fot. © www.nocnaligahalowa.pl
Wywiad z Marcinem Kurem
Zawodnik In Plusu to bez wątpienia jeden z najbardziej nietuzinkowych graczy w rozgrywkach. Do tego z ciekawą przeszłością klubową.
Występy w Polonii Warszawa, testy w Stomilu Olsztyn, treningi pod okiem Jerzego Podbrożnego. O takiej przygodzie z piłką marzy pewnie niejeden zawodnik. Czemu nie dało się z tego wycisnąć jeszcze więcej? Przed Wami rozmowa z Marcinem Kurem!
Marcin, po trzech kolejkach IX edycji NLH zaledwie jeden gol na Twoim koncie i aż dwie żółte kartki. Co się dzieje? Tak słabe statystyki to raczej niepodobne do Ciebie.
- To prawda - jeżeli chodzi o statystyki to nie jest to mocny początek i sam po sobie widzę, że nie jestem w najwyższej formie. Strzeliłem na razie tylko 1 bramkę, mam 2 asysty, no i niestety 2 żółte kartki, ale uważam, że złożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze - jestem świeżo po kontuzji. Miałem naciągnięte ścięgna, naderwane więzadła w kostce, stan zapalny, 3 tygodnie nogę w gipsie, później rehabilitacja i powoli wracam do mojej optymalnej formy, ale nadal nie czuję się na 100% gotowy. Drugi czynnik to moja „nowa” drużyna. Jest nas dużo, wszyscy chcą grać, tworzymy kolektyw a w ofensywie do gry jestem ja, Michał Madej, Rafał Prażuch czy bracia Szeliga. Mamy personalnie bardzo mocną ekipę i dlatego nie gram całych spotkań, bo niezbędne są rotacje.
In Plus na razie okupuje drugą pozycję w tabeli, ale sprawę nieco popsuła Wam porażka z Pubem Offside. Jesteś w stanie powiedzieć, co zawiodło? Bo przecież przynajmniej na papierze skład macie bardzo solidny, tym czasem w pewnym momencie tego spotkania było już 0:3...
- Mecz z Pubem nie był dobry w naszym wykonaniu. Pierwsza połowa była jeszcze wyrównana, ale w drugiej było gorzej - straciliśmy 3 bramki, nasza obrona w tym meczu nie była w najwyższej formie. Dostaliśmy też chyba trzy kary 2-minutowe, w tym jedną ja, za faul taktyczny. Niestety praca sędziego także według mnie pozostawiała wiele do życzenia. Na video wyraźnie widać, jak przy stanie 0:0, po strzale Rafała Prażucha na pustą bramkę był on faulowany od tyłu wślizgiem. Jako zespół cały mecz zagraliśmy słabo, za późno strzeliliśmy bramkę i niestety przegraliśmy, ale po nowym roku mam nadzieję, że nadal będziemy zbierać się w takiej grupie chłopaków i będziemy wygrywać, punktować i walczyć o mistrza! Ostatnia kolejka pokazała, że niespodzianek nie brakuje i do końca ligi będzie bardzo ciekawie a losy mistrzostwa będą się ważyć do ostatniej kolejki.
Wielu z nas kojarzy Cię z gry w Polonii Warszawa. Sam pamiętam, gdy po degradacji Polonii do 4.ligi, widziałem Twój mecz bodajże z Wkrą Żuromin. Zdobyłeś wtedy ładnego gola i wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze, byś mógł swój talent regularnie pokazywać przed kilkoma tysiącami widzów. Co się stało, że to jednak nie wypaliło?
- Po mojej rocznej przerwie z piłką związanej z tym, że zmarł mój tata i przejąłem razem z mamą firmę po nim, podjąłem decyzję, że zostawię futbol profesjonalny i będę grał już tylko dla przyjemności, amatorsko. Grałem w B klasie, w zespole Orzeł Kampinos. No i pewnego dnia otrzymałem telefon od dyrektora Pawła Olczaka i trenera Piotra Dziewickiego - po tym jak Polonia została zdegradowana do IV ligi - z zapytaniem czy nie chciałbym przyjść na trening i się sprawdzić. Oczywiście chciałem spróbować, pojawiłem się na testach, potem zaliczyłem wszystkie etapy selekcji i zostałem. Byliśmy dogadani z trenerami, że nie będę pojawiać się na każdym treningu, ze względu na pracę w Łodzi. Po rundzie jesiennej trenerzy zrezygnowali jednak z mojej osoby. Podobnie zresztą, jak z wielu innych moich kolegów ze „starej gwardii”, z którymi grałem wcześniej w Młodej Ekstraklasie i w juniorach Polonii. Najwidoczniej byli zawodnicy, na których zarządowi i trenerom zależało bardziej. Pozostało mi pogodzić się z tą decyzją i tyle.
Wiemy też, że kilka lat temu byłeś na testach w Stomilu Olsztyn i pojechałeś nawet na obóz z tym zespołem. Tutaj jednak również na długo nie zakotwiczyłeś. Zdradzisz dlaczego?
- Fakt, parę lat temu zaraz po tym jak przestałem grać w Młodej Ekstraklasie w Polonii, szukałem sobie klubu. Mój trener z juniorów Andrzej Sikorski zadzwonił do mnie czy chce jechać ze Stomilem Olsztyn na obóz. Od razu się zgodziłem i nie znając nikogo pojechałem do Olsztyna a stamtąd prosto na obóz do Węgorzewa. Trenowaliśmy, graliśmy sparingi i po którymś z nich - gdzie rozegrałem 45 minut - trener Marcin Kaczmarek wziął mnie na rozmowę i stwierdził, że w drużynie ma kilku juniorów o podobnym poziomie co ja i musi mi podziękować, dlatego nie wypaliło. Było mi trochę żal, bo uważałem, że nie dano mi zbytnio czasu na pokazanie wszystkiego co potrafię, ale cóż - taka jest piłka.
Obecnie - chyba głównie rekreacyjnie - występujesz w Orle Kampinos. Trenerem jest tam Jerzy Podbrożny. Opowiesz coś o współpracy z człowiekiem, który swego czasu grał przecież w Lidze Mistrzów? I czy w tym momencie liczysz jeszcze, że zagrasz gdzieś wyżej niż tylko w A-Klasie, czy to już poza Tobą?
- To prawda, jestem na ten moment zawodnikiem Orła Kampinos, lecz po awansie do A Klasy nie rozegrałem żadnego meczu, bo doznałem kontuzji kostki tydzień przed ligą. Może na wiosnę uda mi się już normalnie grać i wspomagać chłopaków. A praca z człowiekiem, który swego czasu grał w Lidze Mistrzów czy w amerykańskiej MLS to przyjemność. Trener często w meczach występował z nami i pomimo już nie tak piłkarskiej sylwetki i wieku to na boisku widać było, że miał on do czynienia z futbolem na najwyższym poziomie. Na niektórych meczach ludzie robią sobie z nim zdjęcia, jest rozpoznawalną postacią. A czy zagram gdzieś wyżej? Liczę, że tak, ale też zdaję sobie sprawę, że może to być "mission impossible", bym trenował codziennie i w weekendy rozgrywał mecze. Zwłaszcza teraz, kiedy mam już żonę, dziecko i prowadzę firmę.
Przed spotkaniem z Pubem Offside było ryzyko, że się na nie wyrobisz. Praca, rodzina - chyba dużo masz ostatnimi czasy obowiązków, prawda?
- Na spotkanie z Pubem myślałem, że spóźnię się chwilę, ale na szczęście było opóźnienie i zdążyłem. W czwartki zawsze wracam z Łodzi po pracy do domu, a tu czeka na mnie syn i żona. Mam dodatkowe obowiązki i rzadko kiedy mogę sobie dokładnie zaplanować dzień od A do Z.
Pytanie o Nocną Ligę - jak ją oceniasz? Co jest jej najsilniejszym, a co najsłabszym punktem?
- Jeśli chodzi o rozgrywki, to są na bardzo wysokim poziomie. Rozmawiam z różnymi ludźmi, z moimi kolegami, z którymi kiedyś grałem i wielu chciało tutaj występować bądź planuje udział. Poziom piłkarski w 1.lidze moim zdaniem jest bardzo wysoki. Do tego skróty meczów na youtube, wywiady, typowanie spotkań. Z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że NLH nie ma słabych punktów.
I na koniec - wyobraźmy sobie sytuację. In Plus gra mecz decydujący o mistrzostwie NLH, ale w tym samym czasie jest spotkanie Real Madryt - Barcelona. Co jak wierny kibic Królewskich wybierasz? :)
- Ostatnie pytanie jest bardzo trudne. Od kiedy tylko pamiętam jestem fanem Realu Madryt i chociaż akurat ich gra w tym sezonie pozostawia wiele do życzenia, to staram się zawsze obejrzeć każdy mecz. Nawet przed sezonem oglądam wszystkie sparingi, prezentacje zawodników, itd. Myślę, że moje myśli byłyby podzielone. Na pewno chciałbym zagrać w meczu o mistrzostwo, ale musiałbym sobie zorganizować jakąś transmisję bezpośrednio z Real – Barca podczas naszego spotkania i w przerwach sprawdzałbym wynik. Wolałbym jednak uniknąć takiej sytuacji :) Całe szczęście, że swoje mecze gramy w czwartki, tak więc Ligę Mistrzów można oglądać bez problemu a z Pucharu Króla Real już w tym sezonie odpadł… A raczej go zdyskwalifikowali. Wszystko mogę więc idealnie pogodzić.
Wybrnąłeś :) Dzięki za wywiad i do zobaczenia na lidze!