4. Kolejka     III liga NLH    Sezon:  2015-2016

Bad Boys

9 - 4

Malina K.O.


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  5 stycznia 2016   Godzina:  23:00

Sędzia: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Paweł Szczapa (5), Jarosław Przybysz (14, 35), gol samobójczy (14), Piotr Domżalski (17), Adam Matejak (24, 27), Radosław Stańczak (37), Michał Szczapa (39) - Paweł Porada (3), Adrian Mariak (11, 28, 40)

Asystenci:

Adam Matejak (5, 17, 39), Konrad Bulik (24, 27) - Piotr Radomski (3), Damian Jarzębski (28), Adrian Wyrwiński (40)

Przebieg: 0:1, 1:1, 1:2, 2:2, 3:2, 4:2, 5:2, 6:2, 6:3, 7:3, 8:3, 9:3, 9:4

Kartki: Adam Matejak (35)

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Malina K.O.


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

To był hit 4.kolejki III ligi. I Malina i Bad Boys to drużyny aspirujące do awansu o klasę wyżej, co czyniło z ich bezpośredniej potyczki mecz o dużym ciężarze gatunkowym. Przypomnijmy, że w poprzednim sezonie starcie tych drużyn zakończyło się demolką, bo Malina wygrała aż 7:0 i nie pozostawiła najmniejszych złudzeń kto jest lepszy. Ale teraz Piotrek Radomski i jego koledzy doskonali zdawali sobie sprawę, że na podobny scenariusz nie ma co liczyć. „Źli chłopcy” od samego początku spisują się bardzo dobrze i gdyby nie remis na własne życzenie z Adrenaliną, to mieliby w tym momencie komplet punktów. Ale bilans siedmiu „oczek” również robił wrażenie, a ewentualne zwycięstwo nad drużyną z Wołomina pozwoliłoby powiększyć przewagę nad trzecim miejscem aż do czterech punktów! Gra była więc warta świeczki, a że po jednej i drugiej stronie mieliśmy do czynienia z czołowymi strzelcami trzeciego poziomu, to spodziewaliśmy się zaciętej i bramkostrzelnej rywalizacji. Czy to się sprawdziło?

Nie do końca. Owszem, gole padały tutaj z dużą regularnością, lecz o ile początkowo drużyny dzieliły się nimi po połowie, to później Malina zaczęła tracić z oczu przeciwników i było jej coraz trudniej. Zaczęło się jednak nieźle, bo już w 3 minucie Paweł Porada zamknął podanie Piotrka Radomskiego i mocnym strzałem nie dał szans Albertowi Michniewiczowi na skuteczną reakcję. Odpowiedź Bad Boys przyszła lada moment, a autorem wyrównującego trafienia był Paweł Szczapa, który skorzystał na przytomnym odegraniu Adama Matejaka i strzał był praktycznie formalnością. Mieliśmy więc remis 1:1, ale że zespoły były ofensywnie usposobione, to po upływie 180 sekund na tablicy świetlnej po obu stronach pojawiła się cyfra 2. Najpierw gola dla Maliny zdobył Adrian Mariak, lecz w 14 minucie Jarek Przybysz również znalazł sposób na bramkarza i nadal nie wiedzieliśmy, w którym kierunku ten mecz ostatecznie pójdzie. Ale końcówka pierwszej połowy należała już do podopiecznych Grześka Kurka. Tuż po zdobyciu gola nr 2, Bad Boys przypuścili szturm na świątynię Adriana Wyrwińskiego i w następnej akcji już prowadzili. Jarek Przybysz chciał zagrać piłkę do jednego z kolegów, ale ta odbiła się od Pawła Porady i wpadła do siatki obok załamanego bramkarza Maliny. W 17 minucie zrobiło się z kolei 4:2, a zupełny brak obrony w obozie przeciwnika wykorzystał Piotrek Domżalski, któremu asystował Adam Matejak. ”Źli chłopcy” byli więc w niezłej sytuacji przed drugą połową, choć pomni tego co wydarzyło się z Adrenaliną, na pewno mieli świadomość, że różnica dwóch bramek niczego im jeszcze nie gwarantuje.

I być może również z tego powodu od samego początku drugiej połowy szukali następnych trafień, a że jeszcze ani jednego gola do tego momentu nie zdobył ich super-snajper Adam Matejak, to należało się spodziewać, że w końcu i on owy impas przełamie. I tak się stało – w 24 i w 27 minucie czołowy zawodnik III ligi dwukrotnie skorzystał z podań Konrada Bulika i ze stanu 4:2 zrobiło się 6:2. Malina nawet jeśli jeszcze wtedy oddychała, to był to bardzo płytki i ledwie słyszalny oddech i niewiele w tym temacie zmieniła bramka z 28 minuty Adriana Mariaka. Przeciwnicy nadal grali mądrzej, a że nie musieli się nigdzie spieszyć, to swoje akcje budowali z należytą starannością. To przynosiło efekty, bo udawało się urywać cenne sekundy, a przy okazji co chwilę pod świątynią Adriana Wyrwińskiego było bardzo gorąco. I właśnie gdyby nie dwie dobre interwencje tego bramkarza, to już w okolicach 30 minuty byłoby po wszystkim. Tymczasem w 35 minucie żółtą kartkę zobaczył Adam Matejak, co przy trzech golach różnicy dawało jeszcze nadzieję Malinie na odrobienie strat. Tyle że zamiast gola na 6:4, Jarek Przybysz postarał się o bramkę na 7:3 i wtedy nie było już żadnych wątpliwości, kto obiekt przy Łukasińskiego będzie opuszczał w dobrych humorach. W końcówce spotkania oba zespoły podreperowały jeszcze swoje konta bramkowe i ostatecznie wynik został ustalony na 9:4. Po meczu gracze Maliny mówili, że nie czuli się dużo gorsi od przeciwnika, ale jeśli tracisz dziewięć goli, to musisz zastanowić się przede wszystkim nad analizą własnej gry. Może i faktycznie postawa ekipy Piotrka Radomskiego nie zasługiwała na taką klęskę, ale na pewno zasługiwała na porażkę. W poprzednim sezonie, gdy ekipa z Wołomina notowała passę siedmiu kolejnych zwycięstw, widać było po niej pewność siebie. Teraz w ich poczynaniach jest niestety sporo chaosu, co przy poukładanej grze Bad Boys, nie pozwoliło na osiągnięcie korzystnego wyniku. Drużyna Grześka Kurka zrobiła więc to, co zakładała i mając 10 punktów, staje się jednym z głównych kandydatów do awansu. Jak sobie poradzi z tą nową dla siebie sytuacją? Odpowiedzi na to pytanie jesteśmy pewnie tak samo ciekawi, jak sami przedstawiciele Bad Boys.