześniej świetnie broni strzał Huberta Sochackiego, sam również pudłuje! A za moment to sam czyni Artur Radomski i aktualny mistrz NLH znów musi się obejść smakiem...

Rafał Barzyc

Finałowego rywala Niespodzianki wyłoniła potyczka Ck Medu z Natolinem. I jedni i drudzy byli zmotywowani do walki, ale więcej zimnej krwi zachowali kielczanie. Solidna obrona powodowała, że nawet grający na dużej szybkości przeciwnicy, nie potrafili przebić się przez ich defensywny mur, a kontry w wykonaniu Ck Medu były zabójcze. Wynik 2:0 był zresztą ich chyba ulubionym w tym turnieju, ale co ważniejsze - w tym przypadku oznaczał awans do wielkiego finału!

Najpierw odbył się jednak mecz o 3 miejsce. I Szóstka i FC Natolin nie wyglądały, jakby za 10 minut, nawet w przypadku zwycięstwa miały szczególnie celebrować zdobyty "brąz". Ale mimo to obejrzeliśmy dobre widowisko, w którym zadecydowała jedna bramka. Z rzutu karnego zdobył ją Rafał Radomski, dzięki czemu pomocnik ekipy z Duczek mógł na uroczystym zakończeniu odebrać statuetkę dla najlepszego strzelca zawodów. FC Natolin skończył za to poza podium, ale wielu postronnych obserwatorów twierdziło, że piłkarsko wyglądali świetnie i zasłużyli na więcej.

Ani Niespodzianka ani Ck Med nie zamierzyły jednak takimi opiniami się przejmować. Teraz pozostawała tylko koncentracja na ostatnim meczu, który miał zadecydować albo o drugim razie z rzędu ekipy z Marek albo o pierwszym ferajny Michała Wilka. Mecz lepiej się rozpoczął dla Niespodzianki, która w jednej akcji uzyskała rzut wolny i Hubert Sochacki (na zdjęciu) po rykoszecie nie dał szans na skuteczną interwencję Michałowi Podkowińskiemu. Wynik 0:1 determinował Ck Med do otwarcia się, a wiadomym było, że to woda na młyn dla Rafała Barzyca i spółki. Gdy tylko mają więcej miejsca, to natychmiast to wykorzystują i tak stało się i tym razem - drugiego gola zdobył ponownie - już bezpośrednio z rzutu wolnego - Hubert Sochacki. Wszystko było wtedy jasne. Podopieczni Marcina Boczonia drugi raz z kolei wywalczyli sobie miano najlepszej ekipy halowej w NLH Cup. A sukces tym cenniejszy, że odniesiony innym składem niż rok temu. To świadczy nie tylko o ogromnym potencjale ekipy, ale i mądrej selekcji zawodników. Nocna Liga może być dumna, że ma takiego przedstawiciela. Brawo!

Sochacki

Ale gratulacje należą się wszystkim. Tym którzy przyjechali z daleka (mamy nadzieję, że szczęśliwie wróciliście do domów), tym którzy przegrali wszystkie mecze, ale po zakończeniu zmagań podziękowali za turniej, jak również kibicom, których wiele zjawiło się hali w Zielonce. Dla nas jak zwykle najważniejsza jest atmosfera, a gdy po meczu widzimy takie obrazki jak ten poniżej, to wiemy, że prawie 30-godzinny maraton spędzony przy stoliku sędziowskim miał sens. W przyszłym roku też tam będziemy. Mamy nadzieję, że Wy również. Dzięki!!

podziękowanie

Komentarze użytkowników: