3. Kolejka     III liga NLH    Sezon:  2015-2016

Bad Boys

3 - 1

Sokoły


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  22 grudnia 2015   Godzina:  20:45

Sędzia: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Adam Matejak (23, 25), Jarosław Przybysz (37) - Tomasz Sieczkowski (32)

Asystenci:

Paweł Szczapa (25, 37) - Zbigniew Mańkowski (32)

Przebieg: 1:0, 2:0, 2:1, 3:1

Kartki: Mariusz Oleksiak (29)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Sokoły


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Gracze Sokołów mieli w nogach dwa szalone mecze. Najpierw niespodziewanie ulegli Angry Bears, a następnie już witali się z drugą z rzędu porażką, lecz dzięki trzem golom strzelonym w ciągu minuty, pokonali MK-BUD Wołomin i z nadzieją mogli oczekiwać kolejnego pojedynku. Tym razem rywal był zdecydowanie najsilniejszy z dotychczasowych, bo Bad Boys Ostrówek nie zaznali jeszcze porażki a ostatnio w dobrym stylu pokonali Atomowe Orzechy. Dodatkowo – z racji pechowego remisu na inaugurację – nie za bardzo mogli się tutaj potknąć, więc od samego początku trzeba było pokazać dobrą grę. I w sumie ciężko do postawy „Złych chłopców” się przyczepić, bo od pierwszego gwizdka sędziego mieli przewagą optyczną, tyle że problemem była skuteczność, a raczej jej brak.

To trochę zastanawiało, bo gdy zobaczyliśmy, że w bramce Sokołów staje nominalny obrońca, Jacek Maciejewski, to mózg szybko przeanalizował dane i wydał łatwy werdykt – to może być kolejny mecz, w którym bramki regularnie będziemy dopisywać Adamowi Matejakowi. I tutaj zaskoczenie – co prawda po kilku interwencjach awaryjnego golkipera Sokołów widać było, że ma problemy choćby z pewnym chwytem, to jednak nadrabiał to ustawieniem i długo nie dawał się pokonać. Czasami pomagało mu też szczęście, jak choćby w 2 minucie, gdy w słupek po rykoszecie strzelił Michał Szczapa. Miejscowi nie zamierzali zresztą tylko stać i patrzeć, jak rywale zmuszają do błędu ich bramkarza, ale sami też byli groźni i gdyby w 5 minucie Wojtek Wronka dobrze przyjął piłkę, mając przed sobą tylko bramkarza, to wynik mógł zostać właśnie wtedy otwarty. Później coraz więcej szans klarowali sobie gracze z Ostrówka, ale żaden z nich nie upolował gola. Starał się Robert Czajkowski, wspomniany Adam Matejak, jak również powracający do zespołu Jarek Przybysz, ale zielonkowscy weterani utrzymali zero z tyłu, a sami czekali na to, co wychodzi im najlepiej, czyli kontry. Jedną z nich miał tuż przed syreną kończącą pierwszą połowę Chrystian Karczewski, ale Albert Michniewicz nie dał się zaskoczyć i po 20 minutach gry, ani raz nie zostaliśmy zmuszeni, bo w rubryce „gole” wpisać czyjekolwiek imię i nazwisko.

Ale jasnym było, że taki stan rzeczy wiecznie trwać nie będzie. Podopieczni Grześka Kurka ani myśleli zadowalać się remisem, więc z biegiem czasu trzeba było więcej uwagi poświęcić ofensywie, nawet kosztem niedoboru w obronie. Pierwszy gol nie padł jednak wcale po koronkowej akcji, lecz po stałym fragmencie gry. Do piłki ustawionej przed polem karnym Sokołów podszedł Adam Matejak i posyłając futbolówkę w długi róg zaskoczył Jacka Maciejewskiego, który na pewno nie mógł sobie powiedzieć, że przy tej interwencji zrobił wszystko, co tylko mógł. Rafał Kusiak miał zresztą pretensje do swojego kolegi, chociaż od zawodnika który golkiperem nie jest, trudno czegokolwiek wymagać. Zdobyty gol uskrzydlił faworytów, którzy w 25 minucie podwyższyli na 2:0, a kolejne trafienie zainkasował Adam Matejak. Wszystko szło więc po myśli „Złych chłopców”, ale wtedy - nie po raz pierwszy w tym sezonie – przytrafił się tej ekipie moment przestoju. Zaczęło się od żółtej kartki dla Mariusza Oleksiaka, a już chwilę później w słupek uderzył Tomek Sieczkowski. Sokoły wiedziały, że „albo teraz albo nigdy” i szybko posłały na parkiet najsilniejszy skład. Tyle że poza wspomnianym obiciem aluminium, nic więcej nie wskórały. Gracze w żółtych koszulkach nie załamali się jednak i kontynuowali atak na bramkę przeciwnika. Aż wreszcie w 32 minucie Tomek Sieczkowski zrobił użytek ze swojej lewej nogi i pokonał Alberta Michniewicza, przywracając szansę debiutantom Nocnej Ligi na kolejne ligowe punkty. Bad Boys mieli natomiast problem z powrotem do własnego stylu gry i zdawali sobie sprawę, że mogą ich czekać ciężkie chwile. I faktycznie – w 36 minucie mógł być remis, gdy Mariusz Czarnecki zagrał do Chrystiana Karczewskiego a ten strzelił obok słupka! Ta niewykorzystana szansa szybko się zemściła, bo w 37 minucie Paweł Szczapa wygrał walkę o piłkę w narożniku boiska z jednym z obrońców Sokołów, dograł ją do Jarka Przybysza a ten uderzył nie do obrony i zawodnicy z Ostrówka mogli odetchnąć. Do końca spotkania faworyci kontrolowali już jego przebieg i ostatecznie zwyciężyli w stosunku 3:1, dzięki czemu wiedzieli, że przynajmniej do stycznia będą liderem bądź współ-liderem 3.ligi. Zespół w biało-czerwonych koszulkach wygrał swój mecz zasłużenie, choć nieco na własne życzenie sprokurował nerwową końcówkę. Tyle że duża w tym zasługa przeciwników, którzy pokazali kawałek dobrej piłki i paradoksalnie, zagrali nawet lepiej niż z MK-BUD, ale teraz mieli po prostu mniej szczęścia. Ten zespół z meczu na mecz solidnie się jednak rozkręca i jeszcze niejednej ekipie podniesie ciśnienie w środowy wieczór.