4. Kolejka     III liga NLH    Sezon:  2015-2016

Atomowe

1 - 4

Magnatt.eu


Informacje na temat meczu:

Hala sportowa w Zielonce
Hala sportowa w Zielonce

Data:  5 stycznia 2016   Godzina:  22:15

Sędzia: Piotr Olszewski

Strzelcy:

Krzysztof Bieńko (33) - Michał Krajewski (8, 27), Damian Paź (28), Adam Królik (40)

Asystenci:

Michał Małaszczuk (33) - Mateusz Krajewski (8), Adam Królik (27, 28)

Przebieg: 0:1, 0,2, 0:3, 1:3, 1:4

Skrót meczu: TUTAJ


Składy zespołów:


Nr.
Magnatt.eu
2
gol 1
gol 2


Legenda:

ball     Bramka
assist     Asysta
MOM     Najlepszy zawodnik meczu
MOM     Najlepszy zawodnik drużyny (według kapitana rywali)
in     Wszedł z ławki
becnhc     Cały mecz na ławce

Relacja z meczu

Stankan zna się z Atomowymi Orzechami jak starzy, dobrzy przyjaciele. Te drużyny wielokrotnie rywalizowały ze sobą chociażby na wołomińskim Orliku, a jeszcze w poprzednim sezonie w barwach Atomowych występował Artur Jaguszewski, który we wtorek bronił dostępu do bramki drużyny Emila Wiatraka. Oczywiście można więc było mówić o wzajemnym szacunku i przez całe spotkanie nie było nawet najmniejszych złośliwości po obu stronach. A jak to wyglądało pod względem piłkarskim? Punktów zdecydowanie bardziej potrzebowały Orzechy, bo w tym momencie miały na swoim koncie tylko i aż cztery „oczka”, co przy ewentualnym zwycięstwie nad „biało-zielonymi” pozwoliłoby zrównać się dorobkiem z najbliższym rywalem. Ale Stankan ani myślał spuszczać z tonu a ponieważ współ-liderujących z nimi w tabeli graczy Bad Boys czekał trudny pojedynek z Maliną, to istniała szansa, by oderwać się od peletonu i samodzielnie prowadzić w ligowej hierarchii. Ostatecznie tak się nie stało, chociaż Stankan swoją misję wykonał akurat w 100%.

Nie był to jednak łatwy mecz dla faworytów. Zespół z Wołomina nie spodziewał się zresztą takiego, zdając sobie sprawę z własnych niedoskonałości i tego, że rywal nie ma tak naprawdę nic do stracenia. W ekipie Adriana Ziółkowskiego widać było dużą determinację i to ten zespół jako pierwszy zaczął wzajemne obstrzeliwanie bramek. W 3 minucie szansę zmarnował Adam Andrzejewski, którego uderzenie obronił Artur Jaguszewski, z kolei w 6 minucie odpowiedział Stankan, lecz strzał Romana Rakowskiego trafił jedynie w słupek podtrzymujący metalową konstrukcję. Bramka w końcu jednak padła, a cieszył się z niej faworyt. Ładnym uderzeniem po długim rogu popisał się niezastąpiony w Stankanie Michał Krajewski i liderzy rozgrywek byli na prowadzeniu. Ta bramka nieco wyhamowała tempo spotkania, bo później okazji, które można byłoby nazwać stuprocentowymi długo nie oglądaliśmy. Owszem, było trochę strzałów z dystansu, ale obydwaj bramkarze to za wysoka półka, by dać się pokonywać kopnięciami z kilkunastu metrów. Wszystko miało się więc rozstrzygnąć w drugiej odsłonie.

I stało się tak, jak można było to przewidzieć – z minuty na minuty mecz otwierał się coraz bardziej, a pierwszą z okazji zmarnował w 25 minucie Adam Andrzejewski, który po raz drugi w tym pojedynku przegrał rywalizację z Arturem Jaguszewskim. Problemów z umieszczaniem piłki w siatce nie miał za to Michał Krajewski. Były zawodnik Lambady w 27 minucie po raz drugi wpisał się na listę strzelców i ten gol na tyle zdeprymował Atomowe, że nie minęło 60 sekund, a na tablicy świetlnej już musieliśmy poinformować o trzy-bramkowej przewadze faworytów. Tym razem do meczowego protokołu, po naprawdę bardzo ładnej i szybkiej akcji wpisał się Damian Paź. To nie był zresztą koniec ofensywy zespołu Emila Wiatraka, bo tylko centymetry zadecydowały o tym, że w 30 minucie Mateusz Krajewski trafił nie do siatki, ale w słupek. Orzechy chyba powoli zdawały sobie sprawę, że nawet remis będzie tutaj niezwykle trudny do osiągnięcia, co jednak nie przeszkodziło tej drużyny ambitnie powalczyć i w nagrodę przyniosło to honorowe – jak się później okazało – trafienie Krzyśka Bieńko. W końcówce spotkania przegrywający mieli jeszcze kilka okazji by złapać kontakt z przeciwnikiem, ale też sporo przy tym ryzykowali i gdyby Roman Rakowski lepiej przymierzył w 38 minucie, to już wtedy byłoby 4:1. Ostatecznie taki wynik ustalił tuż przed końcową syreną Adam Królik, którą przejął piłkę i strzałem na pustą bramkę dał trzecie zwycięstwo w sezonie drużynie Stankanu. Bracia Krajewscy i spółka wykonali więc kolejny ważny krok w kierunku awansu i wydaje się, że w tym sezonie czekają ich jeszcze dwa ważne spotkania – z Maliną i Bad Boys. Ale te dopiero w lutym i zobaczymy jaka wtedy będzie forma „biało-zielonych”. Atomowe należy natomiast pochwalić za dyspozycję, bo mimo porażki zaprezentowali się korzystnie i to nie jest już ta ekipa, która gdy przegrywa, to zaczyna być jej wszystko jedno. Drużyna Adriana Ziółkowskiego stara się z każdego spotkania wycisnąć tyle ile się da i chyba po żadnym z meczów zawodnicy nie mogli sobie powiedzieć, że byli wyraźnie gorsi od przeciwnika. To daje nadzieję, że bilans 4 punktów zostanie szybko poprawiony a skok do górnej połówki tabeli jest tylko kwestią niedalekiej przyszłości.