fot. © www.planarstudio.pl

Al-Mar pierwszym finalistą Pucharu Ligi!

22 lutego 2017, 01:42  |  Kategoria: Ogólna  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Chyba nikt nie dawał ekipie Marcina Rychty większych szans na taki sukces. A jednak - wielka determinacja połączona ze szczęściem dała fantastyczny efekt.

Emocje we wtorkowych zmaganiach Pucharu zaczęły się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Niespodzianka Marki miała problem ze składem i w związku z tym w jej miejsce do grupy ćwierćfinałowej wskoczył trzeci zespół grupy "C" - MK-BUD. Być może ucieszyło to innych uczestników stawki ćwierćfinałowej, ale Budowlani nie zamierzali się łatwo poddać i chociaż ostatecznie zajęli ostatnie miejsce, to dali z siebie wszystko. W grupie A wszystko rozstrzygnęło się po dwóch kolejkach - In-Plus Marki przegrał zarówno z Okulanem, jak i Ostropolem i musiał pożegnać się z rozgrywkami. A dwie ostatnie ekipy rozstrzygnęły między sobą walkę o pierwsze miejsce - mimo że Okulan prowadził 3:2 na kilkanaście sekund przed końcem, to dał sobie wbić gola na 3:3 i to zespół ze Stanisławowa miał mieć w teorii łatwiejszego przeciwnika z następnej grupy.

A w niej rywalizacja była bardziej zacięta. Nie liczyła się Multi-Medica, która przegrała wszystkie spotkania, chociaż nie były to wysokie porażki. Świetne zaczęły Hasacze, które miały dwa zwycięstwa po dwóch meczach i wystarczyło zremisować z Al-Marem, by zapewnić sobie pierwszą lokatę. Z kolei podopieczni Marcina Rychty, po porażce 0:1 ze Stankanem, byli pod ścianą - musieli z Hasaczami bezwzględnie wygrać. I tak się stało - nasi drugoligowcy triumfowali 2:0 i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przegrani myśleli, że taki wynik im również daje promocję. Z boiska schodzili z podniesionymi głowami, bo przed spotkaniem obliczyli sobie, że na przegraną różnicą dwóch goli mogą sobie pozwolić. Przy stoliku organizatorskim spotkało ich jednak rozczarowanie. Mała tabela między nimi, Al-Marem i Stankanem mówiła wyraźnie - cały ten tercet zebrał po 3 punkty, ale Al-Mar miał bilans bramkowy 3:2, Stankan 2:2 a Hasacze 1:2. Patryk Szeliga i spółka myśleli, że do tego dorobku powinno się doliczyć wynik spotkania z Multi-Mediką. Ale co najlepsze - nawet gdybyśmy tak zrobili, to Hasacze i tak skończyliby bez awansu! Jak oni to policzyli? Nie wiemy...

Przeszliśmy więc do półfinałów. Pierwszy bez historii - Ostropol rozgromił Stankan 4:0 i nie ma o tym meczu zbytnio co się rozpisywać. Egzekucja. Ciekawszy był drugi. Okulan miał wyraźną przewagę w posiadaniu nad Al-Marem, co chwilę zagrażał świątyni Błażeja Kaima, ale nic nie chciało wpaść. Przeciwnik skupiał się na często rozpaczliwej obronie, lecz zdarzało się, że wypuszczał bardzo groźne kontry. Kluczową dla losów spotkania sytuacją mogła być ta, gdy zegar pokazywał 40 sekund do końca. Maciek Lęgas niepotrzebnie uwikłał się w drybling, Adrian Wiercioch zabrał mu piłkę i rywal ratował się faulem. Sędzia nie miał wątpliwości - Al-Mar musiał do końca spotkania grać o jednego mniej! Okulan miał obowiązek te okoliczności wykorzystać, lecz hokejowy zamek nie zafunkcjonował w tej ekipie jak należy i o wszystkim musiały rozstrzygnąć rzuty karne. A tutaj lepszy okazał się Al-Mar, który wygrał wojnę nerwów w stosunku 6:5 i zaczął od razu regenerować siły, bo Ostropol już na niego czekał.

Po krótkim odpoczynku zawodnicy z Wołomina wrócili na parkiet. Byli o dziesięć minut od historycznego sukcesu, ale zdecydowanym faworytem był aktualny wicelider pierwszej ligi. Podopieczni Roberta Kielaka mieli zresztą dużą przewagę i objęli nawet prowadzenie za sprawą Daniela Matwiejczyka. Wielu obserwatorów opuściło już pewnie wtedy halę, myśląc, że tutaj nic się nie zmieni. Lecz Al-Mar, a konkretnie Marcin Rychta zdołał po zamieszaniu podbramkowym wyrównać! Ekipa ze Stanisławowa chciała natychmiast wrócić na prowadzenie, zdając sobie sprawę, iż zostawianie wszystkiego ślepemu losowi jest bardzo ryzykowne i tworzyła sobie kolejne dogodne okazje. Miała przynajmniej dwa słupki, ale i rywal nie próżnował i kilka razy próbował uderzeń na pustą bramkę z własnej połowy. W 9 minucie i 31 sekundzie takich okoliczności nie wykorzystał Maciek Lęgas, a za chwilę piłkę meczową zmarnował Filip Góral i sędzia po raz drugi z rzędu oznajmił o konieczności egzekwowania strzałów z sześciu metrów. Zaczęły się nerwy. Marcin Wojciechowski - nie ma gola! Adrian Rychta - 1:0 dla Al-Maru! Później Ostropol wyrównuje, ale Łukasz Godlewski także strzela bramkę i przed ostatnią serią jest 2:1. Do piłki podchodzi wtedy Daniel Matwiejczyk, lecz jego intencje fantastycznie - chociaż na raty - odczytuje Błażej Kaim i Al-Mar Wołomin zostaje pierwszym finalistą Pucharu Ligi NLH! Wielkie gratulacje!

A już dziś poznamy drugiego uczestnika wielkiego finału. Zabawę zaczniemy od 20:30, a wyniki na żywo możecie śledzić jak zwykle w module Puchar Ligi - LIVESCORE. Zachęcamy!

Komentarze użytkowników: