fot. © www.nocnaligahalowa.pl

HOCKI-KLOCKI ZWYCIĘŻAJĄ W KOBYŁCE!

10 września 2018, 19:43  |  Kategoria: Inne rozgrywki  |  Źródło: inf.własna  |   dodał: roberto  |  komentarze:

Tego nie można nazwać niespodzianką – zwycięzcą trzeciej edycji Letniego NLH Cup został zespół Hocki-Klocki!

To, że niedzielna impreza liczyła 10 zespołów, miało swoje plusy i minusy. Wiadomo – im więcej drużyn, tym lepsza zabawa, ale z racji tego, że mieliśmy tylko dwie grupy, rywalizacja przebiegła bardzo sprawnie, szybko, a przede wszystkim spokojnie. W pierwszej stawce bezkonkurencyjni okazali się Bad Boys – wygrali wszystkie mecze, stracili zaledwie jedną bramkę a zdobyli aż dwanaście. Od dwóch porażek z rzędu swój start w turnieju zaczęli za to gracze Na Fantazji. Wydawało się wtedy, że będą mocnymi kandydatami do pożegnania się z zawodami już na fazie grupowej, ale w końcu się rozkręcili i ostatecznie awans do ćwierćfinału zapewnili sobie z drugiego miejsca. Bardzo pozytywnie oceniamy też występ Młodości Zielonka – chłopaki grali z polotem, dość szybko uzbierali cztery punkty i chociaż później było już trochę gorzej, to nic nie mogło im odebrać promocji. Ostatnią pozycję gwarantującą udział w 1/4 finału wywalczyli Amatorzy – oni również dobrze wyszli z bloków, by następnie złapać zadyszkę, ale uratował ich fakt, że Inter-Europol w ostatnim meczu grupowym przegrał z Na Fantazji. Ekipa Daniela Szczepanika, mimo obecności Tomka Piórkowskiego w składzie zawiodła i zaledwie trzy punkty na dwanaście możliwych to dorobek znacznie poniżej ich możliwości. Ale nikt nie zabronił im zdobyć ich więcej.

W drugiej grupie rywalizacja zapowiadała się jeszcze ciekawiej. Tutaj nie było zespołu, który by całkowicie zdominował przebieg wydarzeń. Jako pierwszy awans zapewnił sobie Martex – ta ekipa miała bardzo dobrze grającą obronę, a w ataku swoje robił Marcin Kur. Przyjemnie dla oka wyglądała również gra ekipy Hocki-Klocki. Mimo że dwa pierwsze mecze chłopaki zremisowali, to w kolejnych odnieśli zwycięstwa i mogli przygotowywać się do rywalizacji w play-offach. Kłopotów z awansem nie miał również Fil-Pol. Podopieczni Wojtka Kuciaka mieli bardzo wąski skład i był on daleki od optymalnego, ale jednak na tyle silny, by nie musieć się martwić o udział w ćwierćfinale. Zupełnie inne nastroje panowały w Al-Marze. Drużyna nieobecnego wczoraj Marcina Rychty miała ogromne problemy ze zdobywaniem bramek i chociaż udało się jej prześlizgnąć do grona 8 najlepszych ekip turnieju, to w czterech meczach ANI RAZU nie potrafiła zmusić do kapitulacji bramkarza rywali! Na szczęście dla Al-Maru jeszcze słabiej wypadł Big Team, który podzielił los Interu-Europol i poczynania w dalszej fazie mógł śledzić jedynie za pomocą naszego livescora.

Ćwierćfinały rozpoczęliśmy od starcia Bad Boys z Al-Marem. Ci pierwsi byli faworytami i mieli kilka wybornych okazji, by to spotkanie zakończyć w regulaminowym czasie gry. Tak się jednak nie stało i o udziale w półfinale decydowały rzuty karne. Tutaj Źli Chłopcy wykazali się większą odpornością psychiczną i odprawili swoich przeciwników do domu. Al-Mar musi o tym turnieju jak najszybciej zapomnieć, bo dawno nie widzieliśmy w jego wykonaniu takiej indolencji strzeleckiej. W drugim meczu 1/4 finału Na Fantazji trochę niespodziewanie ograło Fil-Pol. Młodzi zawodnicy z Kobyłki musieli dwukrotnie odrabiać straty i dwukrotnie to uczynili, a w ostatnich minutach zadali decydujący cios, meldując się w strefie medalowej. Podobny los marzył się Młodości Zielonka. Adrian Zając i spółka trafili jednak na Hocki-Klocki i chociaż możemy chyba obiektywnie stwierdzić, że byli przynajmniej równorzędnym przeciwnikiem dla późniejszych triumfatorów, to mecz przegrali w najniższym możliwym stosunku. Wielkiej historii nie miała za to potyczka Amatorów z Martexem – ci drudzy dość szybko wyszli na prowadzenie, kontrolowali przebieg wydarzeń, by jak rasowy bokser zadać w odpowiednim momencie drugi cios, uzupełniając komplet półfinalistów.

Spotkania o medale zakończyły się z kolei identycznym rezultatem - 2:0. Najpierw Hocki-Klocki pokonały w takim stosunku Bad Boys, którzy jeszcze przy stanie bezbramkowym mieli kilka okazji by wyjść na prowadzenie, a ich niewykorzystanie miało opłakane skutki. Nieco inny przebieg miała rywalizacja Na Fantazji z Martexem – ci drudzy grali po prostu piłkę bardziej poukładaną, a że Marcin Kur nie zatrzymywał się w zdobywaniu bramek, to właśnie on dzięki dwóm trafieniom wprowadził swoją ekipę do decydującej rozgrywki. Zanim ona nastąpiła, to po brązowy medal sięgnęli Bad Boys. Jak najbardziej zasłużenie – przybysze z Ostrówka przez cały turniej prezentowali się bardzo korzystnie, co potwierdzili także w swoim ostatnim meczu, punktując Fantazyjnych w stosunku 2:0. A jeszcze bardziej jednostronny przebieg miał wielki finał. Po Martexie widać już było duże zmęczenie, co przy bardzo szybkich przeciwnikach, po prostu musiało się źle skończyć. Po mowie ciała dało się zauważyć, że chociaż głowa chce, to nogi już nie. Rywal to wykorzystał i efektownym triumfem 3:0 przypieczętował swój sukces w Kobyłce. Elegancki puchar oraz medale jakie zostały im wręczone nie były zresztą jedyną nagrodą, jaka trafiła do ich rąk. Ich bramkarz Maciek Michalczuk został wybranym najlepszym golkiperem zawodów, a Janek Szulkowski najlepszym zawodnikiem. Statuetka dla króla strzelców powędrowała z kolei do Marcina Kura.

Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy zdecydowali się spędzić z nami to wczorajsze popołudnie. Zdjęcia drużynowe (i trochę innych) możecie już znaleźć TUTAJ, z kolei z gry – dzięki uprzejmości Sportowego WWL – TUTAJ. W środę pojawi się jeszcze relacja z turnieju w Wieściach Podwarszawskich.

Z naszej strony to byłoby na tyle – mamy nadzieję, że dobrze się bawiliście i że za rok – już w szerszym gronie – zobaczymy się ponownie. Tymczasem życzymy Wam powodzenia w ligach, w których już startujecie, lub które zaczną się Wam na dniach. Widzimy się na przełomie listopada i grudnia, na halowej odsłonie naszego turnieju. Czołem!

Komentarze użytkowników: