fot. © www.ligafanow.pl

Przystanek Bemowo wygrywa I edycję Cosinus Warsaw Cup! (aktualizacja)

3 stycznia 2016, 21:32  |  Kategoria: Inne rozgrywki  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Drużyna Maćka Bujniaka okazała się lepsza od 39 innych zespołów i zgarnęła okazałe trofeum za triumf w naszym turnieju noworocznym!

Cosinus Warsaw Cup zgromadził w sumie 40 zespołów z całej Polski. Były ekipy z Katowic (Prawdziwe Hanysy), Mławy (Joker) czy Lublina (Poker Team), ale ostatecznie wygrał zespół ze stolicy. Poziom – i piszemy to zachowując skromność! - był naprawdę bardzo wysoki, co zresztą bardzo nas cieszy, bo dzięki temu łatwiej będzie nam namówić Was na udział za rok. Ale zanim druga edycja, to jeszcze kilka słów o pierwszej. Poniżej przeczytacie opis tego, co działo się 2 i 3 stycznia na hali sportowej przy ulicy Strumykowej 21. A już niedługo zdjęcia i video!

Grupa A

Nie zazdrościliśmy ekipom, które już dzień po Sylwestrze musiały wstać około 6-7 rano i przyjechać na nasze zmagania. Ale nie było wyjścia – trzeba było grać. I na dobrą sprawę wszystko w tej grupie rozstrzygnęło się już po kilku meczach. Najwyższy poziom prezentowały Przystanek Bemowo, GS AKS i Łomianki, a ponieważ ostatnia z tych drużyn przegrała swoje pierwsze dwa mecze w stosunku 1:2 właśnie z pozostałymi faworytami, to karty zostały rozdane. Podopieczni Maćka Bujniaka i Marcina Paź nie mieli sobie równych i w zasadzie jedyną niewiadomą było, kto zajmie pierwsze a kto drugie miejsce w tej grupie. Ostatecznie to Przystanek wygrał całą stawkę, a ostatnie miejsce zajął przedstawiciel Etnoligi – Inter-Tigers. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że ta przykra okoliczność spotka wszystkie zespoły, jakie do rozgrywek zgłosił Krzysztof Jarymowicz, organizator Etnoligi.

Grupa B

Przed startem grupy B najwyżej ocenialiśmy szansę Robotników i Białowieskiej. To dwie doświadczone i o uznanej marce ekipy, które spokojnie miały zdominować drugą z naszych sobotnich stawek. Pierwsi z nich faktycznie przeszli przez fazę eliminacyjną jak burza – wygrali wszystkie mecze i do tego nie stracili nawet jednej bramki! Szybko skomplikowała się za to sytuacja Białowieskiej – podopieczni Darka Jaskłowskiego tylko zremisowali z Contrą, później ulegli Robotnikom i nie wszystko zależało od nich. Na szczęście najgroźniejsi rywale, czyli wspomniana Contra i BS Tarczyn stracili po drodze jeszcze więcej punktów i finalnie przyszło im rywalizować wyłącznie o miejsce nr 3 w grupie. Lepszy w tej walce okazał się zespół z Tarczyna, z kolei czerwoną latarnią grupy został Harmony Squadron, który w sumie uzbierał zaledwie punkt.

Grupa C

Po grupie C sami nie wiedzieliśmy, czego można się spodziewać. Mieliśmy do czynienia z młodymi i wybieganymi zespołami, które stworzyły ciekawe widowiska i choćby gracze Traktorków, którzy ostatecznie zajęli dopiero 3 miejsce, z innej grupy śmiało mogliby wyjść. Zawodnicy z Ursusa mieli jednak pecha, bo na początek zagrali z dwoma najsilniejszymi zespołami w stawce i ponosząc dwie minimalne porażki, zamknęli sobie drzwi do fazy play-off. Tymi dwoma ekipami były Cyrk Zalewski i Ganadores, które nie miały sobie równych a w bezpośrednim starciu podzieliły się punktami. Początkowo całkiem nieźle wyglądała też gra Chłopców nie do bicia, ale w ostatnim spotkaniu zespół Damiana Bartodzieja został boleśnie sprowadzony na ziemię przez Cyrk Zalewski i musiał zadowolić się czwartą pozycją. Grupę zamknęły Etnokozaki, z fatalnym bilansem bramkowym, którzy w żadnym z meczów nawet przez chwilę nie otarli się o remis.

Grupa D

Czwartą stawkę zdominował In Plus Marki. Podopieczni Patryka Gall co prawda swój pierwszy mecz tylko zremisowali, ale później szybko pokazywali plecy rywalom i zasłużenie wygrali grupę. O drugie miejsce trwała natomiast zacięta walka. Wszystkie pozostałe zespoły prezentowały bowiem podobny poziom i o zwycięstwach w wielu przypadkach decydowały detale. Sprawa rozstrzygnęła się w meczu nr 8, gdy Alpha Vision bezlitośnie ograła Szwadron Guźców Alfa 5:1 i to ekipa Dominika Bartochy mogła sobie planować niedzielę na piłkarsko. Wspomniany Szwadron skończył więc na pozycji nr 3, a czwarta była Baltica Travel. Ten zespół wyglądał nieźle taktycznie i był solidnie poukładany i aż trzy z czterech meczów zremisował. Niestety w najważniejszym dla siebie momencie również nie sprostał Alpha Vision i musiał pożegnać się z rozgrywkami. Szału nie zrobił z kolei Persian Bax, a więc mistrz Etnoligi. Widać, że fizyczna gra przeciwników sprawiała im problemy i chociaż techniki nie można było im odmówić, bo na tym poziomie ten element po prostu na więcej niż 2 punkty nie wystarczył. I pewnie marnym pocieszeniem jest, że było to i tak najlepsze osiągnięcie ze wszystkich etnoligowych ekip startujących w Cosinus Warsaw Cup.

Grupa E

To była jedna z najlepszych i najbardziej wyrównanych grup! Dość powiedzieć, że na koniec o wszystkim musiała decydować mała tabelka między trzema drużynami, a jej uczestnicy mieli w niej tyle samo punktów i identyczny bilans bramek! Ostatecznie przesądziła więc większa liczba strzelonych goli, a tutaj najgorzej stały akcje Radexu Siennica. Gracze tej drużyny mieli jednak jeszcze nadzieję, że w ostatnim spotkaniu tej grupy Old Eagles Koło ogra lub przynajmniej zremisuje z BRS, ale aż trudno było sobie to wyobrazić, skoro podopieczni Janka Drabika przegrali wszystkie poprzednie spotkania. A jednak sensacja była bardzo blisko! Orzełki remisowały 1:1 i w końcówce grały nawet z przewagą jednego zawodnika, lecz ostatecznie górę wzięło doświadczenie przeciwników i wynik 2:1 dał awans zwycięzcom ostatniego Halowego Pucharu Fanów. Radex musiał więc obejść się smakiem, a całość wygrał Blok Ekipa, czyli zawodnicy z Halinowa. Całkiem nieźle – mimo przedostatniego miejsca w grupie zaprezentowała się też Ostródzka Squad, lecz mając tak silnych oponentów, młodym chłopakom z Ostródy trudno było się przebić. Mimo wszystko ze swojego występu mogą być zadowoleni, w przeciwieństwie do wspomnianych Orzełków, którzy choć mieli przebłyski niezłej gry, to chyba czekają już na zmagania na otwartej przestrzeni.

Grupa F

Tę grupę w proch i pył miał roznieść Prażi Team. Zespół Michała i Rafała Prażuchów faktycznie rozpoczął rozgrywki z wysokiego C, bo wygrał aż 9:0 z Zielonymi Ludzikami. Ale później tak łatwo już nie było – wielki opór faworytom stawili bowiem Rembet i Mocni Legia. Ci pierwsi zdołali nawet urwać punkt w starciu z dużo wyżej notowanym oponentem i właśnie to „oczko” późnej zadecydowało, że do dalszej fazy przeszła ekipa w białych koszulkach. Gracze Mocni Legia też jednak zasługiwali na awans i pewnie z innej grupy poradziliby sobie z uzyskaniem promocji, ale w tym momencie to już tylko gdybanie. Planktonem dla grubych ryb z tej grupy były natomiast Pocisk Legionowo i Zielone Ludziki. Drużyny te znacznie odbiegały poziomem, chociaż nadrabiały ambicją i zrobiły tyle, ile były w stanie zrobić. Starczyło to jedynie na miejsca 4 i 5.

Grupa G

Pierwsza niedzielna grupa także przyniosła sporo emocji. Walkę o 1/8 finału stoczyły między sobą Chłopcy z Bielan, FC Natolin i Titolare Siennica. Zaczęło się od remisu Natolina z Chłopcami z Bielan a następnie chłopaki z Siennicy także podzielili się punktami z zespołem Patryka Białowarczyka. To oznaczało jedno – Chłopcy z Bielan musieli w swoim ostatnim meczu wygrać z Titolare, bo tylko trzy punkty dawały im awans. I zespół Tomasza Miziurkowskiego cel osiągnął z nawiązką, bo nie tylko zgarnął całą pulę, ale wygrał grupę i przynajmniej w teorii miał łatwiejszą drogę w dalszej fazie rozgrywek. Z drugiego miejsca awansował Natolin, natomiast zwycięstwo 3:1 nad Atomowymi Orzechami dało czwartą lokatę FC Karmelickiej. Atomowe nieźle zaprezentowały się na dobrą sprawę tylko w pierwszym meczu, gdzie mogli nawet wygrać z Natolinem, a później – po równi pochyłej – stoczyli się na ostatnie miejsce w tabeli.

Grupa H

To była ostatnia grupa eliminacyjna. I zaczęła się ona może nie od sensacji, ale na pewno niespodzianki. Joker Mława pokonał bowiem aż 3:0 FC Grochów, co wśród licznie zgromadzonych kibiców wzbudziło niemałe zdziwienie, bo niemal na każdej pozycji Jacek Flisak miał dwóch świetnych zawodników, a tutaj już na dzień dobry taka klęska. Gracze w błękitnych koszulkach grali więc do końca z nożem na gardle i każda następna porażka mogłaby zamknąć im drogę do wyjścia z grupy. Od tego momentu zespół z Grochowa zaczął jednak grać coraz lepiej a przełomowe okazało się zwycięstwo nad niepokonanym do tego momentu Poker Teamem. Ekipa z Lublina przegrała 0:3, a to oznaczało, że musiała wygrać w swoim ostatnim meczu aż czterema golami z Jokerem, by nie pakować manatków i nie wracać pospiesznie do domu. I chociaż było nawet 1:0, to gracze z Mławy na więcej przeciwnikom już nie pozwolili a w końcówce zaliczyli wyrównujące trafienie i ostatecznie - wspólnie z FC Grochów - zameldowali się w fazie play-off. Niestety bez echa przeszedł start Prawdziwych Hanysów z Katowic, natomiast JNJ byli jedynie dostarczycielem punktów i bramek, lecz z racji wieku, raczej na nic innego nie mogli tutaj liczyć.

1/8 finału

W tej fazie rozgrywek nie było już przelewek. Nieważne jak grałeś wcześniej, bo wystarczył jeden mecz i na pozostałą część zmagań patrzyłeś jedynie z perspektywy trybun. I już pierwszy mecz 1/8 przyniósł wielkie emocje. BRS prowadził 2:1 z Przystankiem Bemowo, mógł podwyższyć rezultat, ale zamiast tego stracił gola na 2:2. Mimo to wyklarował sobie jeszcze jedną dogodną okazję i powinien to spotkanie rozstrzygnąć w regulaminowym czasie gry. Tak się nie stało, a że rzuty karne to loteria, to dalej awansował Przystanek.

Kolejne dwa spotkania kończyły się już bez konieczności egzekwowania strzałów ze stojącej piłki. Najpierw Robotnicy gładko odprawili 3:0 Rembet, a później Ganadores przegrali 1:2 z Natolinem, chociaż wygrywali 1:0 i grali bardzo dobrze. W końcówce założyli jeszcze hokejowy zamek, ale obrona dyrygowana przez Piotrka Michalika nie dała sobie wbić gola i Natolin mógł odetchnąć.

Bardzo wyrównane widowisko stworzyli z kolei gracze In Plusu i FC Grochów. Tego zresztą należało się spodziewać, bo zawodnicy z tych zespołów doskonale się znają i wielu graczy Grochowa grało lub nadal gra w ekipie z Marek w innych rozgrywkach. Po 15 minutach gry było 0:0, chociaż więcej szans miał In Plus. W serii rzutów karnych pomylił się natomiast Arek Niezgoda i marzenia o końcowym zwycięstwie zespół Patryka Gall musi odłożyć na za rok.

W piątym spotkaniu 1/8 finału Blok Ekipa starła się z GS AKS. Przynajmniej w teorii faworytem była ferajna braci Gomulskich, lecz ten zespół lubi sam siebie pozbawić szans na zwycięstwo. Wzajemne pretensje i wytykanie błędów to główne zarzuty pod kątem tej drużyny, bo piłkarsko ciężko coś im zarzucić. GS bezlitośnie wykorzystał niesnaski w obozie przeciwników i regularnie zdobywał gole, a hat-trickiem popisał się Patryk Babańczyk. Podopieczni Marcina Paź czekali więc na kolejnego rywala, a tego miała wyłonić konfrontacja Prażi Team z Białowieską. To był chyba jeden z najciekawiej zapowiadających się meczów tej serii i faktycznie taki był. Prowadzenie objęli bracia Prażuch i spółka, lecz chwilę po wznowieniu gry ze środka boiska, świetnym strzałem popisał się Kamil Jaskłowski i był remis. Rezultat 1:1 ostał się zresztą do samego końca i znów o wszystkim decydowały karne. A w nich intencje Rafała Prażucha wyczuł Krystian Rytel i to gracze Białowieskiej mogli sobie wpaść w ramiona.

Na niezłym poziomie stał także mecz Chłopców z Bielan z Cyrkiem Zalewskim. Scenariusz był podobny do tego, co działo się w spotkaniu poprzedzającym – również jedna z ekip, w tym przypadku Cyrk objął prowadzenie, tyle że przeciwnik szybko wyrównał, a później górę wzięła taktyka i bardziej niż na strzeleniu kolejnego gola, drużynom zależało, by nie stracić następnego. Kapitanowie obu ekip musieli więc wyznaczyć graczy z najchłodniejszą głową do rzutów karnych i lepiej uczynił to Tomek Mizurkowski, bo jego zawodnicy bezbłędnie wykorzystali wszystkie swoje próby, natomiast przedstawiciele Cyrku tylko jedną i musieli pożegnać się z turniejem.

Najmniejszych problemów z osiągnięciem bariery ćwierćfinałowej nie miał za to Joker Mława. Bracia Krystkiewicz i spółka gładko ograli Alpha Vision, ani przez chwilę nie oddając boiskowej inicjatywy. Drużyna z Mławy potwierdziła tym samym dobrą formę z fazy grupowej i mogła w spokoju oczekiwać swojego kolejnego starcia z Chłopcami z Bielan.

1/4 finału

Ćwierćfinały ponownie zaczęliśmy od meczu Przystanku Bemowo i znów doszło w nich do rzutów karnych. Ale wcale tak nie musiało być, bo Robotnicy prowadzili 1:0 i mieli jeszcze jedną wyborną okazję, by podstemplować swój sukces, a zamiast tego gola na 1:1 stracili na kilkanaście sekund przed końcem meczu! Autorem wyrównującej bramki był Wojciech Żak, który tego dnia zdobył dla Przystanku w sumie dwie arcyważne bramki. Ale to jeszcze nic nie znaczyło, bo z racji tego, że w drugiej serii rzutów karnych pudło zanotował Maciek Bujniak, to Robotnicy byli o jeden celny strzał od półfinału! Do piłki podszedł Szymon Gołębiewski i... nie trafił w bramkę! Przystanek nie zmarnował drugiej szansy i za chwilę to on mógł się cieszyć z promocji do strefy medalowej!

Ogromne emocje towarzyszyły też rywalizacji FC Natolina z FC Grochów. Tutaj o wszystkim zadecydował jeden gol, a zdobyli go podopieczni Jacka Flisaka. Natolin próbował odrobić straty, lecz szczelna defensywa zespołu z Grochowa na to nie pozwoliła i minimalna wygrana została dowieziona aż do syreny kończącej spotkanie. Dużo wcześniej swój mecz rozstrzygnęła za to Białowieska. Bracia Jaskłowscy co prawda przegrywali 0:1, po błędzie własnego bramkarza, który podał piłkę wprost pod nogi Karola Paź, ale później sytuacja została opanowana i mądre rozciąganie gry i szukanie zawodników będących bez krycia spowodowało, że GS AKS miał duży problem i często pozostawał zdezorientowany, nie wiedząc do kogo biec i jak się ustawiać. Przy wyniku 2:1 dla Białowieskiej rywal otrzymał też żółtą kartkę i to przyklepało jego los. Ostatecznie skończyło się na 3:1 i pogromcy Prażi Team byli już o włos od medali.

Półfinałowego przeciwnika Białowieskiej wyłoniło starcie Chłopców z Bielan z Jokerem Mława. Zespołem, który miał znacznie więcej okazji do zdobycia złotego gola byli gracze z Bielan. Niestety w wielu sytuacjach, nawet 1 na 1 z bramkarzem, zachowywali się zbyt nonszalancko i pudłowali w wybornych okolicznościach. A często jest tak, że gdy powinieneś coś wygrać w regulaminowym czasie gry, to później musisz obejść się smakiem. I faktycznie – w rzutach karnych to Joker był minimalnie lepszy i to ten zespół miał przed sobą perspektywę jeszcze dwóch spotkań – półfinału i meczu o puchar.

1/2 finału

Przystanek Bemowo nie miał łatwej drogi w swojej drabince pucharowej i w półfinale los również go nie oszczędził. FC Grochów jawił się jako groźny konkurent, który zupełnie zapomniał o tym, jak fatalnie zaczął cały turniej i z meczu na mecz coraz bardziej się rozkręcał. Tutaj trzeba było więc przede wszystkim zabezpieczyć tyły i zneutralizować poczynania Michała Aleksandrowicza, który w talii Jacka Flisaka był zdecydowanie asem kier. I to się udało, bo obrona dyrygowana przez Grześka Orłosia nie pozwoliła sobie wbić bramki i chociaż nic też nie strzeliła, to po raz trzeci z rzędu mieliśmy do czynienia z rzutami karnymi w wykonaniu zawodników Przystanku. I można mówić o swojego rodzaju hat-tricku, bo gracze w zielonych koszulkach byli w swoich próbach bezbłędni, a przeciwnik zaliczył jedną wpadkę i tym samym Maciek Bujniak i spółka znaleźli się w wielkim finale! Teraz czekaliśmy tylko na ich rywala, a tutaj znacznie większe szanse dawano Białowieskiej aniżeli Jokerowi. Długo jednak nikt nie potrafił przechylić szali na swoją korzyść, ale wreszcie ze swojej lewej nogi użytek zrobił Kuba Bednarowicz i Joker był na musiku. Zespół z Mławy podjął oczywiście ambitną próbę doprowadzenia do wyrównania, lecz brakowało już chyba trochę sił, co wpłynęło też na skuteczność, a raczej jej brak. Białowieska umiejętnie obroniła przewagę i to ona została finałowym przeciwnikiem Przystanku Bemowo!

Mecz o 3 miejsce

W finale pocieszenia, gdy już po kilku minutach było 2:0 dla FC Grochów, spodziewaliśmy się pogromu. Ale nic bardziej błędnego! Gracze Jokera szybko otrząsnęli się po fatalnym początku i równie szybko jak stracili gole, tak szybko odrobili straty i było 2:2. Później gra się wyrównała, lecz decydujący cios zadał Filip Góral z Grochowa i chociaż 3 miejsce na pewno nie było szczytem marzeń dla zespołu Jacka Flisaka, to przynajmniej pozwoliło zrewanżować się przeciwnikom za bolesną klęskę z fazy grupowej.

Finał Cosinus Warsaw Cup

Przystanek Bemowo kontra Białowieska! To właśnie to spotkanie miało zadecydować o tym, kto będzie triumfatorem pierwszej edycji naszych zmagań. Pierwsze minuty to wyważona gra po obu stronach, ale Przystanek ma w swoich szeregach Łukasza Skorłutowskiego, na którego oponent nie potrafi znaleźć sposobu. To właśnie ten gracz przyjął piłkę w 4 minucie i idealnie uderzył mając na swoich plecach przeciwnika i Krystian Rytel nie miał szans na skuteczną interwencję. Teraz prowadzący mogli grać to co lubią najbardziej, więc szczelną defensywę i próbę wyprowadzenia kontry i właśnie po takiej akcji zespół Maćka Bujniaka podwyższył stan posiadania w 9 minucie! Podanie do Łukasza Skorłutowskiego, ten fantastycznie odwraca się z piłką i uderza, a Zina po palcach bramkarza Białowieskiej wpada do siatki po raz drugi! Zespół Darka Jaskłowskiego zdaje sobie sprawę, że największy z pucharów znacznie się oddalił, lecz drużynie nadzieję przywraca Marcin Krucz, który dobija z najbliższej odległości strzał jednego z kolegów i robi się 2:1! Jeszcze wszystko jest więc możliwe, lecz mimo skomasowanych ataków, graczom w czerwonych koszulkach nie udaje się skruszyć muru obronnego rywala i po ostatnim gwizdku sędziów, gracze Przystanku mogą sobie wpaść w ramiona! Mieli niebywale trudną drogę do zwycięstwa, lecz z wszystkich opresji wyszli spektakularnie i tym samym za rok będą bronić tytułu w Cosinus Warsaw Cup. Wielkie gratulacje!

Podsumowanie zawodów

I cóż – pierwsza edycja CWP przeszła do historii. Poziom był naprawdę bardzo wysoki i każdy kto został na mecze 1/8 finału wzwyż, może to spokojnie potwierdzić. Mamy nadzieję, że organizacyjnie także wszystko wyszło jak trzeba. To była pierwsza wspólna inicjatywa Nocnej Ligi Halowej i Ligi Fanów, dlatego my również musieliśmy się dograć i doświadczenie zdobyte 2 i 3 stycznia na pewno zaprocentuje w przyszłości. Co prawda nie mieliśmy wpływu na takie sprawy jak temperatura na hali, ale w wielu innych aspektach widzimy rezerwy i postaramy się wykorzystać zdobytą wiedzę w kolejnych turniejach.

Na facebooku Ligi Fanów pojawiły się już fotki z obu dni turniejowych (link TUTAJ) a skróty spotkań - od ćwierćfinałów wzwyż - są TUTAJ. Staraliśmy się wybrać najciekawsze akcje, lecz czasem przy wyniku 0:0, nie było ich wiele. Zresztą – zobaczycie, ocenicie.

Ze swojej strony dziękujemy wszystkim za udział, dziękujemy też sponsorowi generalnemu zawodów, firmie Cosinus i przy okazji zachęcamy do wzięcia udziału w Halowym Pucharze Fanów, którego ofertę możecie znaleźć TUTAJ, a w którym do wygrania jest 2500 zł! Serdecznie zachęcamy i życzymy powodzenia!

A na koniec jeszcze raz namawiamy do polubienia profili Nocnej Ligi Halowej, Ligi Fanów i firmy Cosinus. Z góry dziękujęmy!

https://www.facebook.com/NocnaLigaHalowa/

https://www.facebook.com/LigaFanow.6tki/

https://www.facebook.com/cosinus.warszawa/?fref=ts

Komentarze użytkowników: