fot. © www.planarstudio.pl

Czy wiesz, że...? Odcinek 2

6 stycznia 2018, 23:51  |  Kategoria: Ogólna  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

W pierwszym odcinku pod lupę wzięliśmy naszych sędziów. Teraz przyszła pora na zawodników, a w szczególności tych, którzy liznęli profesjonalnego futbolu.

Przez Nocną ligę przewinęło się mnóstwo graczy, ale tylko kilku z nich może się pochwalić, że kiedyś wystąpiło w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce, obecnie zwaną Ekstraklasą (kiedyś 1.liga). Naliczyliśmy ich czterech. Pierwszy to Piotrek Stańczuk, obecnie występujący w Samych Swoich. W przypadku Piotrka sformułowanie „liznięcie” Ekstraklasy idealnie oddaje stan faktyczny. W sezonie 1996/97 ten zawodnik wystąpił w jednym spotkaniu Polonii Warszawa – miało to miejsce w 33 kolejce, a przeciwnikiem Czarnych Koszul był Górnik Zabrze. Piotrek zagrał przez.... cztery minuty, mecz zakończył się remisem 1:1, a Polonia zakończyła zmagania na pozycji nr 8. Później kariera tego gracza była związana głównie z Dolcanem Ząbki i Startem Otwock (profil na 90minut.pl - TUTAJ).

Również w Polonii Warszawa swoje ekstraklasowe spotkania rozgrywał Jacek Moryc. Gracz Team4Fun to wychowanek Wichru Kobyłka, ale swoją seniorską przygodę z piłką rozpoczynał właśnie w ekipie ze stolicy. Długo był to drugi zespół Polonii, lecz w sezonie 2004/05 nastąpił przełom. Jacek dostał się do pierwszej drużyny, zaliczył w niej cztery występy w Ekstraklasie, z czego trzy przez pełne 90 minut i raz został zmieniony w 67 minucie meczu z Odrą Wodzisław. Do tego pięciokrotnie reprezentował barwy swojego klubu w Pucharze Polski. Jeszcze lepiej wyglądało to w sezonie 2005/06. Pamiętamy, że Poloniści mieli wtedy spore problemy własnościowe i w dużej mierze musieli ratować się juniorami, z czego skorzystał właśnie Jacek. W swoim drugim – i jak się później okazało ostatnim – sezonie z elitą zagrał 14 meczów (13 pełnych i raz wszedł jako rezerwowy), a do tego trzy w Pucharze Polski. Polonia spadła do drugiej ligi, zajmując ostatnie 16 miejsce w tabeli. Jacek został w klubie po relegacji, spędził tam jeszcze kilka lat, po czym odszedł do pierwszoligowej Wisły Płock, gdzie już po 4 miesiącach kontrakt został rozwiązany. Później był Start Otwock czy Pilica Białobrzegi, a ostatnio Mazovia Mińsk Mazowiecki (profil na 90minut.pl - TUTAJ)

Z kolei prawie 100 występów w elicie ma Adam Pazio z Samych Swoich. Adam to wychowanek Huraganu Wołomin, skąd w wieku 18 lat został kupiony przez... Polonię Warszawa. Dwa lata później miał on już na swoim koncie debiut w Ekstraklasie – Czarne Koszule przegrały wtedy 0:1 z Lechem Poznań, a nasz bohater wszedł na plac na ostatnie 8 minut. Jak się okazało – był to dopiero początek regularnych występów. W kolejnym sezonie Adam rozegrał aż 27 meczów, ale przypominamy sobie problemy tego zespołu z wypłacalnością, co skończyło się rozwiązaniem kontaktu. Zawodnik Samych Swoich nie mógł jednak narzekać – przygarnęła go bowiem Lechia Gdańsk. Debiut był wymarzony – co prawda w nieoficjalnym spotkaniu, ale przeciwko wielkiej FC Barcelonie, z samym Leo Messi w składzie (padł remis 2:2). Adam rozegrał w drużynie z Trójmiasta 19 spotkań, po czym zacumował w Podbeskidziu. Tam występował przez dwa lata, aż trafił do Ruchu Chorzów, z którym spadł do pierwszej ligi. Łącznie na liczniku tego zawodnika jest 92 mecze, 1 bramka i 5 asyst. Do tego doszło 5 występów w reprezentacji Polski U20 za kadencji Władysława Żmudy. Karierę Adama można szczegółowo prześledzić TUTAJ.

A zdecydowanie największe sukcesy w Ekstraklasie z reprezentantów NLH święcił Sebastian Kęska z In-Plusu. Zaczęło się oczywiście od Polonii Warszawa, później był GKS Katowice, znowu Polonia Warszawa i na końcu przygody z elitą ŁKS Łódź. W sumie 90 występów na najwyższym szczeblu, czyli mniej niż Adam Pazio, ale Sebastian ma na koncie Puchar Polski zdobyty w sezonie 2000/01 z Polonią, gdzie wystąpił w obu meczach finałowych z Górnikiem Zabrze. Zaowocowało to spotkaniami w Pucharze UEFA! Poloniści pokonali wtedy maltański klub Sliema Wanderers (2:0 i 3:1), ale później polegli z FC Porto (0:6 na wyjeździe i 2:0 u siebie). Co ciekawe – trenerem Portugalczyków był wtedy sam Jose Mourinho, a Porto ostatecznie wygrało tę edycję Pucharu UEFA. Sebastian na ówczesnym Estadio das Antas zagrał całe spotkanie, z kolei u siebie wszedł jako rezerwowy. Łącznie w Ekstraklasie jego dorobek zamknął się na 6 golach i jednej asyście. Po odejściu z ŁKSu Łódź była jeszcze przygoda ze Stalą Stalowa Wola czy Startem Otwock. Więcej dowiecie się TUTAJ.

Tylko czterech, czy może aż czterech? Zobaczymy, czy w przyszłości będziemy mogli kogoś do tej listy dopisać. A trzeci odcinek już wkrótce. Przyjrzymy się zawodnikom NLH z innym paszportem niż polski.

ZOBACZ RÓWNIEŻ

» Czy wiesz, że... - odcinek 1

Komentarze użytkowników: