fot. © www.planarstudio.pl

Sami Swoi drugi raz z rzędu w finale Pucharu Ligi!

23 lutego 2017, 12:06  |  Kategoria: Ogólna  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Marcin Jackiewicz i spółka są bardzo blisko podwójnej korony! Zarówno od mistrzostwa, jak i triumfu w Pucharze Ligi dzieli ich tylko jeden mecz! Byłaby to sytuacja bez precedensu.

Na początek mała refleksja - było bardzo blisko, by finał zmagań pucharowych wyglądał identycznie jak przed rokiem. Wtedy Swojacy mierzyli się z Ostropolem (1:0), który tym razem odpadł tuż przed decydującym spotkaniem. To pokazuje, że nieprzypadkowo właśnie te drużyny zagrają w następny czwartek o 21:30 o złote medale pierwszej ligi. A jak doszło do tego, że zawodnicy z Kobyłki po raz drugi z rzędu zameldowali się w wielkim finale?

Zacznijmy od streszczenia grupy ćwierćfinałowej "C". Tutaj dzielił i rządził Team4Fun - zespół Łukasza Mroza rozbijał swoich przeciwników w pył, a bramki jak na zawołanie zdobywał niezawodny Bartek Rzeźnik. Łącznie ma już ich 12 i tylko kataklizm mógłby go pozbawić statuetki za króla strzelców. O drugie miejsce walczyły trzy drużyny - nieźle stały akcje Ormedu, który najpierw szczęśliwie zremisował z JSJ Development, później podzielił się punktami z Bulbezem i wystarczyło, że pokona pewny awansu z pierwszego miejsca Team4Fun. Tyle że przeciwnicy ani myśleli to spotkanie odpuścić i wygrywając 4:1, pozbawili drużynę z Zielonki złudzeń. To dało awans Bulbezowi, który wygrał 2:0 z JSJ i szykował się do kolejnego starcia. Wydaje się, że nieco więcej z tego wieczora mogli wycisnąć wspomniani Deweloperzy, lecz po raz kolejny nie mieli nominalnego bramkarza i kilka goli oddali za darmo.

W grupie ćwierćfinałowej "D" spodziewaliśmy się jeszcze więcej emocji. Tutaj dysponowaliśmy czterema zespołami o zbliżonym potencjale i pierwsze dwa spotkania były naprawdę bardzo ciekawe. Najpierw Ganador wygrał 1:0 z Samymi Swoimi, a wcześniej Białowieska ograła Andromedę. Tym samym Swojacy byli w mało komfortowym położeniu, ale w drugiej serii gładko odprawili Krzyśka Włodygę i spółkę, z kolei Ganador rozbił 3:0 Białowieską. O wszystkim decydowała więc ostatnia kolejka. W niej Sami Swoi zmiażdżyli podopiecznych Darka Jaskłowskiego aż 5:0 i stało się jasne, że to oni zajmą w tej stawce drugie miejsce. Grupę wygrał Ganador, który z Andromedą grał wyraźnie rozluźniony i remis uratował strzałem w ostatniej sekundzie.

Przyszedł czas na półfinały. W pierwszym Team4Fun podejmował Samych Swoich i był dla wyżej notowanego przeciwnika równorzędnym partnerem. O wszystkim zadecydowała bramka Artura Pazio ze stałego fragmentu gry - ktoś zaspał w murze i mocny strzał z lewej nogi zapewnił awans ekipie z Kobyłki. Na twarzach przegranych rysowała się złość, bo byli naprawdę blisko uzyskania promocji, ale i tak Puchar Ligi mogą sobie zapisać na duży plus. W drugim meczu fazy play-off Bulbez rywalizował z Ganadorem. Ci pierwsi wiedzieli, że na otwartą wymianę ciosów z przeciwnikiem iść nie mogą, dlatego zabarykadowali się na własnej połowie i szukali szans w strzałach z dystansu oraz kontrach. A ponieważ Ganador bił głową w mur, to w 4 minucie Łukasz Bednarski strzałem na pustą bramkę zapewnił Bulbezowi prowadzenie. To zmusiło przegrywających do jeszcze aktywniejszej postawy, gdzie Mateusz Gliński - jako lotny bramkarz - niemal non stop przebywał na połowie Bulbezu, lecz nie przynosiło to żadnych efektów. Ba! - gdyby Łukasz Bednarski był odrobinę bardziej precyzyjny, to w 8 minucie mogło być po herbacie, lecz tym razem strzelił w słupek. Ale to tylko odwlekło egzekucję Ganadoru, który za chwilę stracił gola po własnym błędzie i sensacyjnie musiał się pożegnać ze zmaganiami. Mądrość wygrała z młodością.

Pojedynek półfinałowy mocno nadwątlił siły ekipy Michała Rychlika. Zespół ten dysponował tylko jednym zmiennikiem i łatwo można się było domyślić, że w finale zastosuje identyczną taktykę jak w spotkaniu poprzedzającym. Zawodnikom w zielonych koszulkach nigdzie się nie spieszyło, ale w ten sposób raz uśpili defensywę Swojaków i trafili w słupek! Na więcej nie było ich jednak stać - zaraz gola strzelił im Paweł Gołaszewski, później jeszcze dwa dołożył Marcin Jackiewicz i tym samym SAMI SWOI ZOSTALI FINAŁOWYMI PRZECIWNIKAMI AL-MARU WOŁOMIN! Serdecznie gratulujemy i oddajmy Swojakom, że zasłużyli sobie na udział w decydującej potyczce. Bulbezowi zabrakło sił, ale i tak pokazał się ze świetnej strony, co mamy nadzieję, będzie dla chłopaków z Bemowa optymistycznym prognostykiem przed Ligą Fanów, gdzie na wiosnę czeka ich ciężka kampania, by utrzymać się w pierwszej lidze. Powodzenia!

Tym samym w zmaganiach pucharowych rozegramy jeszcze tylko jedno spotkanie. Odbędzie się ono na uroczystym zakończeniu dziesiątej edycji Nocnej Ligi, a jego datę podamy wkrótce. Zarówno Sami Swoi, jak i Al-Mar już mogą szykować miejsce na półkach, bo trafią do nich okazałe puchary i jedyną tajemnicą pozostaje, kto zgarnie ten wyższy. Przypominamy, że wybierzemy też najlepszego zawodnika oraz bramkarza, z kolei króla strzelców - o czym wspominaliśmy wcześniej - chyba już znamy.

Cóż - można powiedzieć, że Nocna Liga wygrała z "resztą świata". Mimo to dziękujemy wszystkim ekipom spoza rozgrywek za udział, urozmaicenie zmagań i mamy nadzieję, że z większością z Was spotkamy się ponownie za rok.

Komentarze użytkowników: