4. Kolejka     III liga NLH    Sezon:  2015-2016

Ponad Promil

1 - 7

Adrenalina


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  5 stycznia 2016   Godzina:  20:45

Sędzia: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Grzegorz Wimmer (20) - Marek Kowalski (1, 39), Robert Świst (7), Paweł Żukowicz (29, 38), Stefan Necula (35), Grzegorz Darłak (39)

Asystenci:

Dariusz Wagner (20) - Adam Remiarz (7), Robert Świst (29), Piotr Ostapiuk (39, 39)

Przebieg: 0:1, 0:2, 1:2, 1:3, 1:4, 1:5, 1:6, 1:7

Kartki: Artur Labocha (28) - Grzegorz Cybulski (18)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Adrenalina
11
wszedł
gol 1
gol 1


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Ciężko było uwierzyć, mając w głowie to jak Angry Bears i Adrenalina prezentowały się w pierwszych kolejkach, że ci pierwsi mieli więcej punktów aniżeli gracze z Ząbek. Poziom gry drużyny Roberta Śwista był bowiem znacznie wyższy, ale niestety klasa przeciwników nie pozwoliła na skompletowanie więcej niż dwóch „oczek”. Beniaminek naszych rozgrywek na pewno zdawał sobie jednak sprawę, że dość już serii meczów bez zwycięstwa i we wtorek najwyższa pora by dopisać do swojego konta trzy punkty. Oczywiście „Niedźwiadkom” nie odbieraliśmy szans na sukces, zwłaszcza że całkiem nieźle wypadli w rywalizacji ze Stankanem, lecz bolączką tego zespołu od samego początku jest strzelanie bramek. A to - przy niezłej defensywie i bramkarzu Adrenaliny - nie wróżyło ekipie Pawła Walczaka najlepiej.

Sam mecz zaczął się zresztą dla Angry bardzo niefortunnie, bo już w 24 sekundzie Dariusz Wagner za słabo wyekspediował piłkę z własnego pola karnego na czym skrzętnie skorzystał Marek Kowalski, który mocnym strzałem pokonał bezradnego Łukasza Głażewskiego. Adrenalina rozpoczęła więc mecz w najlepszy możliwy sposób, ale jak pokazała choćby potyczka z Maliną, to wcale jeszcze punktów nie gwarantowało. Szczególnie, że w 5 minucie mogło być 1:1, gdy błąd popełnił Stefan Necula, który wyszedł daleko od swojej bramki i zamiast wybić piłkę byle dalej, stracił ją na rzecz Grzegorz Wróbla, a ten strzelił w kierunku pustej świątyni przeciwnika, ale minimalnie się pomylił. Za chwilę ten sam gracz zmarnuje następną niezłą okazję, a przeszkodzi mu w tym wspomniany Stefan Necula, rehabilitując się za złą decyzję sprzed kilkudziesięciu sekund. W 7 minucie w roli głównej wystąpił za to golkiper Angry Bears. I niestety nie była to oskarowa rola – po dość łatwym strzale Roberta Śwista Łukasz Głażewski tak nieporadnie próbował złapać piłkę, że ta ostatecznie przeleciała mu między nogami i wpadła do bramki. I być może ten kuriozalny gol wpłynął na psychikę bramkarza „Niedźwiadków”, bo do końca spotkania pozostawał elektryczny, co rywal zresztą starał się wykorzystywać. Ale tuż przed przerwą to Adrenalinie przytrafił się gorszy okres. Żółtą kartkę zobaczył bowiem Grzegorz Cybulski i grający do końca pierwszej połowy w przewadze podopieczni Pawła Walczaka wykorzystali okazję na gola kontaktowego i tuż przed przerwą piłkę do siatki ładnym strzałem wpakował Grzegorz Wimmer. A to zapowiadało duże emocje w drugiej części pojedynku.

I faktycznie początek drugiej osłony był bardzo ciekawy, bo akcja goniła akcję a najlepszą zmarnował Grzegorz Wróbel, który stanął oko w oko ze Stefanem Neculą, lecz golkiper Adrenaliny nie dał się pokonać i nie pozwolił na wyrównanie stanu bramkowego. Niestety jego partnerzy z pola tak skuteczni w swoich poczynaniach nie byli i mimo kilku okazji, nie potrafili wpisać się na listę strzelców. W sukurs przyszła im sytuacja z 28 minuty, gdy żółtą kartkę obejrzał Artur Labocha. To był zresztą jeden z dwóch prezentów, jaki podopieczni Roberta Śwista otrzymali w krótkim czasie, bo za chwilę fatalny błąd popełnił Łukasz Głażewski, który podał piłkę wprost pod nogi właśnie kapitana Adrenaliny a ten przytomnie odegrał Zinę do lepiej ustawionego Pawła Żukowicza i było 3:1. Dwa gole różnicy były solidną zaliczką na ostatnie 10 minut meczu, tyle że wtedy spotkanie nieco straciło na tempie i sytuacji podbramkowych było coraz mniej. I być może widząc tę niemrawość, w 35 minucie na indywidualny rajd przez całe boisko zdecydował się bramkarz zespołu z Ząbek Stefan Necula. Najpierw okiwał jednego z przeciwników, a później koledzy umiejętnie ściągnęli na siebie uwagę obrońców Angry, dzięki czemu golkiper Adrenaliny mógł swobodnie wbiec w pole karnym i oddać płaski i - co najważniejsze - celny strzał na 4:1! WOW! Ta kapitalna akcja zupełnie pozbawiła chęci do gry „Niedźwiadków”, którzy byli świadomi zbliżającej się porażki i w końcówce spotkania zupełnie odpuścili, przez co w konsekwencji stracili jeszcze trzy gole. Zamiast więc przegrać 1:4, polegli 1:7, czym nieco zatarli niezłe wrażenie, jakie sprawiali przez pół godziny. Taki był jednak ich wybór, być może spowodowany brakiem sił lub chęci. Przeciwnicy nie mieli jednak litości i w dobrym stylu przypieczętowali pierwsze zwycięstwo w historii swoich występów w Nocnej Lidze. To powinien być zresztą początek ich marszu w górę tabeli, bo wydaje się, że górna połówka spokojnie jest w ich zasięgu. Natomiast przegranym trudno będzie wydostać się z dołu, do którego właśnie wpadli. Wygrany mecz z Sokołami pokazał, czego „Niedźwiadki” potrzebują do zwycięstw – super dyspozycji bramkarza i skuteczności w ataku. Tego w 4 kolejce zabrakło i jeśli oba te czynniki szybko z powrotem nie zatrybią, to takich wieczorów jak ten wtorkowy może być niestety więcej.