1. Kolejka     III liga NLH    Sezon:  2015-2016

Adrenalina

4 - 4

Bad Boys


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  8 grudnia 2015   Godzina:  20:45

Sędzia: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Marek Kowalski (28), Piotr Żmijewski (33), Bartosz Kusio (37), Robert Świst (40) - Adam Matejak (22, 24, 26), Konrad Bulik (30)

Asystenci:

Stefan Necula (28), Piotr Ostapiuk (37) - Konrad Bulik (24), Adam Matejak (30)

Przebieg: 0:1, 0:2, 0:3, 1:3, 1:4, 2:4, 3:4, 4:4

Kartki: Adam Matejak (35)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Bad Boys
3
gol 1
gol 1
8
gol 3
gol 1
żółta


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Pierwsze mecze zawsze charakteryzuje fakt, że drużyny zjawiają się w składach, w których nigdy później już ich nie widzimy. Ale to co zobaczyliśmy przy okazji starcia Bad Boys z Adrenaliną przeszło nasze najśmielsze oczekiwania! W ekipie z Ostrówka chętnych do gry było 13, a w zespole z Ząbek aż 14! Łącznie 27 osób, więc równie dobrze można było z tego zrobić 5 ekip i rozegrać mini turniej. Piszemy o tym będąc oczywiście pod wrażeniem owej frekwencji, ale historia meczów w NLH pokazuje, że często tak szerokie składy uniemożliwiają pokazanie dobrej gry, bo jeśli wchodzisz na kilka minut na parkiet i dotykasz piłkę 2-3 razy po czym musisz ustąpić miejsca koledze, nie zawsze wpływa pozytywnie i na dyspozycję graczy i na ich kondycję psychiczną. Byliśmy więc ciekawi, jak zafunkcjonuje to w tym przypadku, zwłaszcza jeśli chodzi o Adrenalinę. Tej ekipy nie znaliśmy kompletnie, lecz spodziewaliśmy się, że w miarę upływającego czasu, będą oddawali inicjatywę rywalowi i nie uda im się wygrać czy nawet zremisować. I do pewnego momentu tak faktyczne było. Ale później była jeszcze końcówka spotkania i wtedy zrozumieliśmy, skąd taka a nie inna nazwa ekipy z Ząbek. Zacznijmy jednak od początku.

Pierwsza połowa zakończyła się rzadko spotykanym wynikiem 0:0, chociaż wcale nie mieliśmy tu do czynienia z piłkarskimi szachami. I jedni i drudzy mieli swoje okazje, lecz w bardzo dobrej formie byli obaj bramkarze, którzy nie dawali się pokonać, a nawet jeśli piłka już ich mijała i leciała do siatki, to w porę całość asekurowali obrońcy. Worek z bramkami rozwiązał się dopiero w drugiej odsłonie i wtedy dość regularnie piłkę z bramki zaczął wyciągać Stefan Necula. W 22 minucie Adam Matejak pokonał go na raty, dobijając futbolówkę po własnym strzale i tym samym otwierając wynik spotkania. Za chwilę okazji sam na sam z Albertem Michniewiczem nie wykorzysta Robert Świst, co srogo zemści się na jego drużynie, bo lada moment zrobi się 3:0, a obydwa gole – kompletując tym samym klasycznego hat-tricka – zapisze na swoje konto Adam Matejak. Przy takim rezultacie wszystko wydawało się rozstrzygnięte, a i piszący te słowa organizator mógł być dumny ze swoich umiejętności przewidywania losów spotkania. Nie zmąciła tego nawet efektowna bramka Marka Kowalskiego na 1:3, bo w 30 minucie Bad Boys znów dysponowali trzema trafieniami w zapasie, a gola zdobył Konrad Bulik. Ale Adrenalina się nie poddała. W 33 minucie nieprzyjemnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Piotr Żmijewski i było tylko 2:4. Chwilę później żółtą kartkę obejrzał Adam Matejak i ekipa z Ząbek wiedziała, że to jest ten moment, kiedy musi zaliczyć przynajmniej bramkę kontaktową. Ale to się nie udało i powoli zaczynaliśmy wątpić, czy beniaminek faktycznie dogoni rywala. Gdy składy się wyrównały, zespół w biało-czerwonych koszulkach przeprowadził jednak składną akcję, którą idealnie zamknął Bartosz Kusio i było tylko 3:4! Bad Boys zupełnie zgubili rytm gry i w tym momencie praktycznie wyłącznie się bronili, nie potrafiąc oddalić zagrożenia od własnego pola karnego. Ale i tak wszystko wskazywało na to, że obronią prowadzenie, zwłaszcza gdy w 39 minucie Marek Kowalski zmarnował perfekcyjną szansę na remis, gdy z bliskiej odległości najpierw trafił w słupek, a jego pierwszą dobitkę obronił Albert Michniewicz a druga została zblokowana. Ale wreszcie szczęście uśmiechnęło się do debiutantów. Na kilkadziesiąt sekund przed końcem meczu źle wyekspediowana piłka przez obrońców Bad Boys spadła pod nogi Roberta Śwista a kapitan Adrenaliny, jak na funkcję którą pełni przystało, mocnym strzałem pokonał Alberta Michniewicza i zespół z Ząbek uratował remis! Podopieczni Grześka Kurka nie mogli uwierzyć w to co się stało, bo mieli spotkanie pod kontrolą i nie powinni go oddać w taki sposób. Graczom zespołu przeciwnego należą się jednak ogromne brawa za walkę do końca i widać, że jest w tej drużynie spory potencjał. Jeden punkt jak na początek to niezłe osiągnięcie, chociaż na pewno warto zastanowić się, skąd wziął się ten kilkuminutowy przestój w drugiej połowie, który omal nie doprowadził do porażki. Zwłaszcza, że kolejnym rywalem Adrenaliny będzie Stankan – zespół, który 3-bramkowej przewagi na pewno z rąk nie wypuści.